poniedziałek, 31 października 2016

#50.Strachonoc.

Lia
Odkąd Shani zaczęła interesować się grą i codziennie trenować z Hakimem, ja i Sheria zeszłyśmy na drugi plan. Byłyśmy już tylko zabijaczem czasu wieczorem. No cóż...raz najlepsze przyjaciółki, raz nieznajome lwice. Trzeba się z tym pogodzić, albo poszukać sobie podobnego zabijacza czasu...
Łaziłam po sawannie. Wszystkie lwiątka gdzieś wcięło. Zazwyczaj widziałam grupki swoich rówieśników bawiących się w najlepsze, ale nigdy nie miałam śmiałości do kogoś podejść, a gdy dziś miałam się przemóc to oczywiście pustki. Może to dlatego że dziś Dzień Zmarłych. Nasze stado idzie na Cmentarzysko, ale mama mówiła, że to nie dla lwiatek...więc gdzie są wszyscy? Halo! Nagle usłyszałam odgłosy walki. Był to dziecinne powarkiwania, więc zdecydowałam się iść w tamtym kierunku. Uspokoiłam się gdy ujrzałam, że to tylko jakiś lewek mocujący się z uschniętym konarem. Podeszłam do niego od tyłu.
-Cześć!-krzyknęłam, a w tym momencie gałąź pękła i pomarańczowy lewek wylądował na mnie.
-Czego się koło mnie kręcisz?-rzucił z furią.
-Chciałam się przywitać. Jestem Lia!
-Lia? Czyli niedoszła księżniczka naszego Cudownego Bagna? Kesho jestem!-okrążył mnie i wrócił do swoich zajęć.
-Em...tak, ale wole określenie siostrzenica królowej. Gdzie się wszyscy podziali?-próbowałam rozwinąć rozmowę.
-Dziś Dzień Strachu-wyseplenił gryząc konar.
-A nie zmarłych?-spytałam, a Kesho zaprzestał mocowania się z gałęzią.
-Też, ale Dzień Strachu to coś...niepowtarzalnego. Wszyscy się straszą i robią psikusy. Mogę się założyć Kishindo coś kombinuje!
-Fajne to jest?-zainteresowałam się.
-Zależy czy jesteś łowcą, czy ofiarą!-odparł głosem pełnym tajemniczości.
-Czuje, że będę ofiarą.-przełknęłam ślinę.
-Witaj braciszku i...ty...szara...lwiczko-wyjąkał fioletooki lewek z brązowawą grzyweczką.
-Hofu, to siostrzenica królowej Lia-zaznaczył znużony rozmową pomarańczowy-Lia to mój brat Hofu.
Lwiątko nie zdarzyło nic powiedzieć, bo mama zaczęła mnie wołać na obiad. Dziś lepiej się nie spóźnić, bo ostatnim razem rodzice prawie nie dostali zawału.

Narrator
Nadszedł czas, by iść na cmentarzysko. Dorosłe lwy opuściły Cudowną Skałę. Zostali tylko starcy i Mlezi-opiekunka lwiątek. Lia by dopiec Shani nie zwracała na nią uwagi i gadała tylko z Kesho i Hofu. Shani musiała zadowolić się towarzystwem Sheri i Furahy.
-Idziemy na Strachonoc?-rzucił nagle Furaha.
-Czy ja wiem...to jest straszne...a rodzice?-pisnęły lwiczki.
-No ej! Będzie fajnie! Do tego rodzice mówili, że możemy tam iść. Tylko mamy się nie oddalać!
Namową nie było końca.
-No dobra.-przerwała wreszcie Lia.
Wszyscy pobiegli na zewnątrz. Lwiątka od razu dostrzegły pochodnie i lwy zgromadzone w kole. Straszny klimat jednak nie zniechęcił księcia. Dziarsko pognał do przodu i zasiadł w kręgu. Po chwili dołączyła do niego niepewna grupa.
-Ta historia będzie straszniejsza niż sam Shetan, a nawet Kifo z Wielkich Władców...-zaczął jakiś lew.
-Albo niż Karim!-zaśmiała się jakaś lwiczka cicho.
-To prawie to samo...bo wiesz, że to jego przodek.
-Z dziadka na wnuczka, co?-dopowiedziała kolejna, ale uciszył ją opowiadający.
Karim miał ochotę wstać i bez skrupułów uciszyć plotkary swoją pięścią. Jednak honor nie pozwolił uderzyć lwicy. Z udawanym zaciekawieniem przysłuchiwał się niby strasznym historią.
-Idziemy?-zaproponowała znudzona Kira.
-W sumie...ile można słuchać o zombie i potworach z bagien!-poparł Furaha, zarządzając odwrót.
Gdy grupa oddaliła się trochę, drogę zagrodził im Kishindo i trzy lewki w tym Hakimu. Stał z tyłu z nadzieją, że Shani go nie zobaczy.
-Co dzieciaczki strach obleciał? Idą się wypłakać w ramie mamusi? Ojej!-Kish zaczął ssać palec śmiejąc się.
-Takie historie to nawet nie przestraszą noworodków!-Kisa pchnęła Kishindo w łapę.
Lwiątko przewracając się poraniło sobie pazurkami dziąsła. Wstał i spojrzał z furią w oczy oprawczyni, a następnie skierował się do Furahy.
-Prawdziwa jazda jest na Cmentarzysku! Tylko takie mięczaki pewnie tam nie pójdą! Boją się, co? Chodźcie chłopaki!-warknął-Hofciu i Keshciu...WYLATUJECIE Z DRUŻYNY! Znalazłem lepszych!-tu spojrzał na Karima i swoich towarzyszy
Zdania były bardzo podzielone. Iść czy nie? W końcu rodzice wiedzą, że nie będzie ich w nocy. Nie będą chyba ich szukać? W ostateczności Lia, Kesho i Furaha poszli, a reszta została. Od zniknięcia trójki minęło pół godziny. Piątka lwiątek, które zostały, zmieniło zdanie. Dzięki dosadnym argumentom Kiry ruszyli na ''ratunek'' przyjaciół. Karim trzymał się na końcu grupy z pochyloną głową.
-Co jest?-Kira popchnęła go w bok.
-Ja...ja...Kira czy ja jestem podobny do Kifo z Wielkich Władców, albo Shetana?-spytał nagle-Czy ja jestem zły?
-Co?-pytanie brata kompletnie zbiło lwiczke z tropu-Jasne, że nie! To że bywasz gburowaty, dokuczasz wszystkim w koło i mam czasami ochotę cie zabić...To nic nie znaczy.
-Niech żyją bliźniaki...-uśmiechnął się Karim, wystawiając łapę do żółwika .
-...duet wieloraki-dokończyła.
Gdy tylko grupa przekroczyła kolczaste krzaki ogradzające cmentarzysko, wyjście zatamował wielki okrągły głaz, który emitował drzwi. Lwiątka przestraszone hukiem uciekły wgłąb. Wokół było zupełnie ciemno. Nawet lampiony ustawione w ciernistym ogrodzeniu nie pomagały, a może nawet budowały nastrój grozy i tajemnicy. Hofu wziął w pyszczek lampion i zaczął przeglądać się kamieniom. Serce mu się zatrzymało kiedy na jednym z nagrobków czerwoną mazią wymazane było ''Shani''
-Ej spójrz!... To krew?-spytał przerażony.
Shani wzięła na łapkę substancje i powąchała ją. Pachniała tak słodko.
-To sok owocowy-stwierdziła-Chodźcie, musimy ich znaleźć!
Lwiczka zrobiła krok do przodu. Pod jej łapką liście się osunęły i mała wpadła do dziury z krzykiem.

~*~
-Słyszeliście!-pisnęła Lia.
-Niby taka odważna, ale się cyka!-zaśmiał się Kesho-Cykor! Cykor!
-A czy ta Strachonoc, nie powinna być bardziej...no nie wiem, zorganizowana? Najwidoczniej nas wystawili.
-Łał! Jesteś szybka jak woda w rzece...to był sarkazm.
-Cicho!-warknął Furaha.
-Co? Słyszysz coś?-zainteresowała się Lia.
-Tak...Sherie!-zatriumfował.
W tym momencie z krzaków wyfrunęły nietoperze. Lwiątka zlękły się i zaczęły biec w kierunku głosu Sherii.

~*~
Karim w ostatniej chwili złapał Shani za łapkę, chroniąc od bolesnego upadku. Chwilę z zafascynowaniem patrzył w jej duże turkusowe oczy odbijające ogień. Ona była taka śliczna. Dopiero kiedy lwiczka chrząknęła, wciągnął ją i z krępacją odskoczył.
-Patrz pod nogi!-rzucił z irytacją.
Nagle pojawiły się cienie i słychać było upiorne krzyki. Lwiątka przestraszone zaczęły krzyczeć i biec w głąb cmentarzyska. Tam zderzyły się z Lia, Furahą i Keshem.
-Jesteście! Ktoś nam gra na nosie!
-To pewnie Kishindo z kolegami!
Lwiątka stały na środku cmentarzyska. Nie wiedziały czy iść do wyjścia. Może to jednak nie żart?
-Furaha! Lia! Shani!-usłyszeli nagle krzyki.
Po chwili pojawili się rodzice lwiątek z udającym przerażenie Kishindo. Nic nie trzeba było mówić. Maluchy zaczęły iść ze swoimi staruszkami do wyjścia.
-Dziękuje Kishindo, wracaj do domu!-polecił Chaka-Odprowadź go Mlezi.
-Tato!
-Cicho! Zawiodłem się na tobie! Wyjaśnimy to jutro! Co wam odbiło...gdyby okrutni...nie chce nawet myśleć...
-To nie jego wina!-broniła Lia.
-To czyj to w końcu był pomysł?-spytała Valentine.
-Nasz, wszystkich-odparła Kira
-Pogadamy jutro rano! A teraz do domu! Szybko!
--------------------------------------------------------------------------------------------------------
Oto rzadki gatunek Brakwenus Rozdziałus Niudanus z rodziny bagniastych. Jeśli to czytasz to gratuluje! Przeżyłeś te męczarnie! Miałam to zrobić na specjal, ale Halloween nie zasługuje na specjal na tym jakże ciekawym blogu! (Taaak, nie toleruje tego święta)
1.Czy lwiątka spotka jakaś kara?

8 komentarzy:

  1. Notka była superaśna. Fajny wątek był z tą krwią-sokiem owocowy. No mogę soe doczekać filmu. 1 Chyba nie, raczej będzie tak jak scena z simbą i mufasą, małe pouczenie i oglądanie gwiazd. Pozdrawiam <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki za komentarz i odpowiedź na pytanie!Jak już się przekonałaś filmiku nie będzie(hihi...minął już tydzień, ale poinformować trza xd)z powodu tego, że mój piękny głos tak wpasowuje się do instrumentalu, że Hasira wstał by z grobu i mnie zabił xd
      Pozdrawiam!

      Usuń
  2. Cały czas mi piszesz o Kishindo i Hofu,a ja zapomniałam kompletnie kto to był xd. Mówiłam już że podoba mi się twoje przedstawianie różnych uroczystości i tym razem przyjemnie się czytało, ale tych kropek nigdy Ci nie wybaczę.

    ''-Ja...ja...Kira czy ja jestem podobny do Kifo z Wielkich Władców, albo Shetana?-spytał nagle-Czy ja jestem zły?
    -Co?-pytanie brata kompletnie zbiło lwiczke z tropu-Jasne, że nie!To że bywasz gburowaty, dokuczasz wszystkim w koło i mam czasami ochotę cie zabić...To nic nie znaczy''.

    Po pierwsze primo przeszedł mnie dreszcz, a po drugie primo, chciałam się śmiać. W takich chwilach przed oczami mam tylko jedną osobę <3

    Pozdrawiam. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Janie wiesz jak ja cię kocham! *uśmiecha się jak nienormalna* Nie dosłownie! xd
      Te kropki!Ja kocham kropki!One tak budują napięcie i są...takie kropkowe!
      Dziękuje za koma i także pozdrawiam!

      Usuń
    2. Haha, sama nie jestem lepsza! ;D Też Cię kocham. <3

      Usuń
  3. Genialny rozdział
    1. Mam nadzieję że nie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuje za opinię, z mojej strony to tak genialnie nie wygląda.
      Pozdrawiam cieplutko!

      Usuń

Szablon wykonała Sasame Ka dla Zaczarowane Szablony