sobota, 3 grudnia 2016

#53.Konfrontacja

-Nie tak szybko mała!Masz jeszcze rezerwę!-oczy wszystkich zwróciły się w stronę lwiątka
-Ty?
-Co?Niespodzianka?
-Ty!Ty...jak śmiesz w ogóle tu przychodzić!-Shani poderwała się i uderzyła lwa w szczękę-Dawno powinnam to zrobić.-dodała zacierając łapki
Wszyscy zaczęli wiwatować i bić brawo.
-Osiem za styl, dziesięć za celność!
Nikt nie próbował go bronić.Słyszeli jak kilka dni temu Hakimu zmieszał księżniczkę z błotem i odmówił dalszych treningów.
-Widocznie zasłużyłem-biały pomasował obolałą szczękę i w głupim uśmieszkiem zaczesał grzywkę do tyłu
Shani syknęła ze złością i oczami pełnymi nienawiści prześwietliła Hakimu.Odwróciła się i zamykając oczy zaczęła liczyć do dziesięciu.Wiele przekleństw pchało się jej teraz na usta.Debil...jeden, dwa...bęcwał, idiota!Cztery, pięć, sześć...bez mózg i dupek!Siedem, osiem...Sawa podszedł do księżniczki i szepną jej na ucho.
-Wiesz, zawsze można potem go wywalić i znaleźć kogoś lepszego.
Beżowa zmarszczyła brwi i spojrzała na lewka...w sumie to nie głupie.
-Stoi!-odwróciła się nagle z szerokim uśmiechem
-Co?Serio?-niedowierzał Hakimu
-Tak...serio-odparła z niechęcią
-Czyli komplet?-spytał Hofu
-Komplet!-potwierdziła rozpromieniona Lia-Ja będę waszym managerem!
-Dobra, jutro po południu załatwię jakąś drużynę i zagramy na próbę.Nawet nie wiem jak gracie.Przepraszam głowa mnie boli!-Shani mrużąc z bólu oczy wycofała się
-Mam pomysł!Chodźmy popływać.Woda poprawia humor!-zaproponował Hakimu
-Popływać!?-krzyknęły jednocześnie przerażone lwiczki
-No tak, chodźmy!-zgodził się Kesho
Shani sztywno szła za grupą.Przypomniała się jej sytuacja z wczesnego dzieciństwa, kiedy przez wodę i lekkomyślność siostry omal nie straciła życia.Od tamtej pory miała ogromną traumę.Już nigdy nie zamoczyła się wyżej niż do tułowia.

Księżniczka siedziała znudzona patrząc na pływających kompanów.Myślała o Sheri.Z perspektywy czasu Shani doszła do wniosku, że przybrana siostra przesadza.Nie chce jej ranić, ale żeby mieć nie można tylko chcieć.Nie stanie się kimś od siedzenia i użalania się nad sobą.
-Nurkuj!-Hakimu pociągną beżową za łapę
zgłębiam tajemnice gimpa, nie bijcie za to cherlawe tło xd
Mała wylądowała w wodzie.Przerażona zaczęła rozpaczliwie machać łapkami i chlapać woda na wszystkie strony.Udało jej się ''dopłynąć'' do kamienia.Wczołgała się na niego z przerażeniem obserwując wodę, która była coraz bliżej.Jej wyspa ocalenia pomniejszała się z każdą sekundą.Z brzegu dobiegły do niej oklaski.
-Brawo!Wymyśliłaś nowy styl...na szaleńca?-zaśmiał się biały lewek
-Zaraz wymyślę styl, którym cię zabije!-warknęła w ostatniej chwili zeskakując z topiącego się głazu
Zgrabnie przeskakiwała z kamienia na kamień, aż w końcu z dumą stanęła obok dowcipnisia.
-Teraz to cię ukatrupię!-uśmiechnęła się szyderczo
Brązowo grzywy rzucił się do ucieczki.Shani pognała za nim wykrzykując żeby stał i co mu zrobi gdy ustanie.To nie była zbyt dobra taktyka.Shani padła na ziemię nie mogąc złapać tchu.Wybałuszyła oczy próbując oddychać.Uciekinier przeraził się i szybko zawrócił.Wszyscy wybiegli z wody.
-Shani!Oddychaj!Biegnij po Matu!
Shani podniosła się szybko przygniatając do gorącego piasku Haka
-Oj, przeszło mi!-zaśmiała się
-To nie fair!-burknął wypluwając piach 
-Może i nie fair, ale działa!Styl na ofiarę losu?-zaśmiała się sypiąc na niego piachem
-No może...-mruknął nadąsany-Teraz ja cię zabije!
Shani zaczęła uciekać wzdłuż brzegu śmiejąc się.Towarzysze patrzyli na to z politowaniem i wrócili do kompieli.Po kilku minutach pogoni, lewek potknął się i uderzył w księżniczkę.Przygniótł ją do ziemi i spojrzał w oczy.
-Wybaczysz? 
-Wybaczam.

Valentine
-Furaha, synku...jesteś najdojrzalszy ze swojego rodzeństwa...Chce ci coś powiedzieć.-zatrzymałam Furahę przed jaskinią
Widziałam, że młody zaczął się stresować.Błądził wzrokiem gdzieś za moimi plecami, co chwilę spoglądając mi w oczy.
-Ja i tata jutro z rana wyruszamy do Klanu Okrutnych.-powiedziałam
-Co?Dlaczego?-Furaha wystraszył się na te słowa
Pewnie słyszał wiele historii o krwiożerczym klanie, że nie mają litości i zabijają każdego kto wejdzie na ich ziemię.Oczywiście to nie była prawda, chodź pewności nie mam.Ostatnie wiadomości o sytuacji na tamtej ziemi przekazała mi mieszkająca u nas już na stałe Ashera, matka Kiburiego.
-Popełniłam kilka błędów i nie chce, żeby wszyscy musieli za to płacić.-próbowałam nie zdradzać nic, by nie przestraszyć syna
-Nie jestem małym dzieckiem!Powiedz...będzie wojna?
-Nie wiem Furaha, od tego zależy jutrzejszy dzień-przytuliłam go
-Ale wrócicie?Tak?-spytał z nadzieją
-Tak,ale obiecaj mi, że zaopiekujesz się siostrami!-powiedziałam
Malec przytulił mnie szepcząc mi do ucha ''tak''.
-Nie mów im na razie nic, nie chce by się martwiły, proszę-dodałam
-Dobrze-Furaha wciąż obejmował moją szyje łapami, jego oczy się zaszkliły 
-Nie myśl o tym, co będzie to będzie.-próbowałam się uśmiechnąć-Idź się bawić.
Mały z zakłopotaniem pobiegł do rówieśników.Wytarłam łzy i odwróciłam się.Przede mną stała wkurzona Iris.
-Proszę, nie kłóćmy się.Nie teraz.-zaczęłam
-Kiedy chciałaś mi powiedzieć?
-Mówiłam ci to kilka dni temu, przytaknęłaś, więc o co chodzi?-starałam się być spokojna
-Nie rozumiesz, że Kiburi stał się nieobliczalny, a ty idiotko chcesz wepchnąć się w środek wojny!Jesteś królową, córką, ciotką i co najważniejsze matką!-uniosła się Iris
Złapałam ją za ramiona i spojrzałam w oczy.Obie czułyśmy powagę sytuacji.Oczy siostry jakby pytały: Gdzie podziało się to rozbrykane lwiątko z przed lat?
-Tak, jestem królową, a moim obowiązkiem jest troszczyć się o poddanych.Nawet kosztem życia prywatnego.Musze, zrozum Iris...Muszę!
-Ale...-nie dokończyła, tylko rzuciła się na mnie 
Przytuliła mnie bardzo mocno.Kilka łez spłynęło jej po policzkach.Po chwili ja też się rozryczałam.Chwilę nawet nie drgnęłam.Zamknęłam oczy i powstrzymywałam płacz.Żelazny uścisk niedoszłej królowej rozluźnił się.Jeszcze raz spojrzałyśmy sobie w czerwone oczy.
-Idę z tobą!-rzuciła pociągając nosem
-Co?Nie!To niebezpieczne!-protestowałam-Jestem twoją królową!Zostajesz i koniec!
-A nas też przywiążesz do drzewa?-z jaskini wyszła reszta paczki
-Czy wy zawsze musicie wyskakiwać z nie wiadomo skąd?-zaśmiałam się przez łzy
-Taka rola przyjaciół.Idziemy z tobą!-Asante utulił mnie wycierając łzy
Na to zazdrośnie łypnęła Iris i dołączyła do przytulasa, a potem reszta.Teraz to się dopiero rozryczałam.
-Super Seven znowu wraca na tor?
-Super Six, moja siostra niedługo się wyprowadza.Znalazła swojego księcia, podczas jednego z patroli(Asma pracuje w straży)-oznajmił Asante
-Wiecie, że to może być ostatnia misja?Nadal chcecie iść.Osierocić dzieci, zostawić swoich rodziców, ostatni raz zobaczyć wschodzące słońce nad tą piękną ziemią?-powiedziałam czując wielką kulę w gardle
-Tak-głuchą cisze przerwała Salti

Wstaliśmy bardzo wcześnie i ruszyliśmy w stronę Klanu Okrutnych.Obejrzałam się by być może ostatni raz zobaczyć wschód słońca.Eh, Valentine nie idziesz na jakiś wyrok tylko rozmowę pokojową.Minuta wlekła się za minutą, godzina za godziną.Wreszcie!Dostrzegłam znajome mi tereny.Ze smutkiem spojrzałam na strome zbocze.Tam Lunar zaatakował Tess, przyczyniając się do jej śmierci, a na tamtym pagórku prawie nie zginął Moto.Jest jeszcze jaskinia w której przeżyłam najgorsze chwile swojego życia.
Podeszliśmy do skałek.Na kamieniach wygrzewały się lwy.Gdy nas zobaczyły wskazały tylko głowami na jaskinię.Weszliśmy do ciemnego pomieszczenia.Nie było widać żywej duszy.Chaka wbiegł przede mnie tłumacząc się, że to dla bezpieczeństwa.Zaczęłam się rozglądać.
-Halo?-odbiło się echem po jaskini
Nagle grota się rozjaśniła.Naszą grupę zaczęły atakować ciemne lwy wyskakujące z zakamarków.
-Chronić władców!-krzyknął Askari
Otoczył nas gęsty sznur lwów z gwardii.Po chwili wpół odurzeni kompani stali wokół mnie z pazurami na gardle.Zaczęłam się rozglądać.W końcu pojawił się Kiburi.Od ostatniego razu strasznie urósł.Wtedy był tylko wyrośniętym kociakiem.Teraz rosła mu już grzywa.
-Co im zrobiłeś?-krzyknęłam
-Pamiętasz, że nasza kochana medyczka umie przyrządzić miksturę, która obezwładni nawet słonia...trzeba to wykorzystać puki nie umrze nie wyjawiając przepisu, droga matko chrzestna.
---------------------------------------------------------------------------------------------------------
Po wielu godzinach, dzieło zostało ukończone i opublikowane!Szał!Chciałam zakończyć już tą końcową scenę, ale co tam...pomęczę was trochę.Hłehłehłe *złowieszczy śmiech*
1.Czy jest jeszcze szansa dla przyjaźni Shani i Hakimu?
2.Jak skończy się konflikt między królestwami?


Ps.Zapraszam na Szansa Życia

2 komentarze:

  1. Genialnie, mam nadzieję że wszyscy wyjdą z tego cało
    1.tak
    2. Mam nadzieję
    Czekam na więcej

    OdpowiedzUsuń
  2. Wspaniały rozdział jak zawsze.
    1.Tak
    2.Myślę że tak
    Pozdrawiam i życzę Weny

    OdpowiedzUsuń

Szablon wykonała Sasame Ka dla Zaczarowane Szablony