Lwiczka odwróciła się z powrotem do
tafli. Uśmiechnęła i wyprężyła, a potem przybrała pozycje walki. Czuła, że to
najważniejsza decyzja w jej życiu. Zmiana?Mała trochę się zgarbiła...
(Do piosenki Fight Song♥. Pierwsze
wersy pochodzą ze starego bloga i z sentymentu postanowiłam nie zmieniać)
Jestem zerem
Na tym świecie
Nic nie wartym zagadnieniem
Ale dziś mówię stop
Wszystkiemu co było
Nie ważna jest przeszłość
Ważne to co mam teraz
Lecz czy możliwe może być
Coś dzisiaj zmienić w życiu mym?
Mówię ''nie'', chodź myślę ''tak!''
To najwyższy czas, wiec tak!
To właśnie dzień!
Zrywam kajdany!
Z dumą do przoduuuuu
Marzenia spełnie (właśnie tak!)
Na przekór wszystkim
To już jest koniec!
Tamta Shani już zniknęła stąd!
O taaak, a każdy cios dodaje mi tylko sił!
-Shani!-usłyszała krzyk matki
Podbiegła
do niej i przytuliła ją, na to Valentine trochę się zmieszała. Jej córka nigdy
tak nie uzewnętrzniała emocji.
-Kocham
cię łobuziaku!-zaśmiała się królowa-Chodź już do domu. Ciocia Lisa chce nam coś
powiedzieć.
Shani
uśmiechnęła się pod nosem i szturchnęła matkę w łapę krzycząc ''berek'', a
potem rzuciła się do ucieczki. Valentine chwilę stała z głupią miną, kiedy
dotarło to do niej, zaczęła biec ile sił w łapach, by nadrobić straty. Żeńska
część królewskiego rodu wpadła roześmiana do jaskini w której panowała
niezręczna cisza. Lwice spojrzały na siebie z krępacją i usiadły na swoich
miejscach.
-Dobra,
wszyscy?-wtrąciła nagle Lisa, na co zniecierpliwiona Iris kiwnęła głową.
-Chcemy
wam powiedzieć coś ważnego...bardzo ważnego-zaczął Weda.
-Jestem
w ciąży!-krzyknęła niekontrolowanie kremowa.
-Mieliśmy budować napięcie!
-Mieliśmy budować napięcie!
Wszyscy
zaczęli przepychać się do świeżo upieczonej pary z gratulacjami. Tylko lwiatka
nie widziały w tym jakiegoś fenomenu. Stały pod ścianą znudzone mierząc wzrokiem
rodziców.
-Bawimy
się?-klepnęła go w ramię starając rozluźnić atmosferę.
-Nie-warknął
z kpiną.
-No
Karim! Rozejm? Nie wiem dlaczego się tak nie lubimy, ale chcę to zmienić!
-O
ktoś mnie woła!-wymyślił na poczekaniu lewek, ominął księżniczkę i zaczął gadać
z Furahą.
Noc
minęła spokojnie. Lwiątka wstały bardzo późno. Po wczorajszym incydencie z Shani
nikt nie chciał iść grać, chodź mała bardzo prosiła. Bali się, że tym razem może
jej się naprawdę coś stać. Tak wiec lwiątka podzieliły się na grupki i zajęły
swoimi sprawami. Lia i Sheria wolały iść z Shani, by znowu czegoś nie
odwaliła. Po chwili dołączył do nich Furaha. Czwórka lwiątek bez celu włóczyła
się po królestwie rozmawiając w najlepsze.
-A ty czasem nie szukasz Hakimu?-zorientowała się Sheria.
-Shani, serio?Mówiłem ci już, że to egoistyczny buc!-fuknął bez
ogródek Furaha.
-Może i tak, ale mam do niego sprawę!-odparła z przekąsem
rozglądając się.
-W sumie to ładnie razem wyglądacie...-zamyśliła się Lia.
-Coś ty powiedziała... O, jest!
Shani podbiegła do Hakimu, zostawiając towarzyszy z tyłu. Hakimu
zrobił krok w tył i zaczął z rozmarzeniem patrzeć w oczy lwiczki. Shani za to z
obojętnością patrzyła w jego zielone ślepia. Westchnęła z irytacją widząc, że
Hakimu wcale nie widzi problemu.
-Aż tak się mnie wstydzisz?-fuknęła.
-O to ci chodzi? Serio dlatego się wkurzasz?-nagle jakby
wyluzował.
-Nie chodzi mi o samo to, że mnie nie wybrałeś...Gdy jesteśmy sam
na sam ślinisz się do mnie, strzelasz komplementami i jesteśmy najlepszymi
przyjaciółmi na świecie, ale wystarczy że obok pojawi się ktoś z twojej
''ekipy'' to już nic się nie liczy. Potrafisz patrzeć mi w oczy i się ze mnie
nabijać-lwiczka próbowała nie okazywać słabości, miała ochotę się rozpłakać.
Hakim był dla niej kimś ważnym. Czuła się doceniana i wreszcie ktoś
nie mówił jej nad głową jak choroba ją ogranicza. Był przyjacielem...może nawet
kimś więcej. Teraz dopiero różowe okulary spadły z noska księżniczki. Tak bratnia
jej dusza okazała się łasym na popularność i nie szanującym przyjaźni
egoistą. Lia, Sharia i Furaha zaniepokojeni uniesieniem Shani zbliżyli się.
-Nie świruj mała.-strzelił czarującym spojrzeniem.
-Nie działa to już na mnie! Słonko-uśmiechnęła się szczerząc
zęby-Naucz mnie grać!
-Co?
-Masz wobec mnie...swojego rodzaju dług! Więc naucz mnie grać, a
się odczepię!
-Ciebie się nie da nauczyć! Ty boisz się piłki!
-Zobaczymy, tylko mnie naucz!
-Wiesz spóźnię się na Obiad Stadny. Pa!-miał już odejść.
W porę Furaha złapał go za ogon, wbijając w niego zęby. Gdy
uciekinier się odwrócił ukazał mu się uśmiechnięty następca tronu. Na ten głupi
gest Hakimu wpadł w szał. Rzucił się na Furahę wyrywając mu ogon z pyszczka co
sprawiło ogromny ból. Mocowali się chwilę, aż w końcu książę położył na łopatki
przeciwnika posyłając mu głupkowaty uśmiech. Temu wszystkiemu przeglądały się
przerażone dziewczyny.
-Księżniczka ładnie poprosiła!-zbliżył swoją twarz do jego warcząc.
-Niedoczekanie!-warknął Hakim, próbując uwolnić się z objęć
Furahy-Dobra!
Kociaki odskoczyły od siebie. Najeżony syn Luny od razu zaczął
lizać ogon, na którym w połowie nie miał sierści. Furaha za to zaczął tę sierść
wypluwać.
-Kiedy zaczynamy?-odezwał się w końcu niedoszły nauczyciel.
-Teraz!-prychnęła Shani zwalając z pobliskiego drzewa odpowiedni
do gry owoc.
Towarzystwo usiadło pod głazem spodziewając się czegoś
spektakularnego...ale oni tylko podają do siebie piłkę. To jest fajne? Lia
ziewnęła ze znudzenia. Kopnięce za kopnięciem...rada za radą, minuta za minutą.
-Długo jeszcze?!-wrzasnęła Lia.
Hakimu przeląkł się i źle kopnął podaną piłkę. Owoc z dużą siłą
uderzył w twarz Shani. Ksieżniczka dotknęła łapką noska. Została na niej
krew. Czuła promieniujący ból. Uśmiechnęła się w stronę Hakimu marszcząc
krwawiący nos.
-Wszystko...-w dokończeniu przeszkodziła mu piłka.
Odbiła się od jego twarzy i poleciała daleko. Owoc potoczył się
dalej. Wpadł pod czarną łapę, która jednym mocnym ruchem wgniotła go w
ziemie. Sok, aż się zapienił. Lwiatka podniosły wzrok. Kilka metrów od nich stał
okrutnoziemiec. Miał kruczoczarną sierść, bujną grzywę i niezwykłe przenikliwe
niebieskie oczy. Wzrok miał zimny i utkwiony w oczach Furahy. Na jego usta nagle
wlał się chytry uśmiech. Wszyscy stali w bezruchu, tak jakby każdy ruch miał być
prowokacją.S erca lwiątek biły tak głośno, że dało się je słyszeć.
-Książę Furaha i księżniczka Shani?-spytał wreszcie lew grubym
głosem i udawaną ciekawością.
-Tak!-odpowiedział pewnie Furaha wchodząc przed siostry.
-A mamusia to gdzie?-odparł z ''troską'' i zaczął zbliżać się w
stronę lwiątek.
-Shani uciekajmy-szepnęła Sheria.
-Siostra cicho!-warknęła młoda.
-Siostra?-zdziwił się lew.
Wszyscy wiedzieli o co chodzi. Oprócz biednej Sheri. Najwidoczniej
do Klanu Okrutnych doszły tylko wiadomości o narodzinach trójki(w tym jednego martwego)królewskich
dzieci, a o adopcji już nie. Lwiątka miały tylko nadzieje, że lew nie powie
zaraz czegoś, co obali wszystko w co wierzy brązowa. Czarny zazgrzytał zębami i
zrobił kilka kroków w kierunku lwiątek.
-No nie bójcie się!-zbliżył do nich swój wielki łeb i uśmiechnął
się obnażając wielkie kły.
Valentine
-GRAU! GRRR! GRAU!!!
-Karim, piękne ryczysz, ale stul dziób. Co?-wkurzyła się Kira.
-Karim, piękne ryczysz, ale stul dziób. Co?-wkurzyła się Kira.
Dzieci Sal odpoczywały po Stadnym Obiedzie, a nasze maluchy gdzieś
wymyło. Przecież dobrze wiedzą, że obiad jest równo w południe. Bałam się o nie
bardzo. A co jeśli okrutni zaczęli atak. Val ogarnij się! Furaha jest
odpowiedzialny...przyprowadził by rodzeństwo na czas. Coś na pewno się
stało. Miałam już pobiec w sawannę.
-Val! Nie denerwuj się to dzieci! Na pewno zapomnieli i bawią się w
najlepsze-uspokajał mnie Chakam
Na horyzoncie zobaczyłam lwiątka, zaczęłam biec im na
przeciw. Przyspieszyłam widząc, że towarzyszy im okrutnoziemiec. Maluchy stały z
nietęgimi minami wokół lwa. Shani miała krew na nosie, a Furaha na pyszczku.
-Co im zrobiłeś?!-warknęłamm
-To nie ten pan!-podbiegły pod mnie dzieci-To była...seria
wypadków.
-Ah tak? Idźcie się bawić! My z panem musimy
porozmawiać!-odprowadziłam lwiątka wzrokiem i zaczęłam dopiero kiedy pędzelki ich ogonów znikły z horyzontu.
Po chwili przybył Chaka. Przeczuwałam co chce mi powiedzieć
posłaniec.
-Król Kiburi miłościwie nam panujący, zaprasza króla i królową
Cudownej Ziemi na spotkanie w celu omówienia relacji Cudownej Ziemi z Klanem Okrutnych.-wyrecytował-Z pozdrowieniami z Okrutnej Ziemi!-zaczął się wycofywać.
-Chwila! Chwileczkę! Jakie relacje? Jakie spotkanie?-mimo uprzedzenia przez Asherę, zdziwiłam się.
-Ja miałem tylko to przekazać. Do widzenia!-odszedł.
Spojrzeliśmy na siebie z Chaką. Nie wiedziałam co mam o tym myśleć...to prawda czy tylko podstęp, by zagarnąć nasze ziemi? Czy powinniśmy iść? Nie wiem...
-------------------------------------------------------------------------------------------------------
Wiem, że rozdział jest słaby, ale musiałam coś dodać.Zamęczyli byście mnie.Dodam tylko, że od tygodnia nie mam humoru na pisanie...stąd ta beznadzieja wyżej.
1.Czy jest szansa, że Shani i Karim się pogodzą?Dlaczego on tego unika?
2.Dlaczego Shani zaczęła interesować się piłką?Ma jakieś plany w związku z nią?
3.Czy para królewska zdecyduje się na spotkanie z Kiburim?
Pozdrowionka!
Łooo kolejny rozdział.. extra!
OdpowiedzUsuń1. Mam nadzieję, że tak. Nie wiem czego go unika.
2. Chce pokazać innym, że mimo choroby może grać w nogę. Tak (bez wątpienia tak 😄)
3. Chy... ba.... Ta...k.
Ps. Widzę, że zmieniłaś wygląd bloga. Ładnie. 😘
Świetny rozdział.
OdpowiedzUsuńMój Karimuś kochany,robię arty z nim i Shani.Moja ulubiona para.
Niech Hakimu zdechnie(tak teraz będę na niego przelewać swoją złość),bo niszczy mi wyobrażenia o tej parze,tak więc Kani Forever!
1.Tak,w końcu musi być Kani!Bo Karimuś jest oczarowany Shani,ale boi się do tego przyznać,i nie chce palnąć przy niej czegoś głupiego.
2.Shani chce udowodnić ile jest warta i,że jak mówiła Maria Kołtun potrafi grać w owoc(XD).
3.Myślę,że tak.
Doma słuchaj mam dla ciebie układ,ty zrobisz Kani,a ja przestanę nienawidzieć Chakę(choć przyznam,że już odrobinkę mniej go nienawidzę).Zgadzasz się?:D
Czekam na następny rozdział.
Pozdrawiam.
Furaha lofffka <3 Zostań moim mężem, ok?
OdpowiedzUsuń1. Pogodzą się. Pewnie się zakochał.
2. Szczerze? Akurat to mnie nie obchodzi.
3. Nie mam pojęcia.
Napiszesz coś o innych lwiątkach? Jak na razie piszesz tylko o Shani. Może coś o Lii albo Furachu(<3)
Pozdrawiam c;
Ps.
Zapraszam haltindoto.blogspot.com
1. Tak. Może się zakochał
OdpowiedzUsuń2. Może po prostu chce grać z innymi
3. Tak
Jak zwykle Genialnie <3