poniedziałek, 2 kwietnia 2018

#77.,,Nie uchronisz jej przed światem''

     Głos Lii słychać było już kilkanaście metrów od Cudownej Skały. Shani parła przed siebie, jednak każdy jej krok był coraz mniejszy i wolniejszy. Nie wiedziała już, czy naprawdę chce teraz rozmawiać z kuzynką. No może przed chwilą tego pragnęła... ale lwica zmienną jest.
Księżniczka zrobiła w tył zwrot i pognała w stronę sawanny. Musiała wszystko poukładać sobie w głowie jeszcze raz, a najlepszym do tego miejscem jest wodopój. Lwica usiadła w cieniu drzewa i spojrzała na bawiące nie nieopodal lwiątka. Westchnęła głośno. Chciała być tak beztroska, jak kiedyś. 
- Odczep się smarku! - Shani usłyszała za sobą, znajomy głos. Natychmiast odwróciła głowę.
Wkurzony Karim próbowała odkleić od siebie Zuberiego. Lwiątko jednak nie miało zamiaru się poddawać. Nierówna walka trwała, póki lew nie zauważył księżniczki.
- A ty nie szłaś na Cudowną Skałę? - spytał zdziwiony, w końcu jeszcze nie tak dawno temu się mijali.
- To chyba nie twój interes - odparła lwica, odwracając się w stronę wodopoju. 
- Shani! - nieoczekiwanie na jej grzbiet z krzykiem wskoczył Zuberi.
- Gdzie jest twoja głupia i wredna siostra? - spytało lwiątko, bawiąc się ogonem kuzynki. 
- Zuberi! Nie wolno tak mówić! - warknęła księżniczka, zrzucając z siebie lwiaka.
- Ale przecież ona jest głupia... - odparł syn Lisy z wyrzutem.
- Ona po prostu nie rozumie... nie rozumie... Chodź mały! Kolacja się zbliża - Shani wbiła wzrok w ziemię i szybko wstała.
- Dzięki, że go ode mnie oderwałaś - prychnął Karim, kiedy księżniczka i Zuberi przechodzili obok niego.
- Widać, że zadawanie się z tobą nie wychodzi mu na dobre... - fuknęła lwica, odchodząc. Karim przewrócił oczami i odszedł w swoją stronę. 

     Ciemny lew przytulił żonę i spojrzał na syna z politowaniem. Małe lwiątko żałośnie pociągało nosem i próbowało powstrzymać płacz.

- Nie maż się, Chaka! To normalna misja, tylko dłuższa i niebezpieczniejsza - lew dumnie się wyprostował, zasłaniając swoim ogromnym cieniem całe lwiątko. - Jako przyszły strażnik powinieneś oswoić się ze strachem... nie maż się.
Lew, znikając za horyzontem, odwrócił jeszcze głowę. Nie był świadom, że to ostanie spojrzenie na rodzinę. Chaka wtulił się w futro matki. 
Pozostało im tylko oczekiwanie.
Oczekiwanie na wiadomość, z której się już dawno spodziewało.
- Zaskoczyli nas... Na prawdę nikt nie mógł tego przewidzieć. Przykro mi... twój mąż nie żyje - przyjaciel gwardzisty ledwo wypowiedział ostatnie słowa. Jego oczy cały czas były przymknięte, aby nie uronić łzy.
- To niemożliwe! Nie! - lwica padła na ziemię, zanosząc się płaczem.

    Chaka otworzył oczy. Odetchnął z ulgą, kiedy uświadomił sobie, że to wszystko było tylko snem. Potrząsnął głową i przeciągnął się. Po cichu wyszedł z jaskini, starając się nikogo nie obudzić.

Już prawie świtało. Król podszedł do krawędzi Cudownej Skały. Przez kilka minut podziwiał swoje królestwo, w myślach cały czas mając sen. Sam nie wiedział, co myśli o swoim ojcu. W młodości był dla niego dużym autorytetem, kiedy zginął... zginął również szacunek do jego osoby. Chaka znienawidził go, obwiniał o depresję matki, sądził, że gwardia i szacunek króla Kuzimu były dla niego ważniejsze niż rodzina. Jednak kiedy Chaka sam wstąpił w szeregi straży, zrozumiał decyzję ojca.
- Myślisz o mnie, co? - król usłyszał za plecami niski, znajomy głos. Nie odwracał nawet głowy, wiedział kto to.
- Dokładnie ojcze - odparł lew, uśmiechając się ironicznie. - Chciało ci się kłopotać, aż tu na ziemię?
- Wiesz, że nie jestem tu bez powodu - były strażnik podszedł do syna. Chaka dopiero wtedy spojrzał na lwa. Jego ciało było przezroczyste i świeciło ciepłym blaskiem. Poza tym wyglądał dokładnie tak samo jak kiedyś. Wesołe turkusowe oczy, w których zawsze świeciły iskierki nijak pasujące do wiecznie posępnej miny.
- Nie przychodziłbyś bez powodu... szkoda twojego cennego czasu - król gwałtownie odwrócił głowę. Starszy lew wyczuł, że nie jest mile widziany.
 Chaka wyszedł jakiś taki wielki xd
- Sądziłem, że zrozumiałeś... *Przez tyle lat wciąż masz mi za złe, że nie pomogłem ci, kiedy straciłeś Val? - były gwardzista, potrząsną głową z politowaniem.
- Nie - uciął Chaka, spoglądając na ojca. - Nie jestem półrocznym lwiątkiem, które obraża się o wszystko na wszystkich!
- Martwisz się o tę małą? - spytał ciemny lew, uśmiechając się triumfalnie, wszak udało mu się rozgryźć syna. Chaka wzdrygnął się na te słowa. Przeraził go fakt, że jego rodziciel być może czyta mu w myślach. - Moment, w którym będzie musiała użyć Ryku, zbliża się nieubłaganie. Powinna zacząć trenować, aby być gotowa.
- Shani nie użyje go już nigdy - mruknął Chaka. Jego ton był bardzo chłodny i nieznoszący sprzeciwu.
- Skoro wiesz, co robisz, po co mnie wzywałeś? - ojciec lwa fuknął zły. Nie mógł już znieść fochów syna. - Chaka... doskonale o tym wiesz, ale nie chcesz tego przyjąć do wiadomości. Nie uchronisz jej przed światem.
- Tato... Czy ty nie bałeś się o mnie? Czy nie bałeś się, że mnie kiedyś stracisz? - spytał nagle Chaka, patrząc prosto w oczy rodziciela.
Starszy lew westchnął głośno i uśmiechnął się serdecznie.
- Jasne, że się bałem... ale starałem się ciebie nie ograniczać i nie trzymać pod kloszem, co czasem nie zawsze mi wychodziło... Shani i Furaha mają wielką misję do wykonania, ale ty musisz im w tym pomóc, synu - ciemny lew uścisnął Chakę jak starego przyjaciela. - Zrobisz to, co uważasz za słuszne... Nie byłem najlepszym ojcem. Przepraszam...
Król ze smutkiem patrzył, jak postać lwa rozpływa się, aż w końcu znika. Chaka spojrzał na niebo. Między innymi nielicznymi już gwiazdami pojawiła się nowa.

     Shani otworzyła oczy i ziewnęła przeciągle. Od razu dostrzegła nieobecność ojca. Król o tej porze zawsze wracał z patrolu, więc jego nieobecność zaniepokoiła księżniczkę. Lwica poderwała się na łapy i starając się nikogo nie obudzić (co niezbyt jej się udało) wyszła z jaskini. Od razu dostrzegła Chakę stojącego na czubku Cudownej Skały. Księżniczka odetchnęła z ulgą i podeszła do lwa.
- Nie śpisz? - zdziwił się król, widząc córkę na łapach. Przez moment zawładnął nim strach, ponieważ zdał sobie sprawę, że Shani mogła słyszeć jego rozmowę z ojcem.
- Nooo - odparła księżniczka, nie spuszczając z rodziciela podejrzliwego spojrzenia.
- Po śniadaniu pójdziesz ze mną do Matu - oznajmił król, chrząkając cicho. Był cały spięty i speszony. Shani od razu wydało się to podejrzane.
- Okey, a po co? - spytała, udając obojętność. 
- Dowiesz się - uciął biały lew i zszedł z czubka skały. Księżniczka jeszcze chwile patrzyła, jak lwice ruszają na polowanie i podążyła śladem ojca. 
    Po śniadaniu król i księżniczka udali się do Jaskini Medyków. Shani miała w głowie tysiąc pytań, jednak wolała się nie odzywać. Chaka nadal był spięty i myślami nieobecny. Nawet nie dostrzegł, że mijają już swój cel. Gdyby nie Shani szedłby przed siebie, póki by w coś nie uderzył. 
- Witaj Matu! - przywitał się król od progu.
- Co was tu sprowadza tak wcześnie? - Matu podniosła głowę z łap i ziewnęła. Chaka spojrzał na nią wymownie. Medyczka natychmiast zrozumiała, o co chodzi. Uśmiechnęła się i zachęciła łapą Shani, aby podeszła do niej.
- To ja już was zostawię - oznajmił król i wyszedł z jaskini. Shani z lekkim przerażeniem patrzyła, jak ojciec odchodzi, po chwili spojrzała pytająco na Matu.

*chodzi tu o sytuację z przełomu rozdziału 12 i 13. Kiedy matka zakazała Chace spotykania się z Val poprosił o pomoc ojca. Jestem beznadziejna w łączeniu wątków xd
---------------------------------------------------------------------------------------------------------
Hejka!
Ostatni rozdział był w lutym... No co tak na mnie patrzycie? Bardzo szybko mi poszło! Rozdział tak szczerze mi się nie podoba, bo porusza tylko jeden wątek, ale wybaczycie mi? W końcu mam urodziny! (Znaczy niedługo, w czwartek xd) Jest to zapychacz, po prostu bardzo chciałam coś wstawić. 
Ogólnie pomyślałam, że jak rozdziały nadal będą mi tak wychodzić to pisze dwa dłuuugie kończące historię, bo nie ma sensu tego ciągnąć.

1.Co miał na myśli ojciec Chaki mówiąc, że Shani i Furaha mają misję do wykonania?

2.Po co Chaka zaprowadził Shani do medyczki?

Pozdrowienia ode mnie i mojego kota Teo, który łazi mi po klawiaturze xd 

Ps.Przez 20 minut myślałam nad tytułem... jak widać nie wyszło.

4 komentarze:

  1. Co tu gadać, jak zwykle świetnie XD
    Weź nie strasz, że zakończysz to w dwóch rozdziałach, bo ja nie wiem co się ze mną stanie. Jest w sumie dość dużo wątków które wymagają wyjaśnienia, między innymi Sethan który zniknął i go nie ma XD
    Bardzo podobał mi się moment w którym Chaka rozmawia ze swoim ojcem. Był w sumie uroczy. Nareszcie wiemy też jak zginął.
    1. Może coś z rykiem? Albo Sethanem? Szczerze nie mam pojęcia.
    2. Żeby po tylu latach rozpoczęła terapię xd sory, ale jej wahania nastroju dalej mnie wkurzają XD
    Oj Teo, Teo... Nie ładnie tak! Asma cię wprowadziła na prostą, a ty tak się odwdzieczasz!
    Urodziny? Uhuhu, pora na kolejny arcik *zaciera dłonie*. Ciekawe czy się wyrobię? Poczekamy, zobaczymy :D
    Pozdrawiam
    Ps. Dodałam kilka haseł do Nonsenspedii :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Jej maja przybyła ! Mu rozdział się bardzo spodobał chociaż .... powiem to w spamie xd
    Biedny ojciec króla xd
    1. Super tajna misja przeciwko Sherii xd A ttak na serio błagam niech to będzie misja rodzeństwa a nie tylko głównej bohaterki :-/
    2. Aby powiedziała jej o gwardii ( lwiej straży )
    Żubry x Stany ( czyli według telefonu Zuberi x Shani xd )

    OdpowiedzUsuń
  3. Zmień tytuł na " nie uchronić ICH przed światem '" bo gwardzista mówił o misji Furachyu i Shani

    OdpowiedzUsuń

Szablon wykonała Sasame Ka dla Zaczarowane Szablony