niedziela, 1 lipca 2018

#80.Lekcja pierwsza

Anga trącił nosem śpiącą Shani. Lwica otworzyła oczy i nieprzytomnym wzrokiem spojrzała na dziadka. Chwilę zajęło jej zorientowanie, o co chodzi i przypomnienie sobie o porannej lekcji. Ociężale dźwignęła się na łapach i podążyła za byłym królem. Gdy tylko przekroczyła próg jaskini, wschodzące słońce oświetliło jej twarz delikatnym szkarłatnym światłem. Młoda lwica po chwili marszu przystanęła zauroczona widokiem wschodzącego słońca. Dlaczego zawsze zachód słońca jest tak wychwalany? Przecież to od wschodu wszystko się zaczęło... Pomyślała i upomniana przez Angę ruszyła przed siebie. Nim udało jej się dogonić lwa, ten siedział już na wzgórzu, wpatrzony we wschodzące słońce.
Minęło kilka minut. Biały lew nadal siedział, podziwiając widok i co jakiś czas głośno wzdychając. Na jego pysku można było dostrzec delikatny uśmiech.
— Więc? — szepnęła Shani, znudzona bezczynnym siedzeniem. — Jaka jest lekcja numer jeden?
— Powiedz mi... jaki powinien być dobry strażnik? — odparł Anga, nawet nie odrywając wzroku od widoku wschodzącego słońca.
Shani przygryzła wargę i zastanowiła się chwilę.
— Pewny siebie... odważny, skłonny do poświęceń... wierny.... waleczny... cierpliwy i... — królewska córka, zamilkła nagle i skierowała wzrok na lekko przyrumienione światłem słonecznym niebo nad sobą. Usiłowała znaleźć jeszcze jakieś cechy.
— A czy znajdujesz, którąś z tych cech u siebie? — spytał Anga, spoglądając tajemniczo na wnuczkę.
— Hmmm... Jestem... jestem... Hmmm... No dobra. Nie jestem taka!... Zrozumiałam, okey? — fuknęła Shani, odwracając się i odchodząc parę kroków. Anga dźwignął się na łapy i podszedł do wnuczki. — Naprawdę sądzisz, że jestem aż tak beznadziejna?
— Przecież od trzech minut nie odezwałem się ani słowem... — biały lew westchnął ciężko. — Dobry strażnik przede wszystkim powinien znać swoje możliwości... Nie powinien nie dostrzegać swoich zalet, ale przede wszystkim nie powinien przeceniać swoich umiejętności... Skoro poprzednio szło ci tak opornie, to teraz powiedz jakie cechy wykluczają cię z bycia gwardzistą?
Shani przełknęła ślinę trochę zbita z tropu i po chwili zastanowienia niepewnie zaczęła mówić.
— Nie jestem cierpliwa?... Czasami nie jestem pewna siebie i łatwo wyprowadzić mnie z równowagi... No i oczywiście predyspozycje fizyczne.... Jestem chora i mało wytrzymała — powiedziała królewska córka, a jej ton z każdym słowem stawał się coraz bardziej ironiczny. Chciała jeszcze coś dodać, ale Anga zaczął mówić.
— To już wiesz, co będziemy robić na następnych lekcjach. Pojutrze przy Piaskach po śniadaniu, dobrze? — odparł biały lew i wstał. — Nie zapomnij o śniadaniu — dodał były król, widząc, że Shani nie chce jeszcze wracać na Cudowną Skałę.
Młoda lwica była oszołomiona tym, że to już koniec lekcji. Sądziła, że będzie to trzy godzinny wykład. Zerknęła, jak daleko jest już dziadek. Lew uśmiechnął się do wnuczki, na co ona odpowiedziała wymuszonym uśmiechem. Gdy Anga oddalił się, Shani odwróciła się w stronę wschodzącego słońca i położyła głowę na łapach. Przez dłuższy czas patrzyła w dal, rozmyślając. Nie wiedziała, czy dzisiejsza lekcja miała na celu uświadomienie jej, jak daleko jest od tego, co chce osiągnąć... czy po prostu pokazanie jej, że nigdy nie będzie w stanie stać się godną Ryku Przodków.
Shani wstała, twardo stawiając łapy na wilgotnej ziemi. Wzięła głęboki wdech i zmarszczyła brwi. Uśmiechnęła się lekko i wolnym krokiem ruszyła w stronę Cudownej Skały. 

Dopiero co skończyło się śniadanie, a resztki zwierzyny zostały uprzątnięte z jaskini. Królowa niespokojnie krążyła przy wejściu do królewskiej jaskini, co chwilę zerkając na sawannę. Kiedy na horyzoncie ujrzała swoją młodszą córkę, przystanęła i po chwili wolnym krokiem ruszyła przed Cudowną Skałę.
— Nie wróciłaś na noc... — powiedziała karcąco Valentine.
— Byłam u Sefu. Gadaliśmy i zasnęłam — odparła opryskliwie Sheria. — Uznałam, że lepiej będzie mi zjeść śniadanie z jego rodziną.
— Następnym razem powiadamiaj mnie, kiedy będziesz spać poza domem. Martwiłam się — westchnęła biała lwica, chcąc, chociaż dotknąć ramienia córki. Sheria jednak gwałtownie się odsunęła, mierząc matkę piorunującym spojrzeniem. Po chwili bez słowa odeszła w swoją stronę.Valentine miała ochotę skrzyczeć młodą, lecz natychmiast opanowała emocje, kiedy zobaczyła Askariego i Chakę idących w jej stronę. 
Lwy stanęły przed nią i spojrzały na siebie porozumiewawczo. 
— Ktoś w nocy krążył przy granicy Klanu Węża. — oznajmił lwi strażnik. — Strażnicy widzieli sylwetkę.
— Lew? — spytała królowa, domyślając się, że mógł to być szpieg. Askari pomachał głową.
— Lwica, niewielka... miała ciemne futro. Dobrze znała teren, szybko uciekła strażnikom.
— Dlaczego nas nie obudziliście? Ustaliliśmy przecież, że w takich sytuacjach macie podnosić alarm! To mógł być szpieg, a wy ją tak po prostu puściliście! — fuknęła Valentine, uderzając łapą o ziemię.
— Valentine, chodzi właśnie o to, że... to była Sheria — wtrącił się Chaka.
— Co ona miałaby robić w nocy na granicy? Skąd w ogóle taki pomysł? — oburzyła się królowa.
— Jeden ze strażników podczas pościgu widział ją bardzo blisko. Dałby sobie łapę uciąć, że była to Sheria.
— Przecież ona... nocowała u Sefu — Val, choć z początku nie przyjmowała tej informacji w ogóle, zorientowała się, że jest to wysoce prawdopodobne. 
— Wasza wysokość ma pewność? — spytał Askari, pozbawiając królową wszelkich argumentów. Valentine milczała dłuższą chwilę.
— Matka Sefu... Jeśli Sheria spędziła u niego całą noc, z pewnością o tym wiedziała — odparła lwica, kierując się w stronę jaskini rodziny Sefu.
-------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Hejka!
Wiem, rozdział jest baardzo długi, no ale chciałam coś w końcu opublikować. Nie wiem, co jeszcze mogę powiedzieć... Pamiętacie o projekcie 62? Startuje właśnie dzisiaj! 


Pytanka:
1.Czy na granicy faktycznie była Sheria?
2.W jakim celu miałaby się tam wybrać?

Pozdrawiam <3

PS.Niedługo pojawi się pewna ankieta dotycząca piosenki, więc obserwujcie lewą kolumnę ^^

5 komentarzy:

  1. Zamiast zakładki O mnie poprostu lepsze będzie odpisywanie na komentarze ;)

    1. Chyba tak
    2. Zdrada Sefu xd albo nawiązanie kontaktu z wrogami. A może odkryła miejsce swojego pochodzenia ?

    OdpowiedzUsuń
  2. Maja I Świat Bajek11 lipca, 2018 15:18

    1 tak 2 odkrycie miejsce podchodzenia xd nw

    OdpowiedzUsuń
  3. I kolejny świetny rozdział :)

    OdpowiedzUsuń

Szablon wykonała Sasame Ka dla Zaczarowane Szablony