niedziela, 26 marca 2017

#61.A co jeśli to prawda?

Lia i Shani zaczęły zmierzać w stronę Cudownej Skały. Nie odzywały się do siebie. Jedna co chwilę spoglądała na drugą. Panowała cisza zakłócana przez odgłosy przyrody. W końcu Shani zatrzymała się i spojrzała w dal. Chwilę stała w ciszy, ze spokojem podziwiając harmonie Cudownej Ziemi. Jej krótką sierść delikatnie mierzwił ciepły wiatr, wyglądała majestatycznie. Wzięła lekki wdech, co podniosło napięcie. Można było się domyślić, że z jej ust wydobędą się zaraz jakieś bardzo mądre, filozoficzne prawdy życiowe.
- Jestem głupia - spuentowała, a tajemniczy, refleksyjny nastrój prysł jak bańka mydlana.
- Co ty gadasz Shanell! - zdziwiła się Lia, która teraz wybuchłaby śmiechem, ale przyjaciółce nie wypada.
- Taka prawda, ta cholerna noga! - księżniczka syknęła z bólu. Cały czas czuła promieniujący ból w kościach. - Nie mogę wytrzymać chwili bez gry, bo to tylko czyni mnie lepszą i jeszcze nie umiem normalnie pogadać z własną siostrą... księżniczka roku!
- Ale jesteś śliczna! Jakbyś chciała się zabić, czy co to biorę twoją urodę! - Lia nie miała talentu do pocieszania.
- Nie pomagasz... a zresztą. Chodź już! - Shani miała ochotę porządnie palnąć się w łeb. Tak! To byłoby rozwiązanie wszystkich problemów... albo stworzenie nowego. Kto normalny w ciągu tygodnia ląduje u medyczki trzy razy?
Lwiczki doszły już pod Cudowną Skała. Lia zaczęła nawijać jak to ona. Przez nieuwagę potknęła się i wpadła wprost na Sawę. Lwiątka przez przypadek pocałowały się. Dla Lii to była chwila w raju, dla Sawy... no trochę mniej. Odskoczył zawstydzony i skwaszony.
Shani próbowała ukryć smutny grymas, który mimowolnie wdzierał jej się na pyszczek. Uśmiechnęła się wymuszenie. Lia zaklaskała w łapki i wzrokiem spławiła Shani. Ta jednak sama postanowiła zostawić kochasiów w spokoju i weszła do jaskini. 
Gdy jej łapka przekroczyła linię progu, uderzył w nią wściekły Karim. Zaczął coś na nią wrzeszczeć, a potem pobiegł dalej. Shani dostrzegła, że w jaskini, Moto i Salti rozmawiają z Farim. Opiekun drużyn zamienił z nimi jeszcze kilka zdań i zaczął zmierzać w stronę wyjścia.
- Hej mała! - poczochrał księżniczkę po głowie i zaczął odchodzić.
- Proszę pana! Panie Fari! - po chwili bezmyślnego stania beżowa ruszyła za lwem. - O co chodziło? O czym pan gadał z rodzicami Karima? - spytała.
- Karim został wypisany z drużyny. Drużyna Kishindo miał zostać wystawiony, w co półrocznych zawodach... ale jest niekompletna. Musimy zrobić lokalne zawody pośród was, młodzików. - Shani zdziwiła się, myślała, że będzie ciągnąć opiekuna za język, a ten sam się wysypał.
- Szkoda, może my byśmy wystartowali, ale mam złamaną łapę. - posmutniała.
- Jeszcze dużo czasu, więc się kuruj! - odparł na odchodnym - Royal Team w reprezentacji... tego jeszcze nie było!
Shani uśmiechnęła się sama do siebie i pognała do jaskini. Właśnie była pora kolacji. Kilka godzin potem wszystkie lwy zmorzył sen. Oprócz dwóch lwiątek.

Laari patrzyła smutno gdzieś w dal. Cała Cudowna Ziemia spowita była mrokiem... to teraz jej dom. Pewne myśl prześladowała ją wciąż: Czy jej ojciec żyje? Może on teraz też patrzy gdzieś w ciemny bezkres i myśli o niej, martwi się, może jej szuka?
- Laari! - z rozmyśleń wyrwał ją głos Furahy.
- Furaha? Też nie możesz spać? - spytała i z powrotem się odwróciła.
Nastąpiła cisza. Książę podszedł, do zapatrzonej w czerń towarzyszki. Widział na jej twarzy skupienie, ale też i smutek.
- O czym tak myślisz? - zainteresował się.
- O ojcu. Wiesz... przepraszam, że przez te dni byłam taka...
- Wredna, sarkastyczna, zbyt...
- Wole pojęcie realistka! - przerwała mu.
Lwiatka spojrzały na siebie i wybuchły śmiechem. Laari przycichła. Ziewnęła i wstała.
- Jestem już senna... idę to wykorzystać - zaśmiała się i odeszła.
Furaha jeszcze chwilę posiedział na zewnątrz i w końcu wrócił do jaskini. Jego serce wypełniała dziwna radość... czy czuł się wreszcie spełniony jako książę, czy może to coś więcej?


Nowy dzień nastał na Cudownej Ziemi. Valentine i Chaka poprosili swoje dzieci z wyjątkiem Sheri na szczyt widokowy Cudownej Skały. Lwiątka były zdezorientowane. W końcu nic nie przeskrobały, a rozmowa o ratunku Laari była już dawno za nimi. Rodzina usadowiła się i spojrzała na skąpaną w świetle słonecznym Cudowną Ziemię.
- Znacie sytuacje z Sherią? - zaczął Chaka. - Sądzimy, że wyjawienie prawdy to tylko kwestia dni... liczymy na waszą pomoc.
- Naszą? My mamy jej to powiedzieć? - spanikował Furaha.
- Chodziło nam, że musicie być dla niej wsparciem większym niż zazwyczaj. Nie może czuć się gorsza i nigdy nie może odczuć, że jest niepotrzebna. Proszę was, pomóżcie jej przez to przejść. - wytłumaczyła królowa.
Maluchy pokiwały głowami i wbiegły między łapy rodziców. Przytuliły się do nich. Uroczym obrazkiem kochającej się rodziny można było zachwycać się jeszcze dłuższą chwilę. Potem królewska rodzina zeszła z Cudownej Skały i wróciła do swojego codziennego, zwykłego niezwykle życia i obowiązków.
- Tato? Chciałeś czegoś? - spytała Val, widząc dziwny wzrok swojego rodziciela.
- Tak, chciałem ci powiedzieć jaką masz wspaniałą córkę! - Anga wybuchł nagłym krzykiem ekscytacji.
- Tak wiem, Shani... Ona naprawdę cię uwielbia. - zaśmiała się królowa.
- Jaki ma zapał. Grać w piłkę ze złamaną łapą. - rzucił były król i zaczął odchodzić.
- Tak... znaczy, co!? Wyraźnie mówiłam, że ma nie dotykać piłki, póki nie wyzdrowieje! Gdzie ona jest? - zdenerwowała się Val. Odpowiedz była niepotrzebna. Królowa zauważyła, córkę samotnię leżącą na skałkach nieopodal Cudownej Skały. Ruszyła w jej kierunku. Mała podniosła się i już wiedziała, że nie będzie kolorowo.


- Cześć mamo! - wyszczerzyła ząbki w nerwowym uśmiechu. Miała nadzieje, że to załagodzi gniew matki.

- Mówiłam ci, że masz nie grać! Mogłaś sprawić, że do końca życia nie dotknęłabyś piłki... albo nawet nie mogła chodzić - wściekły głos Valentine wyciszał się z każdym słowem. - Zawiodłam się na tobie...
Dla młodej księżniczki to zdanie było gorsze niż tysiąc uderzeń w twarz i jeszcze więcej obelg. Shani spuściła głowę. Już nawet nie próbowała się tłumaczyć. Wiedziała, że postąpiła źle i nic jej nie usprawiedliwia.
- Przepraszam... - szepnęła, nawet nie podnosząc wzroku.
Królowa, widząc, reakcję córki na jej krzyk natychmiast się rozpogodziła. Nie chodziło jej o zastraszenie Shani, a jej upomnienie.
- Bardzo jesteś na mnie zła? - spytała nieśmiało mała.
- Troszeczkę - uśmiechnęła się królowa. - Nie rób tak więcej skarbie! - zagarnęła łapą córkę i przytuliła ją.


Sheria snuła się po Cudownej Ziemi. Ta część królestwa była zazwyczaj opustoszała i właśnie dlatego księżniczka tak ją uwielbiała. Tu mogła spokojnie zanurzyć się w rozmyśleniach i wszystko poukładać sobie w głowie.

- Witaj książę! - znajomy rechot odbił się echem po pustej okolicy.
Lwiczka wzdrygnęła się i stanęła w pozycji gotowej do walki. Rozluźniła się, gdy tylko zobaczyła właściciela głosu - Kishindo. Zmarszczyła brwi i warknęła cicho.
- Wal się Kishindo! - odparła obojętnie, robiąc krok do tyłu.
- No co, książę? Boisz się mnie? - zaśmiał się, szczerząc kły i wysuwając pazury.
Sheria była za słaba na walkę i fizycznie, i psychicznie. Postanowiła więc nie kozaczyć i... dać nogę. Kishindo nie zdążył nawet mrugnąć, a jego ofiary już nie było. Sheria pędziła przed siebie, nawet nie śniąc się zatrzymać. W końcu pewna, że Kishindo jest już daleko, zatrzymała się przy rzece. Wzięła kilka wdechów, by wyrównać oddech.
- A co jeśli to prawda? Co, jeśli naprawdę jestem przybłędą i to ja jestem tą z przepowiedni? - szepnęła do siebie, a jej oczy zaszkliły się. Młoda spojrzała na swoje odbicie na tafli rzeki. Pod wpływem nurtu jej twarz przybierała najróżniejsze kształty. Raz oczy były wielkie, raz nos, a następnie całe odbicie robiło się nienaturalnie szczupłe. Brązowa lwiczka czuła ogromną gorycz w sercu. Mimo że uśmiech tak bardzo chciał rozpromienić twarz Sherii, było to niemożliwe. Księżniczka jeszcze raz spojrzała na odbicie. Mrugnęła kilkakrotnie stając się usunąć mgłę sprzed obrazu prawego oka. Dotknęła łapką bliznę i zamknęła oczy. Przez jej głowę szybko przelatywały dziwne obrazy, walczących i zabijających się wojsk lwów. Sheria szybko otworzyła oczy i kompletnie bezmyślnie zaczęła biec w stronę domu.

一一一一一一一一一一一一一一一一ーーーーーーーーーーーー一一一一一ーーーーーーーーーー
Na wstępie przepraszam za bezsensowny tytuł, ale jakoś nigdy nie mam na nie pomysłu xd.

Wydaje mi się, że ten rozdział nie wyszedł po mojemu, znaczy... czytając go gdy poprawiałam błędy to głowie miałam tylko jedno: Ja to pisałam? No kurcze nie wiem co mi tu nie pasuje! xd Zaspojleruje wam, w następnym rozdziale Sherikson dowie się prawdy! Bam bam bam! No dobra teraz pytanka!

1. Czy Shani uda się reprezentować Cudowną Ziemię na zawodach?
2. Jak myślisz, rodzina Laari żyje?
3. Jak Sheria zareaguje na wiadomość, że jest adoptowana?

~Pozdrawiam i miłego dnia/wieczoru!

4 komentarze:

  1. Wspaniały rozdział ;) coś czuje że Karim nie powiedział jeszcze ostatniego słowa co do gry.Podobał mi się ten moment kiedy Furu i Laari..robili to co robili XD.Widać,że między nimi iskrzy.
    1.Znając ją..Tak
    2.Tak
    3.Będzie przy bita,zła..wybiegnie z jaskini.
    *pozdrawiam*

    OdpowiedzUsuń
  2. Fantastyczny rozdział i oczywiście czekam na next
    1. Tak
    2. Tak
    3. Będzie wściekła

    OdpowiedzUsuń
  3. Sherikson XD
    Coraz bardziej interesuje mnie, jak Sheria(rikson!) zareaguje na prawdę. Z tego co widzę, z dnia na dzień już i tak dzieje się z nią coraz gorzej... chodzi samotna i mutna, a w dodatku ten podły Kishindo postanowił sobie przyczepić się do niej i jej dokuczać. Chyba jeszcze bardziej mi niej żal, niż Shani, choć Shani też nie ma najłatwiej. Niemniej nasza piłkarka ma silną psychikę i na pewno sobie poradzi, a Sheria... już niekoniecznie.
    1. No cóż, jeśli nie będzie więcej nadwyrężać łapy, to może uda jej się wyzdrowieć na czas :) Oby tak, będę jej kibicować z pomponami!
    2. Mam taką nadzieję...
    3. Największa zagadka ostatnich rozdziałów :D Nie mam pojęcia, dlatego właśnie nie mogę się doczekać kolejnegu rozdziału X3
    Pozdrawiam :) ~ Kräva

    OdpowiedzUsuń
  4. W końcu zdążyłam :) Sheria taką bidulka, coraz bardziej lubię Laari...
    1. Pesymistka Em mówi nie.
    2. ???
    3. Jak ja na mojego chłopaka gdy... nieważne. Wściekła.

    Z niecierpliwością czekam na BH I kolejny rozdział :3

    OdpowiedzUsuń

Szablon wykonała Sasame Ka dla Zaczarowane Szablony