czwartek, 31 maja 2018

#79.Problem rozwiązany

Lekcje Shani miały odbywać się co trzy dni po godzinie. Matu liczyła, że młoda księżniczka do czasu pierwszego spotkania ochłonie i postanowi przyjść. Tak się nie stało za pierwszym razem, potem za drugim... i za następnymi także. Shani puszczała koło uszu gderaniny starej szamanki. Nie miała zamiaru szkolić się na mordercę. Bezsilna Matu musiała zainterweniować do pary królewskiej.
— Tu nie chodzi tylko o przepowiednie. A poza tym Ryk w niedoświadczonych łapach to nie przelewki! — Matu uniosła głos, niespokojnie drepcząc przed Valentine i Chaką.
— Po pierwsze usiądź i uspokój się, a po drugie mamy świadomość wszystkiego. Tylko jak mamy ją zmusić do chodzenia na lekcje?... Chyba nie zaniosę jej siłą do twojej jaskini i nie zamknę tam — odparła królowa.
— A może wypadałoby, wasza wysokość — ucięła Matu. Anga, który dotychczas niezauważony stał kilka metrów dalej, prychnął, zwracając na siebie uwagę.
— Ty tak serio Matu? - wtrącił się Anga. — Jeśli Shani nie chce się uczyć, to możesz nawet nad nią stać i gadać zdrów, a nic nie wyniesie z twoich lekcji.
— A więc co proponujesz wasza wysokość? — spytała wyraźnie urażona medyczka, unosząc brwi. 
Były król przygryzł wargę i chwilę się zastanowił.
— Ja ją będę uczył - odrzekł wreszcie, tonem jakby wynalazł lek na jakieś nieuleczalne schorzenie. — W końcu jako drugi syn króla, musiałem wysłuchiwać o Ryku i całkiem dużo wiem... No i w razie czego mogę podpytać naszej kochanej Matu, prawda?
Chaka i Valentine spojrzeli na siebie, a potem na zakłopotaną medyczkę i Angę.
— Wątpię, aby się zgodziła. Ma do ciebie słabość, ale... nie zapominajmy, że Shani jest dosyć uparta — odparła Valentine trochę zmieszana.
— Mogę się założyć, że nawet nie będę się musiał wysilać — Anga uniósł dumnie głowę i posłał córce tajemniczy uśmieszek. Valentine pokiwała głową z politowaniem. — A więc, gdzie przebywa nasza księżniczka? — spytał i zaraz po usłyszeniu odpowiedzi ruszył przed siebie, nie chcąc tracić czasu.
Po chwili marszu były król dostrzegł swoją wnuczkę. Shani leżała na kamieniu łapami podpierając głowę i oglądała trening swojej drużyny. Młoda lwica była zamyślona, jednak nie na tyle, żeby nie zauważyć zbliżającego się dziadka. Jej twarz dotychczas obojętna przybrała zirytowany grymas.   
— Zapewne przysłali cię tu rodzice i ta starucha, myśląc, że tobie ulegnę... Daruj sobie, szkoda śliny. Nie będę chodzić na lekcje... zabijania... Chłopaki! Dołączam! — fuknęła Shani i podniosła się.
Anga wziął głęboki wdech. Do prawdy nie wiedział, jak wychował Valentine na tak rozsądną lwicę, uprzednio jej nie zabijając, skoro wszyscy mówią, że Shani to jej odbicie w lustrze.
—  Shani! Proszę! — wycedził, starając się nie podnosić głosu.
Księżniczka posłusznie się odwróciła i wbiła w niego pytające spojrzenie. Szanowała Angę... no na pewno bardziej niż Matu. Nie bez przyczyn stary lew był opiekunem jej drużyny.
— Shani... - powtórzył dziadek księżniczki już opanowanym głosem. Lwica opuściła głowę, nie mogła wytrzymać miażdżącego spojrzenia byłego władcy. — Będę cię uczył jak panować nad Rykiem... a nie jak mordować tłumy, rzucając im się do gardeł — zaśmiał się Anga. Shani podniosła głowę, nie do końca zrozumiała to, co powiedział lew.
— Będziesz?... Co? — księżniczka uniosła pytająco brwi.
— No tak! Matu zgodziła się, że to ja będę cię szkolił! — Anga spodziewał się nagłego wybuchu ekscytacji, czy czegoś w tym rodzaju, jednak młoda lwica w ciszy skinęła głową. —Nie cieszysz się?
— Czuję się postawiona pod ścianą... bo nie mogę odmówić — Shani niepewnie uśmiechnęła się do dziadka. — Możesz mnie nawet uczyć mordowania tłumów! — zaśmiała się księżniczka i rzuciła na szyję Andze.
— Szeregowa baczność! Jutro o wschodzie słońca na wzgórzu przy małych skałkach pierwsza lekcja! Spocznij! — oboje zaśmiali się i po chwili odeszli w swoje strony.
Shani zgodziła się, ponieważ nie chciała urazić dziadka... Pokładał w niej duże nadzieje. Czuła to i nie chciała go zawieść.


Laari czekała pod Cudowną Skałą, aż Furaha skończy lekcje z ojcem. Książę nie mógł się skupić, kiedy pod Skałą widział swoją przyjaciółkę. Ciągle był w nią wpatrzony i ukradkiem machał do niej. Chaka westchnął głośno, a Furaha przestraszony przerzucił na niego wzrok.                 
— Słucham! — wykrzyknął z triumfem, widząc poirytowany wyraz twarzy ojca.
— Każdego słówka, co? — odparł pobłażliwie lew. — No już! Idź do niej!... I tak już niczego się dzisiaj nie nauczysz.
Furasze nie trzeba było drugi raz powtarzać. Pognał na dół i nawet nie czekając, na przyjaciółkę zaczął iść przez sawannę. Złota lwica szybko go wyprzedziła i otarła się o jego bok. Oboje przyspieszyli i zniknęli z pola widzenia Chaki. 
Król uśmiechnął się. Czuł, że nie musi się już bać, że nie doczeka się kandydatki na przyszłą królową.
Nastolatkowie zatrzymali się na pobliskim pagórku. Furaha rzucił się w głęboką trawę i westchnął głęboko. Laari usiadła obok i zaśmiała się cicho.
— Czym cię dzisiaj męczył ojciec? — spytała, udając, że ogromnie ją to interesuje. Książę otworzył jedno oko i spojrzał na lwicę. Zamyślił się chwilę. 
— Mówił, o dawnych władcach i ich osiągnięciach... prawie każdy z nich dokonał czegoś wyjątkowego i... i trochę mnie to przeraża — odparł Furaha, podrywając się na łapy. Jego pysk przybrał smutny grymas. Laari natychmiast to zauważyła i zrobiło jej się szkoda księcia. 
— Będziesz wspaniałym królem! — szepnęła i przytuliła nastolatka. Gdy usłyszała, że ktoś się zbliża, speszona odsunęła się, na co dziwił się Furaha. 
— O co chodzi? — spytał książę, nie rozumiejąc zachowania lwicy.
— Wśród lwic w naszym wieku... tych, co to tylko siedzą na skałkach i plotkują, krąży informacja, że spotykam się z tobą, bo chcę się ustawić w życiu, a sieroty nikt nie będzie chciał...  — odparła Laari, a jej głos znowu stał się drwiący jak zawsze. 
— Od kiedy przejmujesz się opinią innych? — westchnął Furaha.
— A dlaczego ty przejmujesz się, że nie będziesz dobrym królem?... No właśnie, masz odpowiedź... — fuknęła lwica. — Wszystkie moje działania są postrzegane jako próba wychylenia się z szeregu...
— Nie możesz im po prostu zrobić na złość i mieć pod ogonem wszystkie te ploteczki?... No, chyba że to prawda — głos księcia nagle stał się poważny. 
Oboje patrzyli na siebie osłupieni, po chwili zaczęli chichotać. Furaha objął Laari i pocałował w czoło.  

Po skończonym treningu Shani chciała jak najszybciej się ulotnić. Przebywanie w towarzystwie Hakimu i Kesho bardzo ją krępowało, a obecność ich obu w tym samym czasie niemal ją paraliżowała. Wszyscy zaczęli się rozchodzić, więc Shani szybko się pożegnała i szybkim krokiem zaczęła odchodzić.
— Shani? — Kesho w ostatniej chwili zatrzymał księżniczkę, łapiąc ją za bark. Jego głos był dziwnie stłumiony i delikatny. — Możemy pogadać? — spytał, spoglądając, jak reszta drużyny odchodzi. 
— Nie widzę potrzeby — mruknęła Shani, nawet się nie odwracając. 
— Zachowujemy się jak dzieciaki... — Kesho okrążył księżniczkę i stanął przed nią. 
Shani podniosła wzrok i westchnęła cicho. 
— Przepraszam, że cię uraziłam... wtedy — odparła, zabierając łapę lwa ze swojego ramiona. 
— Jesteś na mnie wkurzona, tak? Masz prawo... a teraz daj się przeprosić! — Kesho zrobił błagalną minę, która wydała się Shani wyjątkowo żałosna. — Shani... nie jestem takim smarkaczem, jak ci się wydaje!... To było głupie, nieprzemyślane... uległem chwili. Zrozum... proszę — nastolatek kontynuował, widząc, że księżniczka jest niewzruszona.
— Nie przepraszaj... nie jestem zła. Raczej wstyd mi... za moje zachowanie — Shani odezwała się w końcu, jednak nie tego oczekiwał Kesho.
— Czyli... między nami wszystko okey? — spytał speszony lew. Shani, która zaczęła odchodzić, odwróciła głowę.
— Oczywiście - szepnęła lwica, uśmiechając się delikatnie.
-------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Heloł!
Nie sądziłam, że dwie piosenki (które i tak na siłę interpretuje po swojemu >.<) potrafią mnie tak zmotywować do pisania... i podpowiedzieć mi cały wątek z postacią, której tak bardzo potrzebowałam, a nie umiałam jej użyć... Anguś nauczycielem Shani! Mam już pomysł na kilka niezłych scen!... Kocham ten wątek całą swoją lewą komorą serca <333
Miałam dodać jeszcze dodać akapit z Kirą, ale jakoś beznadziejnie wychodził mi ten fragment, więc dałam Laari i Furahę (którzy mieli być w następnym rozdziale) a Kirę dam w nexcie.

PYTANIA:
1.Czy Shani będzie chętnie uczęszczać na lekcje z Angą, czy zrezygnuje po pierwszej?
2.Czy Kesho nadal będzie zalecał się do Shani?

PS.Chciałabym stworzyć coś gdzie bym mogła sobie z wami pogadać itp. bo czuje, że fandom (a raczej ten mój skrawek internetu) umiera, a ja się od niego oddalam. Myślałam o grupie na G+, ale tam nikt nie wchodzi, grupa na Fb lub messie... wątpię, że ktoś by chciał podać swoje konto (ja mam dwa jakby ktoś chciał to śmiało podam fandomowe) Macie jakieś pomysły?

PS2.Jako że na lekcji polskiego mieliśmy o formatowaniu tekstu... Trochę mi się otworzyły oczy... Dosyć już rządów łączników w dialogach! Robienia akapitów spacją! Cz to formatowanie wygląda dobrze?... Bo średnio się znam xd (I że niby z lekcji polskiego nie można nic wynieść!)

PS3.Ostanio sobie przeglądałam ciekawostki o imieniu Shani... Czy ten opis w niektórych momentach nie jest o niej? xd
To już koniec! Pozdrawiam!
Szablon wykonała Sasame Ka dla Zaczarowane Szablony