sobota, 29 lipca 2017

#25 i 26.Bohater Tygodnia

Dawno mnie tu nie było, dlatego dzisiaj Bohater Tygodnia jest podwójny. Pierwszy zwycięzca to... Hasira II, a drugi Matu! Zaczynamy!

  • Hasira II otrzymał imię po bracie Angi. Każdy to wie, ale muszę wspomnieć. xd
  • Jeśli nie zrezygnuję z tego pomysłu to kiedy lwiątka będą nastolatkami, ukarze się jako duch Furasze, albo Shani.
  • Jego wygląd kreowałam specjalnie na tę okazję... Jest ze mnie taki leń, że nigdy dokładnie nie myślałam nad jego desingiem. 
  • Hasira jako dorosły miałby białą grzywę z brązowym pasemkiem.
Koniec! Teraz nie wiem, czy jest sens mówić, czy go lubię... bo żył kilka minut i nikt nie wie jaki ma charakter... Przechodzimy do Matu!
  • Jej pełnie imię brzmi Matumani, ale wszyscy nawet rodzice wołali na nią Matu i tak się przyjęło.
  • SPOJLER: Lwica pozna pochodzenie Sherii i będzie próbować namówić Valentine do jej wygnania.
  • Jej matka nosiła imię Kisa i także była medyczką, dowiadujemy się o tym w opowieści Zapomniany książę, która została już skasowana. (Jest ktoś, kto to jeszcze pamięta? xd)
No i to tyle. Ja lubię Matu, bo przecież gdyby nie ona to Val i inni już dawno wąchali by kwiatki od spodu. xd
Teraz kwestia rozdziału... pojawi się on za kilka dni. Jest prawie gotowy, ale wydaje mi się, że jest w nim zbyt dużo przeskakiwana z sceny do sceny.

Pozdrawiam
~Dominika Valentine

niedziela, 23 lipca 2017

Kilka ważnych informacji

Witam was już ze swojego przytulnego domku! Tak, dzisiaj wróciłam znad morza i przeczytałam dokładnie wszystkie dodane przez te dwa tygodnie komentarze. Niektórzy z was byli zaniepokojeni niepojawiającym się Bohaterem Tygodnia mimo że wyraźnie mówiłam o swojej nieobecności. Pojawi się on maksymalnie za trzy dni. W poście będą ciekawostki o dwóch postaciach. Do końca tygodnia pojawi się też nowy rozdział, a do końca wakacji zostanie zakończony sezon II, tym samym zacznie się wiek nastoletni bohaterów. To tyle! 
Pozdrawiam
~Dominika Valentine
by my

poniedziałek, 10 lipca 2017

#67.Po zwycięstwo!

Shani została odesłana przez Matu do domu. Nie nacieszyła się jednak spokojem, ponieważ została wezwana na poważną rozmowę między rodzicami a nią i Sherią. Mimo że między siostrami nadal panowała napięta atmosfera, rozmowa pozwoliła wszystko dokładnie wyjaśnić i zrozumieć rodzicom wrogość córek względem siebie.
 Jutro miały odbyć się wyczekiwane zawody, których zadaniem było wyłonienie reprezentacji Cudownej Ziemi. Do mistrzostw na Lwiej Ziemi został tylko tydzień, więc jutrzejsze wydarzenie było przez wszystkich piłkarzy brane zupełnie poważnie.

- Rozumiesz to?! Matka przykuła do mnie Ranga i Dumę! Rozumiesz!? - krzyknęła oburzona Lia, już po raz piąty. Shani przyjęła piłkę kopniętą przez Kesho i rzuciła kuzynce pretensjonalne spojrzenie. Lia tylko burknęła coś pod nosem.
- Nie dziwię się! - zaśmiała się księżniczka, posyłając piłkę w stronę Hakimu. - Tak porządnie rąbnęłaś Karimowi w nos, że omal nie zemdlał!
- Porządnie? Tylko go musnęłam, a ciocia Salti od razu musiała pobiec do mamy! - fuknęła wkurzona córka Iris. 
Shani próbowała nie wybuchnąć śmiechem, skutecznie powstrzymało ją od tego wspomnienie wczorajszych słów medyczki. Lwiczka chciała wyjawić wszystko przyjaciółce... musiała się komuś porządnie wyżalić.
- Pewnie jeszcze nie pozwoli mi iść z wami na Lwią Ziemię!
- Nie wiadomo, czy w ogóle tam wyruszymy - skwitowała księżniczka, uciszając Lię. - Chłopaki ja się zmywam, ok?... Lia! Chodź!
Lwiczki pożegnały się i ruszyły przed siebie. Shani próbowała ułożyć w myślach jakąś zgrabną przemowę, jednak kiedy coraz dłużej o tym rozmyślała, coraz bardziej nie wiedziała jak zacząć. Lia nieświadoma bitwy w myślach kuzynki rozglądała się wokół, podziwiając piękno Cudownej Ziemi. 
- Lia! Chce ci coś powiedzieć, ale masz obiecać, że to zostanie między nami! - Shani zastawiła kuzynce drogę. - O tym wie jeszcze tylko Matu!
Lia niepewnie kiwnęła głową i wbiła przerażony wzrok w Shani, oczekując na to, co powie. Sprawa wyglądała na śmiertelnie poważną. I w istocie taka była.
- Ja... mam Ryk Przodków - wydukała księżniczka, bacznie się rozglądając. Nie chciała, aby ktoś niepożądany usłyszał ich rozmowę.
- TEN ryk!? - pisnęła Lia.
- A są inne?! - odparła lekceważąco Shani.
- Nie wiem, ale... mówisz serio? Prima Aprilis było dawno! Nie zgrywaj się!
- Mówię śmiertelnie poważnie. Odkryłam go, kiedy poszliśmy po Laari. Nigdy więcej go nie użyje! 
- Teraz to żartujesz! Chcesz zmarnować taki dar! Mądra jesteś?!
- Ciekawe czy na moim miejscu też byś była taka pewna swego. Poza tym Sheria... ja nie chce, żeby miała kolejny powód do nienawiści... - Shani usiadła i z rezygnacją pochyliła głowę. - Jeśli nawet, to ja... nie dam sobie rady!
- Shani, setki lwic i lwów przed tobą dało radę... to ty nie dasz?
- Jestem jedyną lwicą z Rykiem, jaką znam... - mruknęła księżniczka. - Muszę powiedzieć rodzicom... podobno jest niebezpieczny.
- A może byśmy się tak wkradły do tej legendarnej jaskini Lwiej Straży? - zaproponowała Lia, a w jej oczach zabłysnęły iskierki.
- Nie sądzę, że stare malunki rozwiążą problem - odparła Shani, spoglądając na kuzynkę. - Widzę, że z tobą nie można dyskutować. Po zawodach, dobra? 
Lwiczki postanowiły pójść do bawiących się rówieśników. Lia dołączyła do zabawy w zapasy, a Shani położyła w cieniu. W zamyśleniu obserwowała walczących przyjaciół. Po chwili do lwiątek dołączyli chłopcy z drużyny, z wyjątkiem Hofu i Hakimu, którzy położyli się obok Shani.
- Co tam Mała? - zagaił zielonooki, uśmiechając się szeroko, szybko spoważniał, kiedy zauważył, że księżniczka wyraźnie nie jest w nastroju.
- Hofu! Musisz jutro się postarać! Jeśli my zawalimy to w tobie jako bramkarzu jedyna nadzieja! - Shani zignorowała słowa Hakima i zaczęła gadać z Hofu, żeby tylko wyglądało, że jest zajęta. Po chwili wszystko się wyjaśniło, obok przeszła Sheria. Lwiczka miała wysoko uniesioną głowę i kroczyła bardzo pewnie. Shani odwróciła głowę i zacisnęła zęby.
- Idę do jaskini! - mruknęła beżowa i oddaliła się.
- Na-nawet na mnie nie zwróciła uwagi - odezwał się urażony Hakimu, odprowadzając wzrokiem księżniczkę.
- Ona i Sheria się kiedyś zabiją, mówię ci! - Hofu przewrócił oczami z wyraźną irytacją.
Lwiątka spojrzały na siebie z trwogą i po chwili dołączyły do zabawy. Gra w zapasy szybko zmęczyła maluchy. Padły one na soczystą trawę i zaczęły rozmawiać.
- Wiesz co z Shani? - spytał Furahy Hakimu.
- Normalnie... chwila! Czy ty zawsze musisz o niej wszystko wiedzieć? Zawsze się mnie o wszystko wypytujesz!
- Bo Hakimu się zabujał! - Kira uderzyła lewka łokciem w żebra, ten zwinął się z bólu, ale po chwili oboje zaczęli się czołgać po trawie i śmiać. - Leżysz! - zaśmiała się ciemna, powalając kolegę. Hakimu długo nie pozostawał jej dłużny, zepchnął ją z siebie i zaczął łaskotać po brzuchu.
- Dzieciaki! Spokój! - Furaha próbował przedrzeźniać ojca.
- Tak jest, miłościwie nam panujący Furaho I z rodu Muhimu! - Lia zaczęła się przed nim kłaniać. 
- Moja droga sługo i tak nie dostaniesz awansu!... Jak myślę, że za kilka lat będę musiał tak zrzędzić, to mi się niedobrze robi!
- Mi też... Nie, żebym coś miał do królewskiej mości! - zaśmiał się Sawa.
- Ja za kilka lat opuszczę tę dziurę, chce jak moje stado podróżować! - oznajmiła Laari, wspinając się na głaz i z rozmarzeniem, patrząc w dal.
- Już niedługo wszystko się zmieni, czuje to... - szepnął Furaha, gdy z daleka ujrzał Sherię.

 Dalsza część dnia minęła bardzo szybko. Nastała noc i wszyscy poszli spać. Karim wstał, nim jeszcze wszyscy się obudzili i poszedł w umówione wczoraj wieczorem miejsce. Tam czekał już na niego Kishindo. Nie mogli się spotkać za dnia, ponieważ Moto ciągle miał syna na oku.
- Więc jaki masz plan? - spytał Kishin.
- Żaden - rzucił oschle Karim. - Shani sama się pogrąży jak nie dzisiaj to na Lwiej Ziemi. Tam będą zawodowcy, nie ma opcji, żeby zajęła nawet trzecie miejsce!
- Dobrze, a zmieniając temat... mamy nowego.
- W sensie?...
- Zastąpiliśmy cię jakimś młodzikiem, ale nie wystawie naszej drużyny w eliminacjach. Z nim nigdy nie wygramy - Kishin wzdrygnął się ze strachu, kiedy jego towarzysz zacisnął szczęki ze zgrzytem. - Ale pamiętaj, że nasza drużyna zawsze swoi dla ciebie otworem. Mam nadzieje, że wkrótce nie będziemy musieli się spotykać po kryjomu... - dodał i zniknął w wysokiej trawie.

 Dzisiaj nawet lwy nieprzepadające za sportem udały się na stadion. Do eliminacji wystawiono tylko cztery drużyny. Pozostali od razu przesądzali, że są jeszcze za słabi i nie mają szans na mistrzostwach. Innego zdania była Shani, wierzyła, że już za niecały tydzień przekroczy granicę Lwiej Ziemi i rozegra na niej chociaż jeden zwycięski mecz.
- Witamy na eliminacjach do mistrzostw Sawanny! Dzisiaj bój o bilet na Lwią Ziemię zawalczą cztery drużyny... - krzyknął Fari. Podszedł do wysokich skałek, za którymi stały drużyny. Przed przedstawieniem pytał każdy skład o wymyśloną nazwę. Gdy krzyczał ją, drużyna wychodziła na środek boiska i nagradzana była gromkimi brawami.
-... i największe zaskoczenie tych zawodów... jak się nazywacie? - szepnął do Shani.
- Trzeba było coś wymyślić? - zmieszała się księżniczka. - Chłopaki! Propozycje!
- Lwia Drużyna, Królewscy... Królewska Drużyna!? - lwiątka rzucały nazwami.
- Royal Team! - krzyknął Fari, samemu dokonując wyboru. - Royalsi, wasza kolej - pchnął Shani do przodu. Lwiątka niepewnie wyszły i ustawiły się obok rywali. Zostali nagrodzeni gromkimi brawami i okrzykami. Wszystkie cztery drużyny stały dumnie, a z trybun dobiegały radosne okrzyki. Samce napinały mięśnie, posyłając lwiczką siedzącym na trybunach tajemnicze uśmiech, te z wrażenia piszczały i mocniej wymachiwały chorągiewkami z imionami faworytów.
- Królowa wytłumaczy zasady dzisiejszych zmagań! - oznajmił Fari. Valentine wstała ze swojego miejsca i skinęła głową na klaszczące lwy.
- Witam was kochani poddani na zawodach o tytuł reprezentantów Cudowniej Ziemi! W tym momencie dwaj wybrani kapitanowie losują drużynę, z którą będą walczyć. Odbędą się dwa mecze, dwie zwycięskie drużyny na końcu stoczą bój o tytuł, a więc... zaczynamy!!!
- Drużyna Salima i drużyna Aramisa na boisko! - krzyknął Fari, dając tym sygnał, by dwie drużyny zajęły określone miejsca. Po chwili zaczął się mecz. Shani i reszta odeszli za skałki do tak zwanej szatni. Mecz przebiegł bardzo sprawnie i szybko. Zwycięzcą została drużyna Aramisa. Nadeszła kolej oddziału Damu i królewskiej drużyny.
- Bez drapania, podkładania łap i gryzienia, tak? - oznajmił sędzia i zagwizdał, dając tym samym znak do rozpoczęcia meczu. Piłkę szybko przejął Sawa, zaczął biec w stronę bramki przeciwników.
- Shani! Pod bramkę! - wrzasnął, na co liderka przyspieszyła i po paru sekundach była już w okolicy bramki. Otrzymała piłkę i strzeliła gola. Widownia nagle się ożywiła. Zebrani zaczęli wiwatować i mocniej wymachiwać chorągiewkami i transparentami.
- Jeden zero! - zaśmiała się Shani, przybijając piątkę z kompanami. Taki stan punktów utrzymał się jeszcze kilka minut. Ostatecznie wynik niewiele się zmienił. Royal Team zdobył jeszcze jedną bramkę i wygrał mecz. 
Minęły dwie godziny przerwy, od tego meczu miało zależeć, kto odwiedzi Lwią Ziemię.
- Stresik? - spytał Hakimu kilka minut przed wyjściem.
- Lekki... myślisz, że to możliwe, żebyśmy wygrali? - spytała cicho Shani.
- Uważam, że to nawet prawdopodobne, bo mamy... świetną przywódczynię - biały lewek uśmiechnął się ciepło.
- Drużyna Shani! - z boiska dało się słyszeć krzyk Fariego, który starał się przekrzyczeć głośne wiwaty i gwizdy
Royalsi dumnie wykroczyli z szatni i zaczęli grę. Aramis był ciężkim przeciwnikiem, ale nie na tyle ciężkim, żeby nie był niezwyciężony. O zwycięstwie królewskiego oddziału zadecydowała bramka strzelona w ostatnich minutach. Na boisko wbiegli rówieśnicy drużyny. Wszyscy wiwatowali imiona zwycięzców.
- Lwia Ziemio! Nadchodzimy! Po kolejne zwycięstwo! - zaśmiała się Shani, podrzucana przez tłum. Podobne jak reszta zawodników.
- A ja razem z wami! - krzyknęła radośnie Lia. Jak potem się okazało, Iris była innego zdania.

------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Hejka! Na wstępie przepraszam, że notka jest strasznie chaotyczna, ale chciałam nieco przyspieszyć akcję, no i bardzo się spieszyłam, żeby dodać ją jeszcze przed wyjazem. Przepraszam też, że tak długo jej nie dodawałam, ale musiałam trochę przemyśleć koniec drugiego sezonu... według moich luźnych planów zostało jeszcze kilka rozdziałów. Wszystko macie w zakładce Spis Treści. Tytuły mogą jeszcze ulec zmianie, sama ilość rozdziałów też może się zmienić. Mam rozpisane co, jak i dlaczego w danym rozdziale. xd

Pytania:
1. Czy Shani powinna ujawnić, że ma Ryk Przodków?
2.Jak według ciebie pójdzie drużynie na mistrzostwach?
3.Czy Lii uda się przekonać Iris do podróży na Lwią Ziemię?

Pozdrawiam! c;

sobota, 1 lipca 2017

#24.Bohater Tygodnia

Witam was kochani w dzisiejszym Bohaterze Tygodnia! Naszym zwycięzcą, a raczej zwyciężczynią jest Giza!!! 
  • Giza jest jedną z nielicznych władczyń z całym szarym futrem.
  • Królowa w dzieciństwie była wyśmiewana i często stawała się ofiarą chuliganów.
  • Zmieniło się to, kiedy jako nastolatka zaczęła spotykać się z księciem Angą. Jako królowa była bardzo ceniona.
To tyle, ja lubię Gizę, ale niestety ze swoim ,,talentem'' nie przedstawiłam jej charakteru...mówi jakby to była jedyna tak zepsuta postać.
Pozdrawiam!



Szablon wykonała Sasame Ka dla Zaczarowane Szablony