wtorek, 30 sierpnia 2016

#41.Wszystko się zmienia-sezon 2

Od koronacji minęło już kilka tygodni i kilka tygodni minęło też od obwieszczenia poddanym dobrej wiadomości, a mianowicie informacji o ciąży Iris. Życie toczyło się swoim tempem. Szczęścia i spokoju nie było widać końca...ale czy na pewno? Ostatnio zauważyłam coś niepokojącego...nasza paczka zaczęła oddalać się od siebie. Tego dnia wszystko wyszło na wierzch...nie tylko w tej sprawie, również chodzi mi o podstęp Lisy.

-Witam Waszą Królewską Mość!-zasalutował Kly
Westchnęłam z irytacją próbując nie wygarną ptakowi, że jeszcze raz mnie tak nazwie to...
-Jak tam raport?-spytałam z irytacją
-A więc antylopy...-zaczął mówić
Musze przyznać, że nie słuchałam go. Dyskretnie rozglądałam się za Chaką, którego po przebudzeniu nie zastałam obok siebie.
-I co z tym robimy?-spytał nagle majordomus
-Nie wiem, pewnie po prostu poszedł na poranny spacer...-pomyślałam głośno-Chodzi o te zebry?-spytałam szybko widząc minę ptaka
-Ehem-mruknął mierząc mnie groźnym spojrzeniem
-A ty co byś zrobił? Właściwie...możesz powtórzyć?
-Zebry zaczęły zabierać tereny antylop. Cały czas się kłócą.
-To weź lwice i je przegnaj!
-Aktualnie polują-odparł ze znanym dla siebie akcentem-A to sprawa nie cierpiąca zwłoki...
-A młodzi zwiadowcy? O Asante!-rzuciłam się do biegu-Zdaje się na ciebie, Kly!
-Val?!-wzdrygnął się,-A obowiązki?
-Etam! Kly wszystko ogarnie!-odwróciłam się do sfrustrowanego ptaka, który po chwili odleciał
-As, ja nie wiem...znaczy...ja...prostu z mostu! Dlaczego mnie unikacie?!-plątałam się i zmagałam z bólem brzucha, który mnie męczył od niedawna
-Valenti...to...
-Nie no, o co chodzi!?
-Bo widzisz Valentine...nas już nie ma.
-A tak dokładniej?
-Paczka zniknęła.Do czasu coś nas jeszcze łączyło, a teraz...mamy rodziny, Moto i Sal niedługo pobierają się. Iris rodzi wkrótce.No i ty z Chaką na tronie, nie mamy już dla siebie czasu! Przykro mi.
-Tobie przykro? To jest powód? Nie no trzymajcie mnie bo zwariuje!
-Ale przyznaj, że sama nie masz już czasu na takie wyskoki, pora wydorośleć!-As zmierzył mnie jeszcze smutnym wzrokiem i odszedł
Chodziłam po sawannie szukając reszty, musiałam poznać ich zdanie. Nagle usłyszałam krzyk i głośny stukot kopyt. Natychmiast ruszyłam do biegu. Moim oczom ukazało się uciekające stado zebr i kilka powalonych lwów i lwic z czego dwie były poważniej poturbowane.
-Kly, co tu się wyrabia?-spytałam patrząc na niemrawe miny poddanych
-To się wyprawia, że twój pomysł był do kitu! Oni się nie nadają. Zebry się zdenerwowały i nas stratowały!
Wszyscy zgromadzeni oblali mnie krzywymi spojrzeniami.
-No co się tak tępo gapicie?-warknęłam zła
-''Królowa''-bąkną jeden z lwów, a reszta zaczęła szeptać
-Ej no! Ona dopiero się uczy!-niewiadomo skąd wyszła Iris i reszta
-Nie znaczy to, że ma olewać swoją pozycje!-kontynuował ten który zaczął
-Jestem na tronie zaledwie od kilku tygodni, to że się z tym nie oswoiłam...
-Val! Nie tłumacz się, królowa nie musi!-Ir weszła mi w słowo
-Jasne Wasza Wysokość od siedmiu boleści-warknął z irytacją młody zwiadowca
-Ja się na tron nie prosiłam!-krzyknęłam i uciekłam
Ogromny sopel lodu przebijał moje serce. Runęłam na ziemię przed jeziorem w dżungli...Byli tak zadowoleni, a teraz nagle, taka zmiana. Zawiodłam, jak zawsze. Kilka łez spłynęło mi po polikach i wpadło do wody. Obok mnie pojawiła się Tabia, objęła mnie łapą. Mimo, że jest duchem czułam jej dotyk jako ciepło.
-Nie przejmuj się-spojrzała mi w oczy-Wiesz co ci powiem, ja też byłam wybrana i ja wybrałam ciebie jako królową. Nigdy nie pożałuje tej decyzji.
-Ale, ja się nie nadaje, to nie dla mnie. Nie umiem być królową!
-Ach tak?-uśmichnęła się dziwnie

Narrator
Weda dzięki swojemu niezwykłemu charakterowi i dużemu dystansowi do siebie szybko zyskał uznanie swoich nowych rówieśników. Za to Lisa kłamała na każdym froncie modląc się o łaskę z góry by nic się nie wydało...ale cel został osiągnięty. Związana jest nieoficjalnie z Wedą.
Weda wrócił ze spotkania z kolegami. Wszystkie lwice leżały na kamieniach pod drzewami nieopodal Cudownej Skały. Udał się tam.Przycupną pod skałą, że żadna lwica nie podniosła nawet głowy. Zaczął rozmyślać o tym jak przekonać kolegów do Lisy.
-Mamo, to jak z tymi zaręczynami? Kweli przecież mówił, że przeznaczenie, pech te sprawy-usłyszał znany sobie głos
-Panno ty się tak nie wyrywaj, to mi się wydaje dziwne-odpowiedziała Judi
-Witaj Liso, witaj Judi!-zawołał zdala nowy szaman
-Witaj!-odpowiedziała drżącym głosem nastolatka
-O dzień dobry, i co tam duchy mówią o naszych gołąbeczkasz?-spytała biała
-Przerpaszam, o kim?-zdziwił się
-No...o Lise i Wedzie są podobno sobie pisani
-Nie mam o niczym pojęcia
Matka spojrzała na córkę zszokowana.W tym momencie Weda wyszedł zza głazu.
-No ja też o niczym nie wiem!-warknął
-Wed, mamo...
-Mówiłaś, że oświadczyny odwołane...no słucham
-Jak odwołane?-warknęła matka młodej-Czyli to wszystko było tylko twoją wyobraźnią?-wzbużyła się lwica
-Nie...znaczy tak! Ja chciałam dobrze!-krzyknęła i uciekła nie mogąc już wytrzymać ich spojrzeń

Valentine
Podbudowana szłam w stronę wyjścia dżungli. Poczułam ogromny ból brzucha. Syknęłam przez zęby i z trudem ruszyłam dalej. To pewnie przez stres...no i nic nie jadłam. Poczułam mdłości. Oparłam się o skałkę i zaczęłam głęboko oddychać.
-No co Val, starość cię dopadła-mruknęłam do siebie pod nosem
Gdy tylko mi się polepszyło pobiegłam na Cudowną Skałę. Chaka od razu na mnie naskoczył z jakąś ''pilną'' sprawą.
-Co znowu?
-Chodzi o TSŁWSIU-wyrecytował zamykając oczy by się nie pomylić-Chodzi mi o Tajne Stowarzyszenie Łączące Wrogów Simona i Uru-odparł widząc mój tępy wyraz twarzy przy tym skrócie
-Aha, a dokładnie?
-Jutro pierwsze spotkanie!
-Boże! Po co te spotkania, Cudowna Ziemia jest największym królestwie na sawannie. Sami byśmy ich pokonali!
-A pamiętasz wojne z Okrutnymi?-uniósł brwi
-No i!?-warknęłam
W tym samym momencie poczułam ogromny ból brzucha i okropne mdłości. Powstrzymałam się od wymiotowania i złapałam się za brzuch.
-Val, co jest?-zaniepokoił się
-Nic-wycedziłam z trudem stawiając się do pionu
-Na pewno?
-Tak!!!-krzyknęłam
Chaka spojrzał na mnie dziwnie. Odeszłam trochę nabierając szybko powietrze. Usłyszałam głos Iris i Salti. Pobiegłam do nich.
-Słyszałyście bełkot Asa?
-No...-obejrzały się po sobie
-Serio chcecie, żeby to był koniec?! Tylko weszłam na tron i wszystko musi się rozpaść?
-On ma trochę racji, ale bez przesady!-połowicznie poparła mnie Salti
-Trochę racji! Racji!-warknęłam i zaczęłam odchodzić
Poczułam okropne duszności, zrobiło mi się ciemno przed oczami i padłam na ziemie.
-Valentine!...Biegnijcie po Matu!-usłyszałam stłumione krzyki i pochłonęła mnie czerń

Narrator
Lise szybko odnaleziono i odprowadzono do domu. Siedziała zła w kącie nie odzywając się. Nie reagowała na żadne zaczepki czy pytania.
-Lisa!-szepnął jej ojciec siadając obok
-Co?-o dziwo się odezwała
-Po co ty to zrobiłaś? Kłamałaś nas tyle tygodni, po co?
-Ja go kocham, nie chce wyjść za Waziego...nie rozumiesz.
-Kochasz Wede...myśleliśmy, że ty tylko się z nim przyjaźnisz.
-Może-mruknęła
-To miał być ten złoty środek? Przechytrzyć nas i odwołać zaręczyny? A więc zgadzam się!-odparł ciepłym głosem lew
-Co?-młoda gwałtownie podniosła głowę
-Jeśli narażałaś własny tyłek, żeby tylko być z nim, to to jest prawda...to jest miłość. Już nie jesteś zaręczona z Wazim, a teraz biegnij do Wedy i go przeproś-uśmiechnął się
-Tato...ty tak na serio?-odpowiedziało jej skinienie głowy
Przytuliła mocno ojca i wybiegła z jaskini. Koledzy lwa podpowiedzieli jej gdzie jest.
-Weda-szepnęła
Brązowy odwrócił lekko łeb i wrócił do wcześniejszej pozycji. Lisie łzy pchały się do oczu.
-Weda, ja...już nie jestem zaręczona! Ja...zrobiłam to dla ciebie...wiem, że nie chcesz mnie znać. Ja też bym siebie nie chciała znać, ale...-zaczęła odchodzić widząc bezczynność brązowego-Jeśli cię to nadal obchodzi to..kocham cię i o to cały czas chodziło
-Wypomnę ci kiedyś, że płakałaś jak dzieciak!-zaśmiał się Wed
-Weda!-krzyknęła Lisa i rzuciła się na ciemnego
-Bo się wzruszę!-mruknął i też przytulił lwice
--------------------------------------------------------------------------------------------
Boziu co to jest u góry!!!I tak to jest jak się po dwóch tygodniach przerwy chce się napisać na szybko rozdział...bo z wyjazdu wróciłam dziś(30) o  14 xd.Więc prosze nie zabijajcie!
1.Czy uda sie ocalić paczke i kto ma w tej sprawie więcej racji?(Valentine czy Asante)
2.Co jest Val?Wejdzie z tego?
3.Czy ojciec dobrze postąpił, czy może powinien ukarać Lise za kłamstwa?
4.No i coś do pomyślunku i marzeń xd: Ile, jakiej płci i wyglądu będą dzieci Iris?(nie nie potrzebuje pomysłów, bo już są stworzone, ale chce poczytać wasze domysły)

6 komentarzy:

  1. Notka taka no przyjemna.
    Nie chcę nic mówić,ale ten obrazek Wedy i Lisy,no wiesz skojarzył mi się...
    Pytanka!
    1.Niech oboję się zamkną i niech ślą do wszystkich miłość!
    2.Ciąża to normalna sprawa niedługo z tego wyjdzię.
    3.Tak.
    4.Myślę,że będą mieć 2-3 lwiątka dwóch samców i jedną samice by w przyszłości jej bracia bronili ją przed różnymi chłoptasiami.Futerko będą mieli białe a oczka szare lub brązowe.
    Może za długo przytrzumujesz enter?
    Czekam na nową notkę i zapraszam do siebie(chamska reklama).
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuje za komenta!Już lecie nadrabiać zaległości po tych dwóch tygodniach bez internetu!

      Ps.Nie przytrzymuje entera(czy jak to się odmienia xd), bo na bloggerze wszystko jest ogarnięte, a na stronie są dziury

      Usuń
  2. Owe dziwne odstępy możesz zmienić w Wordzie za pomocą regulacji akapitów, jeżeli się nie mylę. c:
    1. Jeżeli łączyła ich prawdziwa przyjaźń, to tak. Moim zdaniem rację miała Valentine.
    2. Mambo-Klaus trafiła w dziesiątkę :D
    3. Zrozumiał miłość swojej córki - postąpił wspaniale!
    4. Nie mam pomysłu :c
    Matko boska! To wygląda, jak... Ona mu... On przecież... I oni razem...
    Dziwny ten hug XD
    Pozdrawiam Cię i serdecznie zapraszam na nowego bloga c: ~ EvilRay
    www.the-lion-king-forgotten-story.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. Dzięki za odpowiedzi na pytania...dopiero po przyjżeniu się dostrzegłam coś dziwnego. xd

    OdpowiedzUsuń
  4. Rozdział bardzo przyjemnie się czytało. Już od 40 zaczęłam bardzo lubić Iris. Cieszę się że jest w ciąży ^^ Fajnie że Lisa i Weda się zeszli. Choć ja tam go za bardzo nie lubię.
    1. Rację mają obydwoje. Pół na pół.
    2. Ciąża to raczej norma. Już nie mogę doczekać się małego valchakątka. Mimo wszystko liczę że będzie to chłopiec.
    3. Zachował się jak na ojca przystało.
    4.
    Najlepiej bliźniaki. Chłopiec i dziewczynka. Dziewczynka po Asie a chłopiec po Ir.

    Pozdrawiam i zapraszam do siebie.
    haltindoto.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń

Szablon wykonała Sasame Ka dla Zaczarowane Szablony