sobota, 16 grudnia 2017

#74.Książę w akcji | 2 sez - ostatni

     Matu westchnęła głęboko, zwieszając wzrok na malunku przedstawiającym Sherię. Przejechała po nim łapą, zmazując pręgę oznaczającą tytuł księżniczki i ponownie westchnęła. Kiedyś uwielbiała tą słodziutką, sepleniącą się lwinkę... ale czas był okrutny i młodsza córka Valentine zmieniła się nie do poznania. 
- Kochani, muszę wiedzieć. Może to pomoże mi ochronić rodzinę królewską - złota lwica oparła czoło o ścianę i zamknęła oczy.

     Brązowa lwica kuliła się pod ścianą, próbując ochronić swoje nowo narodzone dziecko. Po jej policzkach płynęły zły zmieszanie z krwią. Była już poraniona i zmęczona ciągłymi próbami ataku. Wszelkie błagania o litość nie pomagały. Nikt nie chciał jej pomóc, nikt nie chciał zdradzić króla. Jedyna bliska osoba, leżała martwa za napastnikami. Mąż lwicy został zabity od razu po wkroczeniu strażników do jaskini. 

- Oddaj ją, a przeżyjesz! Jest przeklęta! - krzyknął jeden z lwów, dając znak do zaprzestania ataku.
- Nigdy... - szepnęła lwica, sypiąc piaskiem w oczy oprawców i rzuciła się do ucieczki. Wiedziała już, że ona sama nie zdoła się uratować, ale jej malutka córeczka miała jeszcze szansę na lepsze życie i dobrą przyszłość. Po kilkugodzinnym biegu udało jej się zgubić napastników. Dostrzegła monumentalną skałę. Była to chyba siedziba stada. Ostrożnie się do niej zakradła i położyła malutką obok wielkiego kamienia.
- Żegnaj skarbie, niech ci się powodzi - szepnęła, trącając córkę nosem. Lwiczka objęła ją łapkami i zaśmiała się. Po policzkach matki spłynęły łzy. Kilka minut później straciła życie z łap strażników...

Matu oderwała głowę od ściany. Jej oddech był niespokojny, a po ciele przeszedł okropny dreszcz. Była przerażona, tym co zobaczyła. Próbowała ułożyć sobie wszystko w głowie. Spojrzała na śpiącą nieopodal śpiącą Shani i natychmiast odwróciła wzrok na ścianę z malunkami.

- Obyśmy się mylili, Muhimu.

     Shani niepewnie szła przez sawannę. Czuła na sobie dziesiątki oczu i wydawało jej się, że te wszystkie szepty dotyczą jej. Z pewnością wielu chciałoby teraz podejść do księżniczki i dać upust swojej ciekawości, ale wszyscy się krępowali. Księżniczka czuła, że najbliższe tygodnie będą dla niej bardzo ciężkie i nie chodzi tu tylko o Ryk Przodków, ale głównie o Sherię. Gdy tylko Lia ujrzała kuzynkę, rzuciła jej się na szyję.

- Martwiłam się - wyznała córka Iris, łapiąc księżniczkę za barki. - Wszyscy wiedzą...
- Tak, wiem - ucięła Shani, pochylając głowę. - Sheria zrzekła się... czy... to prawda? - wyjąkała łamiącym się głosem. Lia niepewnie skinęła głową. Zapanowała niezręczna cisza.
- Za dwie godziny rozgrywacie mecz z rajskiziemcami. Podziękuj Kesho - odezwała się szara lwiczka.
Shani pokiwała głową z niedowierzaniem i przewróciła oczami. 
- Kesho pokłócił się z jednym z graczy i wyzwał ich na pojedynek.
- Ja go normalnie ukatrupię... Nie dam rady dzisiaj grać... Muszę znaleźć Furahę, wiesz, gdzie jest? - spytała księżniczka. Lia skinęła głową i wskazała w stronę wodopoju. Shani uśmiechnęła się w podziękowaniu i powoli ruszyła we wskazanym kierunku. Po chwili ujrzała swojego brata mocującego się z Karimem dla zabawy.
- Witam lwią strażniczkę! - zakpił syn Moto, zaprzestając ataku.
- Możemy zostać sami? - spytała księżniczka, patrząc wymownie na dalekiego kuzyna. Lewek skinął głową i odszedł. - Mam sprawę... - zaczęła Shani. Furaha jednak odwrócił głowę i mruknął coś pod nosem. Wyglądał na obrażonego.
- O co się tak fochasz? - spytała księżniczka, okrążając brata i stając prosto przed jego pyszczkiem.
- Myślałem, że mówimy sobie o wszystkim, a tymczasem ja dowiaduje się o Ryku ostatni... Lia powiedziała mi, że masz go od dawna.
- Przepraszam cię... ale sam rozumiesz. Zależało mi na dyskrecji
Furaha jeszcze bardziej się naburmuszył, ale po chwili się jego pyszczek rozpromienił uśmiech. Shani złapała go i zaczęła czochrać po grzywce.
- Puszczaj! Myślisz, że jak masz Ryk, to możesz sobie pozwalać! Zostaw mnie! - śmiał się książę.
- Pod jednym warunkiem... Zastąpisz mnie na meczu z rajskoziemcami?
- Ty tak serio? - śmiech lewka nagle się urwał, a on sam spoważniał. Shani skinęła głową. - Dawno nie grałem. W sumie... mogę spróbować!
- Taaak! Życie mi ratujesz! - Shani rzuciła się na Furahę i zaczęła go przytulać.

     Royal Team zebrał się na boisku wcześniej. Lwiątka nie były zbyt ucieszone z nowego kapitana. Co prawda Furaha był dobrym graczem, ale Shani lepiej znała możliwości swoich kompanów. Potrafiła nimi potrząsnąć i postawić do pionu.
- Na pewno dacie sobie radę? - spytała Shani, patrząc na piątkę lwiątek. Wszyscy skinęli zgodnie głowami i rozeszli się. Księżniczka złapała Sawę za bark, nie dając mu odejść.
- Przepraszam za... no wiesz - powiedziała nieśmiało. Spodziewała się serdecznego uśmiechu, poklepania po ramieniu i czegoś w stylu ,,To nic takiego''. Jednak Sawa uniósł brwi i spojrzał na Shani z pewną wyższością.
- Myślałem, że jesteś mądrzejsza. 
- Ale Sawa
- Nic już nie mów!... Po prostu milcz - syknął brązowy lewek. Chwilę jeszcze patrzył na księżniczkę i odszedł do reszty lwiątek.
     O ustalonej godzinie drużyny zebrały się na boisku. Widownia nie była duża, wszak nie był to oficjalny mecz. Furaha puścił oczko do siostry siedzącej na trybunach. Księżniczka nerwowo ściskała łapki. Była zdenerwowana tak mocno jakby ona sama teraz stała na boisku.
- To, że jest to mecz towarzyski, nie oznacza, że możecie sobie skakać do gardeł bez konsekwencji - oznajmił Fari i nie czekając dłużej, zagwizdał, dając sygnał do rozpoczęcia meczu.
Furaha uśmiechnął się wrednie i zabrał piłkę wprost spod łap lidera drużyny rajskoziemców. Młody książę miał na początku lekkie problemy z panowaniem nad owocem, a jego kończyny drżały od ciągłego wysiłku. Po dziesięciu minutach jego łapy przywykły i były gotowe na strzelenie zwycięskiej bramki. Shani pisnęła podekscytowana i wbiegła na boisko. Zaczęła przytulać i gratulować bratu. Kolejna wygrana zasiliła konto jej drużyny.
     Jednak nie wszystko w życiu przychodzi tak łatwo. Wielu się o tym przekonało, a jeśli nie to tylko kwestia czasu. Czasem trzeba starać się miesiącami, a nawet latami, by coś osiągnąć, a stracić można wszystko w kilka sekund... Jednym słowem lub czynem.
KONIEC SEZONU II
─────────────────────────────────────────────────────────────────────────────────────────────
Siemka!
To ostatni rozdział sezonu... ale nie ostatni sezon, więc nie wyciągajcie chusteczek, albo nie cieszcie się przedwcześnie. Będę was męczyć jeszcze dwoma (albo jednym zależy czy je rozbije) sezonami! Tak szczerze to w mojej głowie ten rozdział wyglądał dużo lepiej, a wyszło jak zawsze. Czy kiedyś nastąpi cud i rozdział się uda w 100% jak chciałam!?

Pytań dzisiaj mało, a właściwie tylko jedno ogólne: Czego spodziewacie się w sezonie III?
Pozdrawiam i Wesołych Świąt tak na wszelki wypadek gdybyśmy się już nie widzieli!

Ps.Wypatrujcie aktualizacji bohaterów!



Jeszcze jedno. Dzięki swojej działalności na YT dowiedziałam się o pewnym schronisku, które za kilka miesięcy zostanie zamknięte. Nie pozwólmy by kolejne święta spędziły w klatce! Tych istotek jest ponad 200. Wszyscy robią o tym filmiki itp. Staramy się dotrzeć do największej ilości ludzi. Ale dlaczego właściwie to tu piszę? Bo może jakimś przypadkiem ktoś jest z okolic Krzesimowa i nie ma, a chciałby mieć psa i ocali jednego z nich. 

12 komentarzy:

  1. Co Ty pleciesz? Ten rozdział to chyba jeden z ulubionych na tym blogu. Naprawdę Ci się udał :)
    Jedyny szkopuł to to, że lwy mogą biec najdalej 300 metrów, nie są na tyle wytrzymałe żeby biec kilka godzin ;)
    Czego ja się spodziewam, pytasz? Części dalszej. *chwilę się zastanawiam* Może Shani zbierze Lwią straż, bo jednak przekona się do ryku? Ale zawsze ja mówię tak, a Ty robisz co inaczej, więc co ja mam do powiedzenia... Właśnie o to chodzi, tak trzymaj!

    Co do tych biednych psiaków... gdybym tylko mogła zabrałabym i wszystkie. Gdybym tylko mogła! A ja nawet nie bardzo kojarzę, gdzie to Krzesimowo w ogóle jest! *wyciągam chusteczkę i smarkam bez opamiętania* Na dodatek mieszkam w mieszkaniu, a każdy piesio zasługuje na piękny ogródek. Mogę sobie pozwolić na co najwyżej kota, który w tej chwili próbuje zeżreć mi dywan :'(

    Pozdrawiam i wesołych Świąt! Również dla psiaków. Oby akcja się udała!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Trzymam kciuki,żeby się udała i wszystkie psiaki,trafiły do nowych domów!

      Usuń
  2. Nie mogę uwierzyć,jak szybko ten czas płynie.A jeszcze niedawno,się urodzili,a teraz..koniec 2 sezonu,a potem ich dorastanie.Furaha umie grać,wiedziałam..ma to we krwi.Bardzo podobał mi się moment z Matu,oraz powrót do początku historii Sherii.Była kochana,zarówno przez biologicznych,jak i adopcyjnych rodziców,przybrane rodzeństwo,a mimo to,wciąż jej mało!
    Pozdrawiam c: i czekam na zakładkę i sezon 3!

    OdpowiedzUsuń
  3. Czego spodziewam się w sezonie trzecim ? Najprościej : Shakimu ! ( Shani x Hakimu ). Ok anonimie weź się w garść i wytłumacz jak normalny człowiek : wojen ( chociaż wierzę że w ostatniej chwili Sheira się nawróci xd [ (...) kurz,krew, smutek do Shani podchodzi lwica i atakuje, nagle przed Shani wskakuje Fuhara " Nie " wydobywa się z ust Shani. Nagle przed oczami jej najgorszej wrogini stają chwilę kiedy czas był spędzony ma zabawie, gdy się kochały . Podchodzi do siostry i krzyczy " Przepraszam ! Oddaje życie za Fuhare ! " Upada na ziemię za to Fuhara wstaje ] xd wiem że to nigdy się nie wydarzy. Jestem dziwna wiem, żegnam !

    OdpowiedzUsuń
  4. Psy ze schroniska w Krzesimowie nie zostają uśpione ( będą przeniesione gdzieś na Mazury )

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie mogłam nigdzie doszukać się dokładnej informacji, a wszyscy huczeli, że będą uśpione dlatego ta akcja się tak rozwinęła.

      Usuń
    2. Jedna osoba poda błędną informację i całe internety huczą :/ Wystarczy poczytać wywiady pracowników w gazetach

      Usuń
    3. Od razu mi ulżyło... :)
      W sumie, w Polsce chyba nie można z takich powodów usypiać zwierząt. Zwierze musi cierpieć, albo być nieuleczalnie chore :/

      Usuń
  5. Przyznaję szczerze: spodziewałam się czegoś dłuższego (ach, to moje nienasycone ego -_-), więc gdy dotarłam do końca, to miałam mniej więcej taką minę, jak Furaha na powyższej ilustracji. xD Jeszcze tak ni z gruszki, ni z pietruszki to filozoficzne zakończenie się pojawiło, którego nie mogę jakoś powiązać z resztą rozdziału, ale widocznie jestem za mało inteligentna. xP
    To pewnie moje dziwne odczucia, ale i tak podoba mnie się ten odcinek, rozbudził moją ciekawość. Język, który stosujesz, jest plastyczny i sprawia, że wyobrażam sobie tę historię niczym film. C:
    A, i nie przejmuj się. Wizje w naszych głowach rzadko znajdują odbicie w rzeczywistości. ;)
    Czego spodziewam się w sezonie III? Niestety, wielu kłopotów, zwłaszcza w przypadku Shani, lecz mam nadzieję też na pojawienie się jakichś pozytywnych aspektów tej historii - może Lwiej Straży, czemu nie? Właściwie to Royal Team mógłby się w nią przekształcić, fajne combo by było! Mam nawet wizję, kto byłby kim. :D
    Wspaniale, że angażujesz się w akcję niesienia pomocy zwierzakom! Oby wszystkie znalazły swojego wymarzonego właściciela, współczuję i trzymam kciuki.
    No i Wesołych Świąt, dziękuję również. :)

    OdpowiedzUsuń
  6. To Furaha umie grać w piłkę? To czemu ja tego nie wiem/nie pamiętam? xD xD

    OdpowiedzUsuń
  7. W rozdziale 48 jest opisane, że wszystkie lwiątka grają w piłkę. Była to częsta zabawa, kiedy bohaterowie byli mniejsi. C;

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Faktycznie, sorki. Skleroza czasem boli. xD

      Usuń

Szablon wykonała Sasame Ka dla Zaczarowane Szablony