sobota, 6 maja 2017

#64.Miarka się przebrała

Minęło sporo czasu, Lisa urodziła, a lwiątka podrosły. Furaha wreszcie mógł pochwalić się całkiem bujną grzywką, podobnie jak Karim. Życie toczyło się swoim spokojnym tempem. Jedynym problemem była Sheria i Shani. Obie lwiczki czuły wobec siebie dziwną niechęć i nikt nie potrafił im pomóc. Nawet rodzice byli bezsilni. Shani próbowała odciągnąć swoją uwagę od problemów, trenując codziennie od rana do wieczoru. Miała spore zaległości, a eliminacje były za trzy dni. Księżniczka powoli przestawała mieć chęci do czegokolwiek. Przez odrzucenie propozycji Kishindo zesłała na siebie jego gniew. Lwiątko rozpowiadało o niej różne plotki, począwszy od tego, że sama chciała zostawić drużynę, a skończywszy na tym, że traktuje 
swoją siostrę jak odmieńca. Nawet najbliżsi, mimo że w to nie wierzyli to, trzymali dystans.

Valentine i Lisa gawędziły sobie właśnie w jaskini przy akompaniamencie walczących ze sobą królewskich dzieci - Furahy i Sherii. Młoda matka co chwilę spoglądała na śpiącego w jej łapach malucha. Zuberi Cody, bo właśnie takie imiona zażyczyli sobie rodzice dla synka, otworzył leniwie ciemne oczki i uśmiechnął się do matki.
- On kogoś mi przypomina... no zgadnijmy kogo - zaśmiała się Valentine.
- Mnie? No chyba żartujesz! - odparła Lisa. - A tak w ogóle to gdzie Shani?
- Od zdjęcia opatrunku całe dnie trenuje. Próbowałam jej to wyperswadować, ale wiesz, jaka ona jest uparta.
- Ciociu, a kiedy Zuberi będzie mógł się z nami bawić? - spytał Furaha, przyglądając cię Zuberiemu.
- Nieprędko, jest jeszcze malutki - wyjaśniła Lisa. Książę spojrzała na nią, ogniki w jego oczach zniknęły.
- Kiedyś nauczę go polować! - wykrzyknął z dumą zielonooki. - Tak jak tata mnie!
- Nie szpanuj, Furaha. Nie szpanuj! - burknęła Sheria i wyszła z jaskini. Książę pognał za nią i od razu udał się w poszukiwania Laari. Zbiegł po podeście prowadzącym do Królewskiej Jaskini i udał się do Dolnej Jaskini, gdzie śpi większość lwów. Nie było jej tam. Furaha przeczesał jeszcze Małą Jaskinię, a nawet przedarł się do Jaskini Lwiej Straży. Dopiero wtedy z rezygnacją stwierdził, że na Cudownej Skale nie ma jego przyjaciółki. 


Laari właśnie pałaszowała ptaka, którego przed chwilą upolowała. Zauważyła, że wokół niej stoją cztery młode gepardy.
- Zobaczcie, ulubienica księcia upolowała sobie jedzonko... może się podzieli, co? - zaśmiał się jeden. Złota poderwała się i warknęła. Nie miała zamiaru dać się okraść tym opryszkom.
- A może jednak nie! - skwitowała Laari, nie spuszczając oka z najśmielszego osobnika.
Napięła wszystkie mięśnie i dała susa między dwa stojące obok siebie gepardy. Największy z kotów rzucił się na nią i wyrwał zdobycz. Zaprzestał ataku i chciał zjeść trofeum. Złota miała otwartą drogę ucieczki, ale teraz liczył się honor. Odwróciła się i uderzyła swoją małą łapką prosto w nos geparda. Ten zawył z bólu i szybko oddał lwiczce, zostawiając na jej policzku trzy długie rany. Pozostała trójka wreszcie otrząsnęła się i rzuciła się z pomocą koledze. Śmiałek i Laari szamotali się, próbując wyrwać sobie nienadającego się już do spożycia ptaka.
- Laari! - na ten głos awanturnicy zaprzestali walki. Należał on do księcia Furahy. Gepard spojrzał ze skruchą na zielonookiego.
- To ona zaczęła, książę! - wskazał łapą na złotą.
- Hę? Może wysłucham jej wersji - Furaha puścił oczko Laari. Lwiczka tylko się uśmiechnęła i wyjaśniała wszystko. Po chwili gepardy zniknęły z pola widzenia lwiątek.
- Co ty wyprawiasz!? - fuknął książę.
- Ta grupka chciała odebrać mi ptaka, którego SAMA upolowałam!
- Czy ty musisz ciągle się wdawać w konflikty... Po kim masz takie narwanie?... A właśnie.
- Musimy do tego wracać? - złota lwiczka przewróciła oczami.
- No przecież nie urodziła cię hiena! - wzburzył się Furaha.
- Mówiłam, że moja matka umarła przy porodzie, a ojciec...
- A ojciec? Skoro wiesz co z matką, to wiesz co z resztą. Dlaczego nie chcesz mi powiedzieć? - ton głosu białego zaostrzał się z każdym słowem. Lwiczka nie odpowiadała i nie wyglądało na to, żeby cokolwiek z siebie wykrztusiła.
- Bo ja nie wiem, czy on żyje! Nie wiem, czy ktokolwiek z mojego stada przeżył! - ryknęła lwiczka. -I to przeze mnie, bo jestem idiotką!
- Nie jesteś... powiedz, co cię gnębi.

- A co cię to tak obchodzi? - spytała zirytowana Laari.
- Bo jesteś moją przyjaciółką!
- Kiedyś ci powiem... ale nie teraz.
Furaha uśmiechnął się krzywo. Nie wiedział, co ma powiedzieć. Skinął głową, na co Laari także uśmiechnęła się niewyraźnie. 
- Zaraz zacznie padać... wracamy? - spytała, przerywając niezręczną ciszę.

Shani była już bardzo zmęczona, ale nie dawała sobie nawet chwili odpoczynku. Chmurzyło się, a wiatr stawał się silniejszy. Na nosie czuła co chwilę kropelki deszczu. Postanowiła trenować jeszcze dziesięć minut, puki jeszcze nie pada.
- Zamęczysz się! - rzucił Hakimu.
Lwiczka odwróciła się. Przed nią stała cała drużyna z nietęgimi minami. Shani tylko westchnęła i kolejny raz posłała piłkę do bramki, krzycząc ze złości. Pobiegła po nią, ale kiedy chciała kopnąć, już jej nie było. Podniosła wzrok. Sawa stał nad nią wkurzony.
- Co? - wycedziła zła.
- Nie możesz uciekać od problemów! - odparł.
- Owszem... mogę. - mruknęła Shani, odbierając mu piłkę. Kopnęła ją mocno przed siebie, a potem podbiegła do niej i znowu posłała wprost w bramkę.
Teraz w jej kierunku ruszył Kesho. Wykopał ją poza boisko. Cała drużyna okrążyła swoją liderkę.
- My wiemy, że te plotki to kłamstwo.
- Cztery osoby na całą Cudowną Ziemię... dziękuje. - parsknęła i przecisnęła się między nimi.- Nie wiem jak wy, ale ja nie chce zmoknąć.
Naprzeciw księżniczce wyszła Sheria. Udawała, że znalazła się tu przypadkiem, ale wszyscy wiedzieli, że przyszła specjalnie. W tym momencie jak na pstryknięcie palcem zaczęło padać. Shani uśmiechnęła się wymuszenie.
- Sheria? Idziesz na Cudowną Skałę? - spytała, ciepłym, pełnym troski głosem.
- Na pewno nie w twoim towarzystwie! - fuknęła brązowa.
- Ej! O co ci chodzi? To nie moja wina! Ile mam powtarzać! - liderka drużyny prawie krzyknęła.
- Nie twoja... - parsknęła Sheria. - Plotki...
- Ty jedna powinnaś wiedzieć, że to nieprawda! - wcięła się beżowa. Siostry chwilę gromiły się spojrzeniami. - Właściwie czego ty chcesz? Zniszczyć mnie? Bo ci nie powiedziałam? Cała sawanna wdziała... ale to moja wina. Taki! - warknęła Shani, mijając siostrę. Zaczęła iść w kierunku Cudownej Skały.
Drużyna spojrzała po sobie ze zmieszaniem. Nikt nie zauważył, że Sheria pobiegła za siostrą i zagrodziła jej drogę.
- Wiesz, dlaczego tylko na ciebie jestem wkurzona? Bo po tobie nigdy bym się tego nie spodziewała! Byłaś moją siostrą! Ufałam ci i wierzyłam w każde słowo!
- Ja też... ale skoro kiedyś mi ufałaś, a wystarczyła tylko nić niezgody, a odwróciłaś się... to ile ta ufność była warta? Jeśli kogoś kocha się szczerze, to kocha się go zawsze... pomimo błędów. Tyle mam do powiedzenia.
Sheria uniosła głowę. Spojrzała na zachmurzone niebo, co chwilę przymykając oczy przez kropelki deszczu. Próbowała wymyślić coś, czym zamknie Shani jej głupi dziób.
- Więc nie byłaś moją siostrą... i wiesz, nawet się ciesze! - odezwała się w końcu.
- Co?
- Dziewczyny, spokój już! -Sawa próbował zakończyć ten pojedynek.
- Nigdy nie byłaś moją siostrą! Nie jesteś nią! Wole zginąć niż cię oglądać! - wrzasnęła brązowa, zagłuszając lewka.
- Sheria! Proszę cię! - mruknęła Shani. Próbowała zachować pokerową twarz, mimo że łzy wlewały jej się do oczu.
- Księżniczka... - prychnęła lwiczka z blizną, widząc jak siostra powoli mięknie - Nie dosyć, że kaleka to jeszcze próbuje się dowartościować na siłę.
- Sama wiesz, że to nie prawda. Skończ tę szopkę! Idziemy do domu!
- Dlaczego? Niech twoi przyjaciele usłyszą wszystko... jaka jesteś naprawdę! Że byłaś taka sama jak ja: niezauważana księżniczka. Ta wiecznie odsuwana, przez chorobę, przez to, że jest bezużyteczna!!! Wciąż taka jesteś i taka będziesz! - krzyknęła Sheria z kpiną.
Była to już ostatnia fala pomyj wylana na księżniczkę. Shani spojrzała na siostrę ze łzami w oczach. Na twarzy Sheri malował się gniewny grymas. Zmarszczyła brwi i odwróciła się.
- Nie-na-wi-dzę cię! - krzyknęła jeszcze raz i uciekła.
Shani upadła w błoto i zaczęła głośno płakać. Coś w niej pękło i nie umiała już schować emocji. Drużyna, która przyglądała się zajściu, spłoszona zaczęła się oddalać, oglądając się za siebie co chwilę. Został tylko Sawa. Położył lwiczce łapkę na ramieniu.
- No Princessa wstawaj - szepnął. Odpowiedziało mu pociągnięcie nosem.
- Ona ma rację... ja jestem tylko... debilką, która chciała coś osiągnąć - chlipnęła, zwijając się w kłębek.

zapomniałam zmazać wąsów ;-;
- Sama wiesz, że to nieprawda. No już! Wstawaj!... Eh... pamiętasz siebie tego dnia, kiedy cię spotkałem? Byłaś taka sama, ale podniosłaś się, byłaś silna. Podnieś się i tym razem!
- Kiedy ja nawet nie wiem jak! - warknęła, odpychając go. Kilka sekund stała sparaliżowana, aż w końcu opamiętała się i pognała przed siebie.
Brązowy gonił ją przez chwilę, ale dał sobie spokój. Wiedział, że wróci. Shani jednak planowała daleką i dłużą podróż... w jedną stronę. Biegła przez deszcz, grzebiąc się w świeżym błocie. Upadła. Poczuła ogromny ból w dopiero co zrośniętej łapie. Nie miała już siły wstać. Łapa bolała jak diabli, jednak gorycz w sercu była o wiele dotkliwsza. Beżowa z trudem się podniosła i pognała dalej. Byle daleko od Sheri, od Cudownej Ziemi. Przed siebie...


*Zuberi Cody - malec otrzymał imię pierwsze po pradziadku, a drugie po zmarłym wujku.
------------------------------------------------------------------------------------------------------ 
Witam! Naprawdę ten rozdział pisałam tak długo?! No cóż... zdarza się. Miałam w tym rozdziale umieścić jeszcze piosenkę Shani, ale po pierwsze nie chciałam was już męczyć, a po drugie jej nie skończyłam. Na poprawę humoru powiem wam, że niedługo odwieszam Szansę Życia. Mam już napisane wszystkie rozdziały i będę je publikować co dwa dni.
1. Jaki charakter będzie miał Zuberi? ^^
2. Dlaczego Laari ukrywa prawdę o swojej rodzinie?
3. Co zamierza zrobić Shani?
Pozdrawiam!

3 komentarze:

  1. Fajowy rozdział i oczywśCie czekam na next ^^ Synek Lisy jest słodli,chodź żałuje że nie ma siostry :( Laari jest cudowna,tak jak Furu.Natomiast Sheria..przestała.mi Się podobać.Żal mi Shani,ale myślę,że podneisie się jeszcze silniejsza.
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Fantastyczny rozdział i oczywiście czekam na next
    1. Nwm
    2. boi się, ale czego?
    3. Uciec, lecz na pewno wróci

    OdpowiedzUsuń
  3. Zuberi jest taki uroczy i wygląda tak słodko!

    OdpowiedzUsuń

Szablon wykonała Sasame Ka dla Zaczarowane Szablony