niedziela, 14 października 2018

#82.Przesłuchanie

W poprzednim rozdziale: Wychodzi na jaw, że Sheria nie nocowała u Sefu. Nastolatka zawiera umowę z Kishindo, którego widziała w Klanie Węża podczas nielegalnych walk przy granicy, że oboje będą się kryć. Sheria zostaje zabrana do aresztu. Shani wyznaje Sawie, że rozważa odejście z drużyny, jednak po jego namowach postanawia nie podejmować pochopnie tej decyzji. 

Sheria zaraz po tym, jak z matką przybyła do siedziby gwardii została zamknięta w areszcie, jakoby nie zwiała. Mimo że Valentine była temu przeciwna nie mogła łamać prawa, którego sama kazała przestrzegać.
Nastolatka siedziała oparta o ścianę i zirytowanym, znudzonym wzrokiem patrzyła zza kraty. Kiedy do celi wszedł Askari, nawet się nie podniosła. Przed wejściem dostrzegła Valentine i Chakę.
— Byłaś wczoraj w nocy na granicy? — spytał strażnik, stając naprzeciwko młodej lwicy.
— Nie... całą noc byłam u Sefu. Ile razy mam powtarzać?... — odparła lwica, ale wiedziała, że została już dawno zdemaskowana. 
— Sefu twierdzi, że ostatni raz widział cię przed kolacją — oznajmił Askari, marszcząc brwi. 
Sheria pochyliła głowę. Wiedziała, że teraz już wszystko pójdzie z górki... Askari i rodzice byli tak naiwny. Niczym małe lwiątka. 
Lwica zacisnęła powieki i przygryzła dolną wargę. Wyglądało to, jakby powstrzymywała płacz.
— Ja i Kishindo... noc spędziliśmy razem — powiedziała lwica, spoglądając do rodziców. W jej oczach zakręciły się łzy.  — My... przyjaźnimy się, ale... nie chciałam, żeby ktoś o tym wiedział... Mieszkańcy zaczęliby gadać... Sefu... zostawiłby mnie... Proszę, nie mówcie mu!
Askari w milczeniu patrzył na młodą i po chwili wyszedł z celi.
— Ona mówi prawdę — szepnęła Valentine, konspiracyjnie nachylając się nad lwami.
— Mwzo! Przyprowadź mi tego całego Kishindo! — rozkazał Askari, kompletnie ignorując słowa królowej. — Bez konkretnych dowodów nie wypuszczę jej stąd, przepraszam Valentine —  po tych słowach strażnik wyszedł z jaskini. 

Lia wracała na Cudowną Skałę. Nadal myślała o Sawie i Shani, których przed paroma minutami widziała razem. Wiedziała, że księżniczka tylko przyjaźni się z Sawą... przecież nie brnęłaby w to dalej, wiedząc, że Lia czuje coś do niego... Jednak córka Iris nie do końca potrafiła określić, co czuje do Sawy, ale była o niego zazdrosna.
Nastolatka wyrwana z rozmyśleń głośną rozmową dostrzegła Shani i Laari. Lwice nie widziały jej, mimo że była bardzo blisko. Na tyle blisko, aby usłyszeć większość ich rozmowy.
— To ty masz jutro urodziny?! — krzyknęła zdziwiona Lia, przebijając się przez lwicę. 
— Lia?! Na Muhimu tylko nie ty... Spróbuj komuś powiedzieć! — warknęła wkurzona Laari. Bardzo nie chciała, aby ta informacja rozeszła się po sawannie, a szczególnie dotarła doszła do Furahy.
— Luzik, luzik. Zabiorę tę tajemnicę do grobu — szara lwica zaśmiała się nerwowo. 
— No ja mam nadzieje... Shani? — Laari spojrzała wymownie na księżniczkę.
— Przypilnuję jej — odparła Shani, poklepując Lie po ramieniu. Laari uśmiechnęła się pobłażliwie i odeszła.
— Dlaczego ona nie chce, aby ktoś się dowiedział? — spytała zaciekawiona Lia.
— Wiesz... są osoby, które nie szukają atencji — odparła złośliwie Shani.
— A może... urządzimy Laari przyjęcie niespodziankę? — zaproponowała szara lwica, z rozmarzeniem wyobrażając sobie dekoracje jak z bajki i dziką imprezę, na której tańczyłaby z nikim innym niż z Sawą.
— Myślę, że ostatnie czego ona by chciała to impreza urodzinowa... 
— Laari ma urodziny? — z krzaków wylazł Furaha, który od jakiegoś czasu przysłuchiwał się rozmowie.
— Tak... znaczy nie! Przesłyszało ci się... — Shani jeszcze przez chwile próbowała walczyć, jednak uznała, że to bez sensu. — Ona mnie zabije...
— No, no... Lia dobrze mówi! — powiedział książę, ignorując siostrę. — Trzeba zorganizować przyjęcie! 
— Nie sądzisz, że był powód, dla którego Laari sama nie powiedziała ci o swoich urodzinach? — odparła Shani, próbując jeszcze ratować sytuacje.
— Po prostu chciała mi jutro utrzeć nosa, że zapomniałem... Lia, szykuj dekoracje przy małym wodopoju. Mają być zjawiskowe!
— Robi się! — szara lwica, przytaknęła, z takim przejęciem jakby od tego zależało jego życie.
Shani westchnęła z bezradności. Wiedziała, że to nie może skończyć się dobrze.

Sefu z bezpiecznej odległości obserwował jaskinię, w której była zamknięta Sheria. Kiedy zauważył, że wszyscy wyszli na zewnątrz, zakradł się do środka.
— C-co tu robisz? — przelękła się Sheria, widząc nastolatka. 
— Myślałaś, że się nie dowiem? — fuknął biały lew. — Straże zgarnęły Kishindo podczas treningu. Spotykacie się potajemnie... ciekawe, prawda?
— Sefu... to nie tak!
— To jak?! Jeśli jest inaczej, to proszę, powiedz! — Sefu przeszył Sherie pogardliwym spojrzeniem i odsunął się od krat. — Wiedziałem...
— Nie, nie, nie! Sefu nie odchodź, wytłumaczę ci wszystko — Sheria złapała lwa za ramie i przyciągnęła bliżej krat. — Ale nie teraz... Nie chcę cię w to wciągać — w oczach nastolatki zakręciły się łzy.
Sefu nie ruszyło to ani trochę... a raczej udawał, że go nie rusza. Zrzucił łapę Sheri ze swojego ramienia i zaczął kierować się do wyjścia.
— Jeśli z nim jesteś szczęśliwsza... — zaczął lew, zatrzymując się przed wyjściem. — To życzę wam powodzenia.
—————————————————————————————————————————————————

Znowu nawaliłam, za co bardzo przepraszam... Nie chce już nic obiecywać, bo nie wiem jak się dalej potoczy.
Pisanie tego rozdziału szło mi jak krew z nosa. Właściwie to pisałam go fragmencikami zaczynając zupełnie od końca i sama jestem zdziwiona, że scenki są spójne xd

Pytania:
1.Czy dla Sefu i Sheri jest jeszcze jakaś szansa?
2.Dlaczego Laari ukrywała to, że ma urodziny?

Pozdrawiam!

PS. I jeszcze coś co nie ma nic wspólnego z postem. Polecam wam tą piosenkę Kygo - Stranger Things (ft. OneRepublic) Po prostu xd Jest zajebista i serdecznie polecam ♥
Szablon wykonała Sasame Ka dla Zaczarowane Szablony