piątek, 29 listopada 2019

#87.W ukryciu

W poprzednich rozdziałach: Sheria śledzi Kishindo w drodze na nielegalne walki za granica Klanu Weża. Oboje zostają schwytani przez straże. Królewska wychowanica odmawia zeznań. Mistrzostwa na Cudownej Ziemi dobiegają końca, zwyciężają lwioziemcy.

Minęły cztery doby od aresztowania Sherii. Askari nadal nie ustalił żadnych realnych zarzutów poza tym, że wychowanica królowej znalazła się za granicą, co przecież nie było karalne. Zgodnie z kodeksem Cudownej Ziemi lwica powinna zostać wypuszczona albo w wypadku wątpliwości królowa, która wcześniej nie miała prawa zwolnić więźnia, bo była z nim w bliskich stosunkach, powinna zdecydować teraz o jego losie, uzasadniając swoją decyzję. Wybór Valentine zszokował wszystkich, nawet samą Sherie, która uważała, że jej przybrana matka jest w nią ślepo zapatrzona. Królowa kazała ponowić śledztwo i przesłuchiwać Sherię non stop, do skutku.
Cała sytuacja mocno odbiła się na Shani. Lwica czuła swoją winę w przemianie Sherii, miała wyrzuty sumienia, że nie robiła nic w tym kierunku.
— Dobry wieczór Shani! — przywitał się Sawa. Zaśmiał się, widząc, jak księżniczka podskakuje ze strachu. — Długo tu siedzisz? Jest już późno.
— Ehhh straciłam poczucie czasu, zaraz się zbieram — odparła lwica, na chwilę odrywając wzrok od tafli wody, w której idealnie odbijał się księżyc.
— Mogę się przysiąść? — spytał lew, a w odpowiedzi Shani skinęła głową. Nastała niezręczna cisza. — Co cię gryzie? I nie mów, że nic, bo przecież widzę. Od kilku dni izolujesz się od wszystkich... Chodzi o Sherię?
Shani znowu oderwała wzrok od wody i spojrzała na Sawę. W głowie ciągle powtarzała sobie Tylko się nie rozbecz. Tylko się nie rozbecz. Westchnęła głęboko, próbując się uspokoić.
— Wszyscy zawsze uważali mnie za tą lepszą siostrę, lepiej ustawioną, bardziej lubianą, ale tak naprawdę po prostu każdych chciał bardziej opluć i upodlić Sherię...— zaczęła księżniczka. — Czuję się jakbym żyła w jednym wielkim kłamstwie... — ciągnęła, a z każdym słowem jej głos coraz bardziej drżał, a oczy coraz bardziej się szkliły. Sawa nie wiedząc co zrobić, szybko przygarnął do siebie Shani i mocno przytulił.
— Przepraszam, że zawracam ci głowę — szepnęła Shani, pociągając nosem. Spojrzała w oczy Sawy i mimowolnie się uśmiechnęła. Lew odwzajemnił ten gest. Na tę chwilę oboje czekali bardzo długo. Shani wiedziała jak w tym momencie rani Lie... ale nie mogła się już dłużej opierać. Ich usta złączyły się w pocałunku.
Shani oparła czoło o czoło lwa. Czuła szybkie bicie swojego serca oraz serca Sawy. Nie potrafiła określić, co teraz czuła. Pierwszy raz doświadczała tego uczucia. Oboje zaczęli cicho chichotać, widząc nawzajem swoje skrępowane miny.
— Co powiesz na oglądanie gwiazd z moją skromną osobą? — zaproponował Sawa, uśmiechając się. Shani skinęła głową.
Zaczęli iść w kierunku pobliskiego pagórka. Shani czuła się, jakby Matu dała jej całą mieszankę ziół, które trzyma w swojej jaskini. Usiedli na wzniesieniu obok siebie i zadarli głowy do góry.
— Szczerze? Na początku naszej znajomości strasznie mnie denerwowałaś — zaśmiał się Sawa.
— Nie myśl, że z tobą było inaczej — odparła Shani i oboje zaczęli się śmiać.
— A jak to właściwie było z tobą i Hakimu, bo słyszałem wiele ciekawych historii? — pytanie Sawy, speszyło Shani. Lwica na chwilę zamilkła.
— No cóż... Może na początku czułam coś do niego... Może dlatego, że był moim jedynym wsparciem, jedynym przyjacielem. Potem coś się zepsuło... A ty? Nigdy mi się z niczego nie zwierzałeś, a ja gadam jak na przesłuchaniu.
— Ja?... Nigdy do nikogo nic nie czułem, dobrze wiesz, że byłabyś pierwszą osobą, której bym o tym powiedział.
Księżniczka i Sawa jeszcze przez dłuższy czas oglądali gwiazdy. Oboje zaczynali się robić trochę śpiący, w końcu był środek nocy i nawet w najlepszym towarzystwie organizm domagał się odpoczynku. Sawa chciał odprowadzić Shani na Cudowną Skałę, ale ta uparła się, że nikt nie powinien ich zobaczyć razem. Tak więc ona odprowadziła lwa.
Shani uśmiechnęła się do Sawy. Lew odwzajemnił gest i wszedł do rodzinnej jaskini, ale księżniczka nadal stała, szczerząc się jak głupia i patrząc na miejsce, w którym przed momentem stał. Dopiero po chwili radosnym krokiem zaczęła zmierzać w kierunku Cudownej Skały. Postanowiła przespać się w Głównej Jaskini. Pomieszczenie to nieczęsto gościło pomiędzy swoimi ścianami królową, a księżniczka wiedziała, że jeśli obudzi teraz matkę, to będzie mieć szlaban do końca życia. Shani położyła się na zimnej posadzce, nie minęła minuta, a już pochrapywała.
— Shani! — głos Angi rozniósł się po całym pustym pomieszczeniu. Księżniczka aż podskoczyła ze strachu, kompletnie się rozbudzając. — Zapomniałaś o dzisiejszej lekcji?
Lwica cofnęła się pamięcią do przedwczoraj, próbując przypomnieć sobie to, co mówił Anga. Faktycznie, zapowiadał lekcje o wschodzie słońca. Pusta Jaskinia Główna mówiła jej tylko jedno-zaspała, a dziadek czekał na nią i się nie doczekał.
Shani czując wyraźną złość Angi, szybko wstała i podreptała za nim. Słońce dopiero co wzeszło i stykało się jeszcze z horyzontem, a lwice dopiero rozdzielały się na polowanie.
— Tak bardzo pochłonęło cię włóczenie się po nocy z tym Sawą, że zapomniałaś o dzisiejszej lekcji? — głos Angi był bardzo oschły. Lew nigdy nie mówił do Shani takim tonem.
— Przepraszam bardzo, śledzisz mnie? — w młodej księżniczce aż się zagotowało. Nie przez same słowa, a przez ton głosu dziadka.
— Nie tym tonem. Wiesz, że nie możesz sobie pozwolić na emocjonalne rozchwiania, a ten chłopak szybko cię zrani.
— Ty w ogóle znasz Sawę? Możesz go nie oceniać? — takie subtelne zagrania Angi, doprowadzały Shani do szału.
— Nie zawsze wszystko jest takie, jak oczekujemy. Życie by było zbyt piękne.
— A więc jaka jest dzisiejsza lekcja? Dowiem się, czy będziesz mi robić wywody? — pytała księżniczka poddenerwowanym tonem.
— To była lekcja. Zobacz, jak zareagowałaś na kilka moich uwag. Musisz nauczyć się panować nad emocjami. Kiedy trzeba tłumić je, nie dawać im przejąć nad sobą kontroli. Nie uciekać od wszystkich, gdy nie potrafisz ich poskromić. Oczywiście odcięcie się od wszystkiego na jakiś czas i poukładanie sobie wszystkiego jest nam potrzebne, ale nie bezustannie. A teraz leć do tego całego Sawy. Pojutrze nie będzie lekcji, ale przyjdź do mnie po południu. Mam dla ciebie niespodziankę. — Anga uśmiechnął się do wnuczki.
Shani odwzajemniła gest i pośpiesznie się pożegnała. Chciała szybko odszukać Sawę. Nie wiedziała dlaczego, ale czuła silną potrzebę zobaczenia lwa.
— Sawa! — krzyknęła uradowana, prawie nie wpadając na lwa.
— Spokojnie Shani, nie tak agresywnie — zaśmiał się nastolatek. — I jak tam wykład od mamy za tak późny powrót?
— Nie widziałam się z nią, ale dziadek nas widział wczoraj. Raczej się nie wygada — odparła księżniczka. — Możemy porozmawiać?
— A co właśnie robimy? — Sawa zaśmiał się nerwowo. Nie wiedział czemu, ale gdy tylko usłyszał, te słowa przeszły go ciarki.
— Ale w... bardziej ustronnym miejscu. Wczorajsze wzgórze? — zaproponowała Shani. Lew bez słowa skinął głową i udał się za księżniczką. Gdy doszli na miejsce, usiedli naprzeciwko siebie.
— Czy ty... traktujesz wczorajsze zupełnie poważnie? — spytała Shani.
— Tak, a ty? — rzekł przeciągle Sawa.
— Oczywiście, że tak, ale... Lia pod żadnym pozorem nie może się o nas dowiedzieć. Zabiłaby mnie, ciebie, a potem siebie. Nie chce jej zranić — odparła księżniczka.
— Możesz wyjaśnić, bo chyba nie rozumiem.
— Mówiłam ci już, że Lia od dzieciństwa bardzo, bardzo cię lubi. Boje się, że jeśli dowie się o nas, to bardzo ją zranię, obrazi się na mnie... chociaż obrażenie byłoby najlepszą opcją. Sam wiesz, jaka jest Lia — wyjaśniła Shani.
— Ale to chyba nie jej sprawa z kim jestem, musi zaakceptować to, że jej plany nie wypalą... Jak sobie wyobrażasz jak żyć w ukryciu? A poza tym co z Leo? — zapytał lew.
— Leo... oni nawet na mistrzostwach udawali, że siebie nie widzą. To była tylko przygoda. Proszę cię, trzymajmy to w tajemnicy... tylko póki czegoś nie wymyślę... A teraz muszę się zmywać, bo mama mnie zabije, jak nie będę na śniadaniu. Pogadamy później — lwica pocałowała Sawe w policzek na pożegnanie. — Ale obiecasz mi, że na jakiś czas zachowasz to w tajemnicy?
Lew kiwał głową na boki, zastanawiając się, ale w ostateczności przytaknął i uśmiechnął się. Księżniczka zadowolona zaczęła biec w stronę Cudownej Skały.
Sawa zaśmiał się pod nosem. Sam nie wierzył w to, co się dzieje, ciągle miał wrażenie, że to tylko piękny sen, z którego się zaraz obudzi. Lew powoli podniósł się na łapy, ale nagle zakręciło mu się w głowie. Sawa zachwiał się i upadł na ziemie. Przed jego oczami przeleciały dziwne obrazy. Zacisnął powieki, próbując pozbyć się dziwnych wizji z głowy. Po chwili wszystko wróciło do normy. Lew odetchnął z ulgą, dostrzegając, że Shani jest już bardzo daleko i niczego nie widziała. Takie ataki zdarzały się Sawie coraz częściej, do tego dochodziły bardzo dziwne sny. To wszystko było na tyle osobliwe, że lew nie chciał się nikomu ujawnić. 

Mijały kolejne godziny przesłuchań Sherii. Valentine miała już wszystkiego dosyć i kazała zwolnić córkę z aresztu. Lwica po odzyskaniu wolności pierwsze co zrobiła to odszukała Sefu. Para od razu wpadła sobie w ramiona, ale po tym, jak Sheria zaczęła, opowiadać o swoich planach doszło do kłótni.
Sheria przechadzała się po Cudownej Ziemi, próbując wymyślić jakiś plan B. Lwica darzyła uczuciem Sefu, ale w tym momencie potrzebowała jakiejkolwiek jednostki, która by ją poparła, swojego pierwszego sprzymierzeńca. 
Jej wzrok przyciągnął młody bury lew. Najmłodszy członek królewskiego rodu, Zuberi Cody, wnuk nieżyjącej już siostry samego byłego króla Angi. Kociak w ostatnim czasie bardzo wydoroślał, szczerze mówiąc, ciężko było uwierzyć, że jest on dużo młodszy od królewskich potomków. Jego grzywka była już dosyć znaczna, a postura bardzo imponująca. Sheria pamiętała, że Zuberi zawsze był typem buntowniczego dziecka. Nie miała nic do stracenia, ruszyła na łowy.
— Zuuuubi! Witaj kochany kuzynku! — przywitała się słodkim głosikiem.
— Jesteśmy rodziną?! — wzdrygnął się lwiak.
— A czy musimy być rodziną, żeby mieć ze sobą dobre stosunki? No właśnie! Poza tym, gdybyś nie był moim kuzynkiem, nie mogłabym ci powiedzieć o czymś ważnym.
— O czym? — oczy kociaka aż zabłyszczały z ciekawości.
— Nikomu nie powiesz? Słowo?... Będę rządzić Klanem Węża... Już niedługo. A ty... możesz być moim prywatnym doradcą albo nawet królem... Ale... — mówiła Sheria, a jej ton był tak delikatny i przekonujący jakby mówiła do małego dziecka.
— Ale?
Sheria uśmiechnęła się chytrze i zaczęła objaśniać wszystko swojemu kochanemu ''kuzynkowi''.
---------------------------------------------------------------------------------------------------------
Hejka!
Czuje się jak wattpadowa aŁtOrEcZkA, która mimo że wie jakie gówno popełniła to i tak je publikuje i potem płacze jakie to beznadziejne ojej. Więc może po prostu się zamknę?
Miałam w planach skończyć w wakacje ten sezon, ale powaliły mnie trzy rzeczy: wakacyjna praca, nagła choroba mojego pyśka (boleria, do tej pory mam rekonwalescenta na głowie) i znajomi, którzy ciągle nie dawali mi się nacieszyć siedzeniem w domu... No tak, jest październik listopad prawie grudzień, a ja gadam o wakacjach. No cóż, pisałam ten rozdział pół roku XD Już bez marudzenia, sezon III prawdopodobnie zakończę do końca roku, a sezon IV będzie meega krótki (max.5 rozdziałów). HV powolutku zmierza ku końcowi, więc proszę was o głos w ankiecie umieszczonej w lewej kolumnie!
Obrazek do rozdziału to przerobiona klatka z TLG. Nie oglądałam żadnego odcinka od końca pierwszego sezonu, ale ta scena mnie kompletnie rozczuliła. Dawno nie przerabiałam (ekhem kradłam) żadnego obrazka i poczułam się jak za starych czasów XD
Tak bardzo nienawidzę siebie i tego bloga, że nawet sobie tego nie wyobrażacie.

PYTANIA:

1.Co planuje Sheria?
2.Czym spowodowane są ataki Sawy?
3.Jakie konsekwencje mogłyby wyniknąć z wyjścia na jaw związku Shani i Sawy?
4.Jaką niespodziankę szykuje Anga?

Pozdrawiam was pyśki! ~Fryjok


PS.Przepraszam was za poziom tego rozdziału, ale tak oddaliłam się od tego bloga, że ostatnio za ch000a nie mogłam sobie przypomnieć jak ma na imię ojciec Lii i kim do kufy jest Salti XD

środa, 31 lipca 2019

#86.Długa noc

Noc. To właśnie pod jej osłoną zawsze dochodzi do haniebnych czynów. W mroku wszyscy czują się bezpiecznie. Czują, że nie zostaną zauważeni, że wszystko ujdzie im na sucho. Tak właśnie myślała Sheria, przemykając przez granicę. Tym razem wiedziała, że nie wpadnie. Patrole przy tej granicy rozpoczynały się dopiero za półtorej godziny, a z racji mistrzostw pewnie jeszcze później. Przez ten czas mogła spokojnie opuścić i wrócić do królestwa przynajmniej trzy razy. Nie wpadła na to sama. Kishindo wykrył tę lukę już dawno. To właśnie za nim teraz podążała.
Usłyszała za sobą szmer, ale zignorowała to, myśląc, że jakieś małe zwierzątko się spłoszyło i ruszyła dalej. Gdy Kishindo wyszedł z dżungli, lwica odczekała chwilę i po cichu zaczęła skradać się za nim. Nagle ktoś złapał ją od tyłu i zaczął podduszać. Sheria szamotała się i krzyczała.
— Ona jest z tobą? — krzyknął samiec trzymający lwicę.
— Sheria? — zdziwił się Kishindo, odwracając głowę. — Węszysz za mną? Chyba sobie coś jasno wyjaśniliśmy!
— Wal się! — warknęła ciemna lwica.
Lew, który trzymał Sherię nagle mocniej zacisnął łapę na jej szyi. Nastolatka zaczęła się dusić. Kishindo nie wiedział co robić. Miał świadomość tego, że jeśli coś jej się stanie, to on będzie miał największe problemy.
— Dobra zostaw ją, spadamy! — warknął lew, odpychając przyjaciela. Sheria padła na ziemię. — Bierzesz tyłek w troki i zasuwasz na Cudowną Ziemię, nikomu nie piśniesz nawet słówka, zrozumiano?
— Straże! Stać! — krzyknął Askari, wybiegając ze swoim oddziałem z ukrycia. Zaczęła się łapanka.
Nastolatkowie z Klanu Węża zostali odprowadzeni do ich władcy, a Sheria i Kishindo eskortowani na Cudowną Ziemię.

Wróćmy jeszcze do dzisiejszego wieczoru.
Shani leżała skarpie, obserwując, jak Sawa pływa. Myślała o Li, o Sawie... o wszystkim, co gryzło jej sumienie w tym momencie.
Z rozmyśleń wyrwała ją chłodna woda, którą nastolatek ją ochlapał. Wzdrygnęła się i obrzuciła lwa nienawistnym spojrzeniem.
— Jesteś taka stara, a nadal cykasz się wody? — zaśmiał się, podpływając do skarpy, na której leżała Shani. Podciągnął się na niej przednimi łapami i uśmiechnął się wrednie.
— A co? Boisz się, że jak złapie cię skurcz i zaczniesz się topić, to cię nie uratuje? — zadrwiła lwica.
Sawa tylko prychnął i odepchnął się od skarpy. Odpłynął kilka metrów i z powrotem odwrócił się pyskiem do Shani.
— No dawaj! Lwy mają to we krwi! — lew próbował zachęcić księżniczkę do skoku. — Jakby co to wyłowię twoje truchło.
— Jakiś ty miły i pocieszny — odparła Shani, śmiejąc się wymuszenie.
Po krótszym zastanowieniu uznała, że z Sawą chyba jej nic nie grozi. Chyba.
Wstała i cofnęła się parę kroków. Poczuła, jak jej serce przyspiesza, w uszach słyszała jego stłumione bicie. Wzięła głęboki wdech i ruszyła do przodu. Zatrzymała się tuż przed końcem skarpy. Przez chwilę stała, patrząc w toń.
— Jestem skończoną idiotką.
Zamknęła oczy i po paru sekundach było słychać plusk wody, a księżniczka zniknęła pod powierzchnią. Sawa zanurkował i złapał Shani za kark. Gdy tylko wypłynęli, lwica zaczęła kaszleć i szarpać się. Strach ogarnął ją całkowicie. Nie zważając, że podtapia Sawę, próbowała utrzymać się nad taflą wody. Lwiak po chwili walki złapał Shani za kark i zaczął płynąć do brzegu. Księżniczka wczepiła pazury w ziemię i zaczęła dyszeć ze zmęczenia.
— A teraz spokojnie puść się. Cały czas będę cię trzymać i nie puszczę. Obiecuję... — przyrzekł lew, kładąc łapę na barku lwicy.
Księżniczka puściła się brzegu i zaczęła postępować, tak jak kazał jej Sawa. Shani z każdą chwilą stawała się pewniejsza siebie i nawet toń wody nie wydawała jej się już taka straszna jak na początku. Po kilku okrążeniach Sawa nie mógł nadążyć za lwicą. Puścił jej bark, ale nadal płyną blisko i ją asekurował. Widząc, że Shani nabrała już pewności siebie, zatrzymał się i obserwował, jak lwica odpływa.
— No no Mała! Normalnie jak ryba w wodze! — zaśmiał się.
Shani tylko parsknęła śmiechem. Nadal nie wierzyła, że dała się na to namówić. Była już zmęczona ciągłym pływaniem w kółko. Ostatnie okrążenie i podpłynęła do brzegu. Usilnie próbowała się podciągnąć na skarpę, ale co rusz jej łapy się ześlizgiwały.
— Pomóc ci? — zapytał Sawa, próbując powstrzymać się od śmiechu. W odpowiedzi dostał suche ,,Nie''.
Shani wbiła pazury w ziemie i z całej siły się podciągnęła. Nieudolnie próbowała zaczepić się tylnymi łapami. Po chwili spadła do wody i zniknęła pod powierzchnią. Lew myślał, że żartuje, dopiero po dłuższej chwili wydało mu się to bardzo podejrzane.
— Shani! — ryknął przestraszony i zanurkował. Po chwili oboje się wynurzyli. Księżniczka zaczęła kaszleć i pluć wodą.
— Shani, spójrz na mnie. Wszystko dobrze? — Lew był bardzo zdenerwowany. Nie wybaczyłby sobie, gdyby Shani znowu przez niego ucierpiała.
— Nic mi nie jest... Jestem na prawdę pokraką — odparła księżniczka, wciąż starając się złapać oddech. Dopiero teraz zobaczyła, że jest wtulona w Sawę.
Odsunęła z jego twarzy przemoczoną grzywkę i powiodła łapą po jego policzku. Lew delikatnie się uśmiechnął.
— No może troszeczkę — zachichotał nastolatek.
Shani spojrzała Sawie głęboko w oczy. Przez jej ciało przeszedł dziwny dreszcz. Lew pogładził jej policzek łapą. Nawet nie spostrzegła, kiedy odległość między ich ciałami diametralnie się zmniejszyła.
— Płyniemy do brzegu? — szepnęła Shani, zbijając Sawę z tropu. 
Oboje ze swoją wzajemną pomocą wygramolili się na brzeg.
— Denerwujesz się przed jutrem? — spytał lew, próbując przerwać niezręczną ciszę.
— Szczerze, mówiąc nie, ale...
— Czy to nie jest Sheria? — przerwał jej nagle.
Księżniczka odwróciła głowę i ujrzała z daleka, jak strażnicy kogoś prowadzą. Przeklęła w myślach i niewiele myśląc, zaczęła biec w ich kierunku, a za nią Sawa.
— Askari co się stało? Dokąd ich prowadzisz? — Shani wpadła przed strażnika, omal go nie przewracając.
Lew zmierzył ją wzrokiem i odchrząknął poddenerwowany.
— Twoja siostra ma duże kłopoty — odparł i wyminął Shani. — Nie będę już nawet pytał, co wy dwoje robicie tu o tej godzinie, więc po prostu znikajcie.
Księżniczka odprowadziła strażników wzrokiem. Nie miała zamiaru zostawiać tak tej sprawy.

Rano Shani nadal nie dostała żadnych informacji na temat siostry. Z powodu mistrzostw sprawa została wyciszona, jak tylko się da. Wszyscy wtajemniczeni mieli udawać, że nic się nie stało, aby nie siać zamętu. Kishindo został wypuszczony i szykowano dla niego karę, ale Sheria wciąż siedziała w areszcie.
Drugi, a zarazem ostatni dzień mistrzostw rozpoczął się meczem Royal Teamu z Rajską Ziemią. Zawodnicy ustawili się na boisku i oczekiwali na rozpoczęcie rozgrywki. Shani dzisiaj nie szło za dobrze. Próbowała się skupić na grze, ale ciągle myślami gdzieś uciekała. Sawa na polu przeciwnika był zdany tylko na siebie. Cudem pierwsza połowa zakończyła się wynikiem 1:1.
— Shani? Wszystko w porządku? — spytał Sawa.
— Jak najlepszym — warknęła księżniczka.
Mecz zakończył się zwycięstwem Royal Team, a to tylko za sprawą gola strzelonego przez Sawę w ostatnich sekundach. Teraz pozostało tylko czekać na wynik meczu między Lwią Ziemią i Doliną Farasi.
Księżniczka stawiała na Lwią Ziemię. Była to ta sama drużyna, która ograła Royalsów podczas mistrzostw lwiątek. Leo wciąż zachowywał się bardzo pewnie na boisku. Shani pomachała głową z dezaprobatą i oddaliła się z terenu stadionu. Dostrzegła Askariego zmierzającego w stronę aresztu.
— Halo! Proszę Pana! Czy już wiadomo coś w sprawie Sherii? Może mi Pan coś powiedzieć? — prosiła księżniczka.
Askari zmierzył ją wzrokiem i westchnął głęboko.
— Przykro mi, ale sam nic nie wiem. Twoja siostra nie chce współpracować. Właśnie idę na kolejne przesłuchanie — odparł Askari, wymijając lwicę. Księżniczka ani trochę mu nie wierzyła.
Shani chwilę stała, zastanawiając się. Nagle ruszyła cicho za lewem. Zaczekała, aż strażnicy odejdą od jaskini i wślizgnęła się do przedsionka aresztu. Przyległa do ściany i wsłuchała się w rozmowy. To był jedyny sposób, aby poznać szczegóły sprawy, których nikt nie chciał jej ujawnić.
— Dziewczyno, co z tobą jest nie tak?! Wyciągam do ciebie łapę, a ty raz po raz odrzucasz moją pomoc! — księżniczka rozpoznała głos starego strażnika.
— Ach, tak? Zostałam zatrzymana bezpodstawnie... Zresztą nie pierwszy raz. Starzeje się pan i zaczyna sobie wmawiać pewne rzeczy, może pora zrezygnować? — zakpiła Sheria.
— Jeszcze raz... Skoro nie poszłaś do Zakazanej Ziemi w celu tych walk, to po co? Nie chcesz mi chyba powiedzieć, że tylko przechodziłaś!? — odparł Askari, unosząc głos.
— Owszem — przytaknęła lwica, uśmiechając się.
— Kishindo został zwolniony tylko dlatego, że współpracował z nami...
— Zaczął sypać, gdy tylko pan podniósł głos — zaśmiała się, przypominając sobie, jak Kishin wymiękł już w drodze na Cudowną Ziemię.
— Przyznał się, że od jakiegoś czasu chodził tam tylko dla rozrywki, ale ciebie widział pierwszy raz. Odpowiedz mi tylko na pytanie, co tam robiłaś? — Askari spytał ponownie.
Sheria milczała i patrzyła na niego znudzona.
— Ehhh... Dwa dni aresztu rozwiążą ci język! Straże! — krzyknął lew, wychodząc z celi.
Shani szybko uciekła, zderzając się z dwoma strażnikami. Skręciła w stronę stadionu. Miała nadzieje, że nie spóźni się na mecz.
— Jak sytuacja na boisku? — spytała zdyszana pierwszą losową osobę z widowni.
— Lwioziemcy ich zniszczą, nie mają już żadnych szans — odparł lew, nie kryjąc satysfakcji w głosie.
Miał rację, Lwioziemcy bezdyskusyjnie pokazali wyższość nad Doliną Farasi, zdobywając dwa punkty nad rywalami, którzy nie strzelili żadnej bramki.
— Obserwowałem twoje ruchy na boisku... No no księżniczko... — zaśmiał się Leo, mierząc Shani wzrokiem.
— Wybacz, ja nie przyglądałam się, waszym meczą... Dużo straciłam? — odparła kpiąco lwica. Chciała coś jeszcze dodać, ale zagłuszył ją gwizdek sędziego sygnalizujący finałowy mecz.
— Chłopaki, pamiętacie mistrzostwa juniorów? Nie zepsujmy tego, jak wtedy! — krzyknęła nakręcona Shani.
No cóż... Drużyna starała się, jak mogła, ale... Royal team drugi raz w historii swojego istnienia otarł się o zwycięstwo, próbując pocieszyć się faktem, że drugie miejsce to też dobry wynik.
---------------------------------------------------------------------------------------------------------
Skończone, napisane, muszę rozchodzić ten cringe.
Dzień dobry(wieczór)!
Na wstępie mówię, że mega się rozpiszę.
Ostatni rozdział był w styczniu, a ja przychodzę z takim gównem... Okey. Klasa sama w sobie XD Nie wiem, co ten rozdział sobą reprezentuje i nie chce wiedzieć. Szczerze mówiąc, nie tęskniłam za tym blogiem. I to mnie dodatkowo boli. No ale nieważne... Jestem tak zażenowana tym rozdziałem... Ehh... Ostatnio zrobiłam sobie plan wydarzeń i doszłam do wniosku, że już w żaden sposób nie potrafię kontrolować historii. Wszystko ukształtowałam tam, że jeśli nie zrealizuje swoich planów sprzed dwóch lat, nic nie będzie się trzymać kupy. W takiej sytuacji jedynym wyjściem byłoby napisanie bloga od nowa... ale tego teraz raczej nie biorę nawet pod uwagę... więc cóż, HV po prostu jest płytkie, żenujące, poplątane i dziecinne i powoli przypominające Klan. Dziękuję.
Jakieś dwa lata temu kochałam ten rozdział (fragment w stawie napisałam dwa lata temu, na początku miał być toootalnie inny, a w ostateczności najważniejszy moment przeniosłam do następnego rozdziału.) teraz szczerze mówiąc, nienawidzę.
Przepraszam, że za tak długą przerwę. Nie jestem w stanie powiedzieć kiedy, a raczej czy będzie następny rozdział. Coraz mniej czuję potrzebę pisania tu i coraz mniej czuję przywiązanie do tego bloga.

Miłego dnia/wieczoru!

PS. Przestaje ogarniać żywe blogi, więc jakbyście mogli mi podsyłać w spamowniku czy nawet tu coś, co żyje.

PS. Chcę znowu wkręcić się w tego bloga, więc jeśli moglibyście, to zagłosujcie w ankiecie w lewej kolumnie (na telefonie wystarczy zjechać na dół i włączyć wersję na komputer). Na takowym fanpage'u miałyby się pojawiać jakieś relacje z pisania, dodatkowe informacje, może jakieś memy i edity.

wtorek, 30 kwietnia 2019

Q&A #2.Odpowiedzi

Hejka! Dzisiaj przychodzę do was z odpowiedziami na wasze pytania, a więc bez przedłużania zaczynamy. 

Anonimek ;3

1.Jak wpadłaś na pomysł pisania o lwach?
Od zawsze coś mnie ciągnęło do klasyków Disney'a, a najbardziej to naszego kochanego TLK. Znalazłam bloga o Królu Lwie i po jakimś czasie postanowiłam sama takowego założyć. Żadnej filozofii tu nie było XD

2.Czy czujesz się związana z tym blogiem?

Oczywiście, prawie już nie pamiętam jak było nim go prowadziłam XD

3.Czy lubisz spoilery?

Zależy jakie 

4.Czy nadal interesujesz się Miraclum?

Nope, czasem zdarzy mi się obejrzeć jakiś filmik, ale nie jestem na bieżąco z fabułą. Przestałam oglądać na początku drugiego sezonu.

5.Czy zgadłaś że powyższe pytania zadał anonimek Maja?

Domyślałam się XD

6.Czy czytałaś "Historię lwicy Flory"?

Tak, czytałam trzy części, które mi wysłałaś chyba, że jest więcej  

7. Jakie seriale oglądasz?

9-9-1 i Riverdale. Z obydwoma nie jestem na bieżąco. 991 dopiero zaczęłam oglądać, a z Riverdale jestem na początku 3 sezonu, ale jakoś po śmierci Luka Perry dziwnie się czuje oglądając i nie mogę skończyć. Zaczęłam Prety Little Liars i Friends, ale nie wiem czy skończę XD 
Edit.Jestem na bieżąco z 911. W prawie 4 dni pożarłam 2 sezony XD No i zaczęłam The Good Doctor i Stranger Things ♥

8.Czy tobie też Shakimu kojarzy się z Ladynoir?

Teraz mi to uświadomiłaś XD

9.Lubisz anonimka?

No ba, Maju ( ͡° ͜ʖ ͡°) 

10 Lubisz XD?

Tiak, i nadużywam go XD 

Pytania od Emilki Uru:

1.Jesteś za Adrienette, MariChat, LadyNoir, czy Lukanette?
Chyba za MariChat, do Luki nie doszłam :>

2.Ile miałaś lat, gdy po raz [pierwszy?] założyłaś swój pierwszy blog o tlk?

Jakoś 12-13, bo nie pamietam kiedy dokładnie założyłam pierwszego bloga

3.Jaki profil szkoły wybrałaś?

Jestem w technikum żywienia i usług gastronomicznych :/ Szczerze mówiąc, nienawidzę tej specjalizacji bardzo długo myślałam nad przepisaniem się do ogólniaka, ale uznałam, że z dwojga złego technikum lepsze. Poszłam do niego, bo moja siostra je skończyła i to najbliższe technikum. Ogólnie kilka nauczycielek do samego końca  namawiało mnie na LO i twierdziło, że zmarnuje się w technikum. Miałam nawet rozmowy z dyrką liceum, na których cały czas jeździła po mojej aktualnej szkole. Ale się rozpisałam XD

4.Czekasz na nowy film Króla Lwa?

Oj tak <3 Już nawet namówiłam znajomych na wypad do kina XD

5.Kopa czy Kion?

Obu nie lubię, ale chyba... Kion

6.Które hipotetyczne dziecko Skazy według ciebie ma największą szansę na bycie jego biologicznym?

Zawsze traktowałam Nuke jako syna Skazy i żadne inne lwiątko.

7.Lubisz pączki? 

Of kors <3

8.Twoja ulubiona liczba to...

3, nie wiem dlaczego, ale jakoś często na nią wpadam XD To mój numer z dziennika od przedszkola XD

9.Dlaczego akurat Freya? Dominika Valentine? Shani? 

Freya to imię jakiejś borderki collie, był to chyba blue merle xD Od razu mi się mega spodobało. Jakoś kojarzy mi się z tajemniczą, zamknięta w sobie i wrażliwą osobą... czyli mną XD Dominika Valentine to udowodnienie mojego braku kreatywności, po prostu moje imię i imię mojej OC. Shani to pewnie sami wiecie dlaczego.

10.Lwy vs wilki?

Hmmm... wilki

11.Simba vs Kiara

Simba

12.Król lew I vs Król lew II:Czas Simby

Król Lew I

13.Timon vs Pumba

Pumba

14.To co masz po swojej lewej stronie uratuje ci życie, co to jest?

Szafka XD

15. Jesteś bardziej nocnym markiem czy dziennym ptaszkiem?

Chyba pół na pół, ale z naciskiem na nocny mark.

16.Czytałaś książki "Sfora" lub "Wojownicy"?

Nie, ale w najbliższym czasie mam zamiar przeczytać ''Sforę''. Tylko najpierw muszę ją wytropić w Empiku XD

17. Oglądałaś "Gra o tron" i "13 powodów"?

Nope. ''Gry o tron'' na pewno nie zacznę, ale nad ''13 powodów'' myślę.

18.Jaka jest OBECNIE twoja ulubiona książka?

''O psie, który wrócił do domu'' XD Bo aktualnie czytam.

19.A ulubiony napój?

Wszelkiego rodzaju soki owocowe.

20.Rysujesz?

Nie, nie mam do tego motywacji i cierpliwości...

21.Chciałabyś polecieć w kosmos?

Nigdy nad tym nie myślałam, ale jeśli miałabym okazję to czemu nie.

22.Wybierz trzy rzeczy które pomogą ci przetrwać na bezludnej wyspie?

Jedzenie, woda, telefon z internetem XD

23.Wielkanocny króliczek czy kurczaczek? 

Króliczek, nie lubię drobiu XD (Jako zwierze, oczywiście. Przepraszam wszystkich wege)

24.Ulubiony kolor?

Żółty

25.Jakie jest twoje najdziwniejsze marzenie?

Nie mam dziwnych marzeń XD Ale chyba najdziwniejszym jest możliwość uprawiania jakiegoś sportu kynologicznego (w sensie tak bardziej profesjonalnie, jakieś seminaria, zawody itp.)

26.Woda vs ogień

Woda

27.Lubisz wymyślać piosenki? Piszesz własne?

Uwielbiam, często słuchając piosenek zdarza mi się zaczął wymyślać na bieżąco własny tekst. Niestety działa to tylko tak spontanicznie, bo kiedy jest mi potrzebna piosenka do rozdziału to kompletnie nie umiem się za to zabrać XD Oprócz tych na potrzeby bloga, nie pisze żadnych innych.

28.Ulubione ciastka?

Wszystkie oprócz takich samych z ciasta kruchego

29.Masz jakiś ulubiony zespół?

Żeby jeden. Kocham całym serduszkiem Skillet, Coldplay, Imagine Dragons i The score, nie wiem czy jeszcze o czymś nie zapomniałam.

30.Masz do wyboru jedną supermoc... jaka ona jest?

Cofanie czasu jeśli to możliwe?

31.Lubisz lwy?

Of kors ;3

32.W jakim województwie mieszkasz? (nie jest to aż tak niewłaściwe pytanie.)

Kujawsko-Pomorskie c; To żadna tajemnica

33.Lubisz wybierać się na jakieś wycieczki?

Tak, mega lubię podróżować. Najbardziej w jakieś miejsca z historią.

34.Mieliście w szkole strajk xD *musiałam*?

Tak, ale ten tydzień przed ogłoszeniem zawieszenia musiałam przyjść dwa razy XP Chociaż co ja narzekam, 2 tygodnie leżałam sobie w domu...

35.Przy jakiej pogodzie czujesz się najlepiej?

Słonecznie, ale nie bardzo gorąco. 

36.Ulubiona pora roku?

Wiosna :3

37.Co cię najbardziej irytuję?

Głupi/chamscy/fałszywi ludzie i czasem mój pies XD

38.Chciałabyś wystąpić w jakimś programie tv?

Nie, chociaż zależy też w jakim. Bałabym się, że zrobię z siebie debila

39.Gdybyś mogła ujrzeć swoje życie w wieku 40 lat, zrobiłabyś to?

Tak, ciekawa jestem czy w ogóle tyle dożyje. 

40.Co zamierzasz zrobić po zakończeniu bloga? Jakieś plany?

Ciężko mi na ten moment cokolwiek powiedzieć w tej sprawie, bo nie wiem, kiedy skończę HV. W planach mam wyrobić się przed końcem roku, ale może zajmie mi to rok, dwa. Mam już ogólnie rozrysowane losy wnuków Val, ale wątpię aby to wypaliło. Podsumowując, nie opuszczę fandomu, ale nie będę pisać.

41.Wolisz latać czy teleportować się?

Teleportować się


42.Masz szansę spotkać jedną osobę z Króla Lwa.. kto to?
A mogę zmarłych? XD Jak tak do Mufasa

Pytania od Anonimka c;

1.Truskawski vs maliny
Hmmm... Chyba truskawki

2.Czytałaś kiedyś serię "Rywalki"?

Nie, szczerze mówiąc nawet o tym nie słyszałam.

3.Twój ulubiony gatunek filmowy to?

Dramaty romantyczne XD

4.W jakim sklepie najczęściej przebywasz?

Moja kochana świątynia konsumpcjonizmu, Biedronka ♥ Jest przy mojej szkole, no więc jestem przynajmniej raz dziennie. Kupisz żarcie dla siebie, syf smaki dla psa, a ostatnio to nawet rower można było XD

I kolejny anonimek:

1.Co sądzisz o trzymaniu psów na podwórkach? Jakie warunki powinien mieć zapewnione pies mieszkający na podwórku?
Jeśli pies ma zapewnione godne warunki to nie mam nic przeciwko. Sama trzymam psy na dworze, bo po prostu nie lubią przebywać w domu. Pies podwórkowy powinien mieć zapewnione schronienie od warunków atmosferycznych, stały dostęp do wody, regularne pełnowartościowe posiłki oraz regularne spacery, kontakt z opiekunem i wysiłek umysłowy (zabawy węchowe itp.) Specjalistą nie jestem, więc jeśli masz jakieś wątpliwości odsyłam do wujka google i wiarygodnych artykułów c; 

2.Czemu zrezygnowałaś z Animash?

Po prostu nie czułam już z tego takiej radości. 

3.Kolekcjonujesz coś?

Nope ;/

4.Lubisz placki?

Wole naleśniki 

5.Wesołej Wielkanocny 

Spóźnione nawzajem XD

6.Ochlapałaś kogoś w dyngusa?

Nie, nie obchodzę tego święta XD

7.Założę się o 6384201652d42820 procent ze nie zauważyłaś literki w tej cyfrze.

Masz mnie XDDD

To chyba wszystko. Mam nadzieje, że niczego nie opuściłam. Zmykam oglądać 991, może mi już fili odblokowali (Bobby na zawsze w moim serduszku ♥)

Trzymajcie się!
~Freya

piątek, 25 stycznia 2019

#85.Skrywane uczucie

Laari obudziła się z ogromnym kacem moralnym. Urywki z minionej nocy krążyły w jej głowie jak zapętlony film. Lwica otworzyła oczy i rozejrzała się po jaskini, w której sypiała zazwyczaj, kiedy nocami włóczyła się po królestwie i potem nie chciała nikogo budzić. Do jej boku przytulony był Furaha. Młody lew smacznie spał z uśmiechem na pysku. Laari wzdrygnęła się, uświadamiając sobie, że to zdarzyło się na prawdę, że umysł nie splatał jej figla. Miała wyrzuty sumienia. Wiedziała, że to nie powinno się zdarzyć. Nie powinna poddać się emocją. Jednak na wspomnienie o minionej nocy na jej pysk wdzierał się delikatny uśmiech. Lwica ostrożnie wymknęła się z objęć księcia i po cichu opuściła jaskinię, zostawiając śpiącego lwa samego.

Cudowna Ziemia powoli zaczynała budzić się do życia. Lwice wyruszyły na poranne polowanie, a większość stada była już na łapach, w tym księżniczka Shani. Lwica nie czuła się najlepiej, nie spała prawie całą noc.
— Hej Mała! Jak nastroje przed mistrzostwami? — zagadnął Sawa, na powitanie popychając księżniczkę bokiem.
— Cześć... — odpowiedziała Shani, myślami będąc gdzieś daleko. — Chwila... Jakimi mistrzostwami?! — krzyknęła spanikowana, kiedy dotarły do niej słowa Sawy.
— Nie mów, że zapomniałaś... Pojutrze są mistrzostwa, a Cudowna Ziemia jest gospodarzem. Nie muszę ci chyba przypominać, że jesteśmy reprezentacją młodzieży? — oznajmił lew, a widząc przerażoną minę Shani, zaczął chichotać.
— Myślałam, że to za tydzień... Na Muhimu zabij mnie! — jęknęła księżniczka, ze złości zaciskając łapy.
— Wyluzuj, to nie koniec świata... Wiesz, znam fajną miejscówkę w dżungli. Takie małe jeziorko z ciepłą wodą. Nikt tam nie chodzi, więc chciałabyś się tam się jutro wybrać i odprężyć przed zawodami? — zaproponował Sawa.
— Jutro idę na ślub ciotki Hofu i Kesho. Przepraszam Sawa, może innym razem...
— Cóż... nie ty to inna lwica — zadrwił lew, a w odpowiedzi dostał mocnego kuksańca w ramię. — Ała!... Zazdrosna jesteś? 
— Chciałbyś — odparła księżniczka, próbując powstrzymać się od śmiechu. — Sawa jesteśmy przyjaciółmi, tak? — spytała nagle, poważniejąc.
— Po tym, jak tak po prostu powiedziałaś mi o ryku, masz jeszcze jakieś obiekcje? — zaśmiał się lew, spoglądając z politowaniem na Shani i wciąż masując obolałe miejsce — No Mała gadaj, co tam przeskrobałaś!
— Chciałam się tylko spytać, czy ty i Lia... czy między wami coś... ekhem... jest? — spytała zakłopotana księżniczka.
— A co Mała? Zazdrosna jesteś? — zadrwił lew, zbliżając pysk do pyska Shani. Kochał ją denerwować. Lwica przewróciła oczami i powaliła Sawę.
— Pchasz się w bandaże, stary — warknęła księżniczka, przypierając lwa do ziemi. Zgrywała się, choć uśmieszek nieschodzący z pyska Sawy zaczynał ją irytować.
— Hejka... Ja chyba nie w porę — Lia widząc wygłupy przyjaciółki i swojego obiektu westchnień, zaczęła się wycofywać.
Shani i Sawa natychmiast wstali i zaczęli się ogarniać. Spoglądali na siebie ukradkiem, posyłając sobie głupie uśmiechy.
— To ja już pójdę — zakomunikowała Shani. — Zaproś ją do tej swojej dżungli — szepnęła Sawie do ucha i odeszła, podśmiewając się pod nosem.
Sawa został z Lią sam na sam. Uśmiechnął się nerwowo do szarej lwicy. Czuł się, jakby właśnie ją zdradził... a nawet nie byli razem.

Następny dzień miał upłynąć pod znakiem ślubu. Shani starała się myśleć pozytywnie, ale czuła, że postępuje wbrew sobie. Ceremonia dłużyła się niemiłosiernie. Prowadził ją Kweli. Stary mandryl w takich sytuacjach robił się strasznie roztropny. Z upływem każdej minuty Shani czuła się coraz bardziej niezręcznie. Spojrzała ukradkiem na siedzącą po drugiej stronie Kirę i Hofu. Czarna lwica była wpatrzona w parę młodą, widać było, że bardzo przeżywa całą uroczystość. Shani wiedziała, że nie na miejscu byłoby teraz opuścić towarzystwo. Ku jej uciesze ślub dobiegła końca. Wszyscy zaczęli składać gratulacje parze młodej. Kesho przylepił się do boku Shani i z uśmiechem na pysku zaczął zmierzać w kierunku cioci z mężem.
— Gratulujemy i życzymy wszystkiego najlepszego na nowej drodze życia — powiedział, uśmiechając się. — Nie przedstawiłem wam jeszcze mojej towarzyszki, księżniczka Shani.
— We własnej osobie — lwica zaśmiała się nerwowo, próbując rozładować atmosferę. Kesho zaczął się wycofywać pociągając za sobą Shani. Do młodych dopadli pozostali członkowie rodziny.
Nadszedł czas na wesele. Oczywiście jak w tradycji rozpoczął je taniec pary młodej. Zgromadzeni powoli wstępowali na parkiet. Kesho zaczął ciągnąc za sobą Shani. Księżniczka dłuższą chwilę opierała się, ale odpuściła, bo wiedziała, że nie wykręci się z tego. Po chwili jakaś lwica wyrwała Kesho z jej objęć, krzycząc Odbijany. Księżniczka z nieukrywaną radością odeszła na bok i zaczęła obserwować całe towarzystwo.
Minęło już sporo czasu odkąd Shani odłączyła się od Kesho. Lwica krążyła wzdłuż parkietu, nerwowo wyglądając za towarzyszem. Miała nadzieje, że już nikt nie poprosi jej do tańca i nie będzie musiała po raz kolejny wymyślać wymówki. Była już wykończona nieustającą muzyką i hałasem, powodowanym przez gości. Ostatni raz prześwietliła wzrokiem tłum i opuściła wesele. Udała się do pobliskiego wodopoju. Z głośnym westchnięciem usiadła przy brzegu i zaczęła pić wodę. Wiedziała, że za chwilę będzie musiała znowu tam wrócić.
— Dobry wieczór, Mała — odezwał się siedzący po drugiej stronie jeziora Sawa. — Czy przypadkiem nie powinnaś być na weselu ciotki Kesho i Hofu?
— Zaraz tam wracam. Mu-musiałam tro-tro-trochę odsapnąć — odparła Shani, jąkając się przez paraliżujący wzrok Sawy idącego w jej kierunku. 
— Shani... — zaczął niepewnie, siadając przy lwicy. — Może cię odprowadzić? — wymyślił na szybko, tym samym tchórząc.
— Nie dzięki... Będę się już zbierać — odparła lekko spięta lwica i wstała.
Sawa patrzył tęskno na odchodzącą Shani. Chciał być z nią szczery, ale nie potrafił. Te słowa nie przechodziły przez jego gardło. Gdy była u jego boku, jego mózg nagle się blokował. Miał tego dosyć, ale podświadomie czuł, że nie ma sensu się starać, a lwica traktuje go tylko jak przyjaciela.
Do Sawy podszedł Hakimu. Jasny lew od razu wyczuł całą sytuację. Pomachał głową z politowaniem i westchnął głęboko.
— Daj sobie z nią spokój — poradził. Brązowy lew cały czas nie odrywał wzroku od oddalającej się księżniczki. — Nawet ja próbowałem... Ta dziewczyna sama nie wie, czego chce.
Sawa spojrzał na Hakima, marszcząc brwi w niedowierzaniu.
— Nie umiem powiedzieć jej tego wprost... Za każdym razem czuje, że potraktuje mnie jak kolejnego debila, który próbuje ją zdobyć. Myślałem, że to zmierza w dobrym kierunku, tymczasem ona wybrała się z Kesho na ten ślub... Jeszcze nie dawno się do siebie nie odzywali... — odparł Sawa, z powrotem kierując wzrok na już prawie niewidoczną księżniczkę.
— Nie wierzę, ty tak serio... To leć za nią, jeśli myślisz, że to ma sens, inaczej Kesho weźmie ją w obroty! — Hakimu próbował obudzić w przyjacielu jakąkolwiek wolę walki.
Sawa spojrzał na Hakima z bezradnością i zniknął w ciemnościach. Nie miał jednak zamiaru dezerterować. 

Nadszedł dzień mistrzostw. Cudowna Ziemia była ożywiona bardziej niż dotychczas. Wszyscy zaczęli się zbierać wokół stadionu. Większość drużyn przybyła wczoraj wieczorem, więc mistrzostwa miały się rozpocząć dopiero po południu. Osiem drużyn stało na środku stadionu. Zawody miał jak w zwyczaju rozpocząć mecz gospodarzy i losowej drużyny, w tym przypadku Klanu Kiburiego.
Obie drużyny stanęły na swoich miejscach. Na pysku Shani mimowolnie pojawił się uśmiech, kiedy dostrzegła, że w drużynie przeciwników także jest lwica. Księżniczka uśmiechnęła się do niej, co ciemna nastolatka odwzajemniła. Rozpoczął się mecz. Royal Teamowi nie zależało już na wygranej jak podczas ich pierwszych mistrzostw. Kiedyś sport był dla nich wręcz sensem życia, teraz traktowali to bardziej jak odskocznię od realnych problemów.
Sawa odebrał piłkę rywalom i jak zawsze posłał ją do Shani. Księżniczka przejęła owoc i zaczęła pędzić w stronę bramki rywali.
— Nie bierz tego do siebie, ale my po prostu zawsze wygrywamy — zaśmiała się Shani, omijając lwicę z przeciwnej drużyny i posyłając piłkę do bramki. Czuła się jak za starych dobry czasów. 
Zgromadzeni zaczęli wiwatować i gwizdać. Reszta meczu obyła się bez żadnej bramki, tym samym gwarantując cudownoziemskiej drużynie przepustkę do następnego etapu. Dzisiaj już nie rozgrywali żadnego meczu i mogli ze spokojem obserwować następne trzy mecze, które miały wyłonić ich przeciwników.
---------------------------------------------------------------------------------------------------------
Hejka!
Tak, ten rozdział wyjątkowo nie wyszedł i tak zrobiłam z Sawy jakiegoś mięczaka. Szczere mówiąc czuję, że się uwsteczniam. W szkole nauczycielka ma za przeproszeniem w dupie prace pisemne (chcę  z powrotem panią Magdę, która może i dręczyła mnie psychicznie i miała za duże ambicje względem mnie, ale zadawała dużo wypracowań, dzięki czemu to moje pisanie było coraz płynniejsze) i bywają tygodnie, że nie pisze nic wymagającego jakiejś mojej inwencji i potem godzinę siedzę przed pustą stroną.

Pytania:
1.Czy Laari w końcu wróci do Furahy?
2.Czy związek Sawy i Shani ma szansę bytu?
3.Jak obstawiacie, kto wygra mistrzostwa?

Pozdrawiam!

PS.Kolejne życie na krawędzi. Nie czytałam rozdziału przed publikacją. 
PS2.Ferie mi się kończą, ale postaram się dodać nowy rozdział do poniedziałku.
Szablon wykonała Sasame Ka dla Zaczarowane Szablony