Od koronacji minęło już kilka tygodni i kilka tygodni minęło też
od obwieszczenia poddanym dobrej wiadomości, a mianowicie informacji o ciąży
Iris. Życie toczyło się swoim tempem. Szczęścia i spokoju nie było widać
końca...ale czy na pewno? Ostatnio zauważyłam coś niepokojącego...nasza paczka
zaczęła oddalać się od siebie. Tego dnia wszystko wyszło na wierzch...nie tylko
w tej sprawie, również chodzi mi o podstęp Lisy.
-Witam Waszą Królewską Mość!-zasalutował Kly
Westchnęłam z irytacją próbując nie wygarną ptakowi, że jeszcze
raz mnie tak nazwie to...
-Jak tam raport?-spytałam z irytacją
-A więc antylopy...-zaczął mówić
Musze przyznać, że nie słuchałam
go. Dyskretnie rozglądałam się za Chaką, którego po przebudzeniu nie zastałam
obok siebie.
-I co z tym robimy?-spytał nagle
majordomus
-Nie wiem, pewnie po prostu poszedł na
poranny spacer...-pomyślałam głośno-Chodzi o te zebry?-spytałam szybko widząc
minę ptaka
-Ehem-mruknął mierząc mnie groźnym
spojrzeniem
-A ty co byś zrobił? Właściwie...możesz
powtórzyć?
-Zebry zaczęły zabierać tereny
antylop. Cały czas się kłócą.
-To weź lwice i je przegnaj!
-Aktualnie polują-odparł ze znanym dla
siebie akcentem-A to sprawa nie cierpiąca zwłoki...
-A młodzi zwiadowcy? O Asante!-rzuciłam się do biegu-Zdaje się na
ciebie, Kly!
-Val?!-wzdrygnął się,-A obowiązki?
-Etam! Kly wszystko ogarnie!-odwróciłam się do sfrustrowanego
ptaka, który po chwili odleciał
-As, ja nie wiem...znaczy...ja...prostu z mostu! Dlaczego mnie
unikacie?!-plątałam się i zmagałam z bólem brzucha, który mnie męczył od
niedawna
-Valenti...to...
-Nie no, o co chodzi!?
-Bo widzisz Valentine...nas już nie ma.
-A tak dokładniej?
-Paczka zniknęła.Do czasu coś nas jeszcze łączyło, a teraz...mamy
rodziny, Moto i Sal niedługo pobierają się. Iris rodzi wkrótce.No i ty z Chaką
na tronie, nie mamy już dla siebie czasu! Przykro mi.
-Tobie przykro? To jest powód? Nie no trzymajcie mnie bo zwariuje!
-Ale przyznaj, że sama nie masz już czasu na takie wyskoki, pora
wydorośleć!-As zmierzył mnie jeszcze smutnym wzrokiem i odszedł
Chodziłam po sawannie szukając reszty, musiałam poznać ich
zdanie. Nagle usłyszałam krzyk i głośny stukot kopyt. Natychmiast ruszyłam do
biegu. Moim oczom ukazało się uciekające stado zebr i kilka powalonych lwów i
lwic z czego dwie były poważniej poturbowane.
-Kly, co tu się wyrabia?-spytałam patrząc na niemrawe miny
poddanych
-To się wyprawia, że twój pomysł był do kitu! Oni się nie
nadają. Zebry się zdenerwowały i nas stratowały!
Wszyscy zgromadzeni oblali mnie krzywymi spojrzeniami.
-No co się tak tępo gapicie?-warknęłam zła
-''Królowa''-bąkną jeden z lwów, a reszta zaczęła szeptać
-Ej no! Ona dopiero się uczy!-niewiadomo skąd wyszła Iris i reszta
-Nie znaczy to, że ma olewać swoją pozycje!-kontynuował ten który
zaczął
-Jestem na tronie zaledwie od kilku tygodni, to że się z tym nie
oswoiłam...
-Val! Nie tłumacz się, królowa nie musi!-Ir weszła mi w słowo
-Jasne Wasza Wysokość od siedmiu boleści-warknął z irytacją młody
zwiadowca
-Ja się na tron nie prosiłam!-krzyknęłam i uciekłam
Ogromny sopel lodu przebijał moje serce. Runęłam na ziemię przed
jeziorem w dżungli...Byli tak zadowoleni, a teraz nagle, taka zmiana. Zawiodłam,
jak zawsze. Kilka łez spłynęło mi po polikach i wpadło do wody. Obok mnie
pojawiła się Tabia, objęła mnie łapą. Mimo, że jest duchem czułam jej dotyk jako
ciepło.
-Nie przejmuj się-spojrzała mi w oczy-Wiesz co ci powiem, ja też
byłam wybrana i ja wybrałam ciebie jako królową. Nigdy nie pożałuje tej decyzji.
-Ale, ja się nie nadaje, to nie dla mnie. Nie umiem być królową!
-Ach tak?-uśmichnęła się dziwnie
Narrator
Weda dzięki swojemu niezwykłemu charakterowi i dużemu dystansowi
do siebie szybko zyskał uznanie swoich nowych rówieśników. Za to Lisa kłamała na
każdym froncie modląc się o łaskę z góry by nic się nie wydało...ale cel został
osiągnięty. Związana jest nieoficjalnie z Wedą.
Weda wrócił ze spotkania z kolegami. Wszystkie lwice leżały na
kamieniach pod drzewami nieopodal Cudownej Skały. Udał się tam.Przycupną pod
skałą, że żadna lwica nie podniosła nawet głowy. Zaczął rozmyślać o tym jak
przekonać kolegów do Lisy.
-Mamo, to jak z tymi zaręczynami? Kweli
przecież mówił, że przeznaczenie, pech te sprawy-usłyszał znany sobie głos
-Panno ty się tak nie wyrywaj, to mi się
wydaje dziwne-odpowiedziała Judi
-Witaj Liso, witaj Judi!-zawołał zdala
nowy szaman
-Witaj!-odpowiedziała drżącym głosem
nastolatka
-O dzień dobry, i co tam duchy mówią o
naszych gołąbeczkasz?-spytała biała
-Przerpaszam, o kim?-zdziwił się
-No...o Lise i Wedzie są podobno sobie
pisani
-Nie mam o niczym pojęcia
Matka spojrzała na córkę zszokowana.W tym
momencie Weda wyszedł zza głazu.
-No ja też o niczym nie wiem!-warknął
-Wed, mamo...
-Mówiłaś, że oświadczyny odwołane...no słucham
-Jak odwołane?-warknęła matka młodej-Czyli to wszystko było tylko
twoją wyobraźnią?-wzbużyła się lwica
-Nie...znaczy tak! Ja chciałam dobrze!-krzyknęła i uciekła nie
mogąc już wytrzymać ich spojrzeń
Valentine
Podbudowana szłam w stronę wyjścia dżungli. Poczułam ogromny ból
brzucha. Syknęłam przez zęby i z trudem ruszyłam dalej. To pewnie przez
stres...no i nic nie jadłam. Poczułam mdłości. Oparłam się o skałkę i zaczęłam
głęboko oddychać.
-No co Val, starość cię dopadła-mruknęłam
do siebie pod nosem
Gdy tylko mi się polepszyło pobiegłam na
Cudowną Skałę. Chaka od razu na mnie naskoczył z jakąś ''pilną'' sprawą.
-Co znowu?
-Chodzi o TSŁWSIU-wyrecytował zamykając
oczy by się nie pomylić-Chodzi mi o Tajne Stowarzyszenie Łączące Wrogów Simona
i Uru-odparł widząc mój tępy wyraz twarzy przy tym skrócie
-Aha, a dokładnie?
-Jutro pierwsze spotkanie!
-Boże! Po co te spotkania, Cudowna Ziemia
jest największym królestwie na sawannie. Sami byśmy ich pokonali!
-A pamiętasz wojne z Okrutnymi?-uniósł
brwi
-No i!?-warknęłam
W tym samym momencie poczułam ogromny ból
brzucha i okropne mdłości. Powstrzymałam się od wymiotowania i złapałam się za
brzuch.
-Val, co jest?-zaniepokoił się
-Nic-wycedziłam z trudem stawiając się do pionu
-Na pewno?
-Tak!!!-krzyknęłam
Chaka spojrzał na mnie dziwnie. Odeszłam trochę nabierając szybko
powietrze. Usłyszałam głos Iris i Salti. Pobiegłam do nich.
-Słyszałyście bełkot Asa?
-No...-obejrzały się po sobie
-Serio chcecie, żeby to był koniec?! Tylko weszłam na tron i
wszystko musi się rozpaść?
-On ma trochę racji, ale bez przesady!-połowicznie poparła mnie
Salti
-Trochę racji! Racji!-warknęłam i zaczęłam odchodzić
Poczułam okropne duszności, zrobiło mi się ciemno przed oczami i
padłam na ziemie.
-Valentine!...Biegnijcie po Matu!-usłyszałam stłumione krzyki i
pochłonęła mnie czerń
Narrator
Lise szybko odnaleziono i odprowadzono do domu. Siedziała zła w
kącie nie odzywając się. Nie reagowała na żadne zaczepki czy pytania.
-Lisa!-szepnął jej ojciec siadając obok
-Co?-o dziwo się odezwała
-Po co ty to zrobiłaś? Kłamałaś nas tyle tygodni, po co?
-Ja go kocham, nie chce wyjść za Waziego...nie rozumiesz.
-Kochasz Wede...myśleliśmy, że ty tylko się z nim przyjaźnisz.
-Może-mruknęła
-To miał być ten złoty środek? Przechytrzyć nas i odwołać
zaręczyny? A więc zgadzam się!-odparł ciepłym głosem lew
-Co?-młoda gwałtownie podniosła głowę
-Jeśli narażałaś własny tyłek, żeby tylko być z nim, to to jest
prawda...to jest miłość. Już nie jesteś zaręczona z Wazim, a teraz biegnij do
Wedy i go przeproś-uśmiechnął się
-Tato...ty tak na serio?-odpowiedziało jej skinienie głowy
Przytuliła mocno ojca i wybiegła z jaskini. Koledzy lwa
podpowiedzieli jej gdzie jest.
-Weda-szepnęła
Brązowy odwrócił lekko łeb i wrócił do wcześniejszej pozycji. Lisie
łzy pchały się do oczu.
-Weda, ja...już nie jestem zaręczona! Ja...zrobiłam to dla ciebie...wiem, że nie chcesz mnie znać. Ja też bym siebie nie chciała znać, ale...-zaczęła
odchodzić widząc bezczynność brązowego-Jeśli cię to nadal obchodzi to..kocham
cię i o to cały czas chodziło
-Wypomnę ci kiedyś, że płakałaś jak dzieciak!-zaśmiał się Wed
-Weda!-krzyknęła Lisa i rzuciła się na ciemnego
-Bo się wzruszę!-mruknął i też przytulił lwice
--------------------------------------------------------------------------------------------
Boziu co to jest u góry!!!I tak to jest jak się po dwóch tygodniach
przerwy chce się napisać na szybko rozdział...bo z wyjazdu wróciłam dziś(30) o
14 xd.Więc prosze nie zabijajcie!
1.Czy uda sie ocalić paczke i kto ma w tej sprawie więcej
racji?(Valentine czy Asante)
2.Co jest Val?Wejdzie z tego?
3.Czy ojciec dobrze postąpił, czy może powinien ukarać Lise za
kłamstwa?
4.No i coś do pomyślunku i marzeń xd: Ile, jakiej płci i wyglądu
będą dzieci Iris?(nie nie potrzebuje pomysłów, bo już są stworzone, ale chce
poczytać wasze domysły)
Notka taka no przyjemna.
OdpowiedzUsuńNie chcę nic mówić,ale ten obrazek Wedy i Lisy,no wiesz skojarzył mi się...
Pytanka!
1.Niech oboję się zamkną i niech ślą do wszystkich miłość!
2.Ciąża to normalna sprawa niedługo z tego wyjdzię.
3.Tak.
4.Myślę,że będą mieć 2-3 lwiątka dwóch samców i jedną samice by w przyszłości jej bracia bronili ją przed różnymi chłoptasiami.Futerko będą mieli białe a oczka szare lub brązowe.
Może za długo przytrzumujesz enter?
Czekam na nową notkę i zapraszam do siebie(chamska reklama).
Pozdrawiam!
Dziękuje za komenta!Już lecie nadrabiać zaległości po tych dwóch tygodniach bez internetu!
UsuńPs.Nie przytrzymuje entera(czy jak to się odmienia xd), bo na bloggerze wszystko jest ogarnięte, a na stronie są dziury
Rozdział ciekawy.
OdpowiedzUsuńOwe dziwne odstępy możesz zmienić w Wordzie za pomocą regulacji akapitów, jeżeli się nie mylę. c:
OdpowiedzUsuń1. Jeżeli łączyła ich prawdziwa przyjaźń, to tak. Moim zdaniem rację miała Valentine.
2. Mambo-Klaus trafiła w dziesiątkę :D
3. Zrozumiał miłość swojej córki - postąpił wspaniale!
4. Nie mam pomysłu :c
Matko boska! To wygląda, jak... Ona mu... On przecież... I oni razem...
Dziwny ten hug XD
Pozdrawiam Cię i serdecznie zapraszam na nowego bloga c: ~ EvilRay
www.the-lion-king-forgotten-story.blogspot.com
Dzięki za odpowiedzi na pytania...dopiero po przyjżeniu się dostrzegłam coś dziwnego. xd
OdpowiedzUsuńRozdział bardzo przyjemnie się czytało. Już od 40 zaczęłam bardzo lubić Iris. Cieszę się że jest w ciąży ^^ Fajnie że Lisa i Weda się zeszli. Choć ja tam go za bardzo nie lubię.
OdpowiedzUsuń1. Rację mają obydwoje. Pół na pół.
2. Ciąża to raczej norma. Już nie mogę doczekać się małego valchakątka. Mimo wszystko liczę że będzie to chłopiec.
3. Zachował się jak na ojca przystało.
4.
Najlepiej bliźniaki. Chłopiec i dziewczynka. Dziewczynka po Asie a chłopiec po Ir.
Pozdrawiam i zapraszam do siebie.
haltindoto.blogspot.com